Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Alvaro - dostał szansę na życie, i choć ostatecznie tę walkę przegraliśmy To wiemy to dopiero teraz - wówczas była jeszcze nadzieja.
Żegnaj piękny kocie....
Dziękujemy Wszystkim za wsparcie <3
Chcielibyśmy dzielić się samymi dobrymi wieściami, ale.. życie nie jest jedynie różowe, nie każda walka kończy się zwycięstwem, często trzeba zadowolić się jedynie okruchem szczęścia..
Rudy Alvaro pomimo leczenia czuje się raz lepiej, raz gorzej, i liczymy się z tym, że nie wyzdrowieje, że to co robimy jest leczeniem paliatywnym. Ma lepsze i gorsze dni, czasem słabszy apetyt, co któreś ukłucie by podać kroplówkę dokucza Mu bardziej. Jednak póki On podnosi na nasz widok głowę i nastawia brodę do głaskania, będziemy przy nim.. a później odprowadzimy tam, gdzie będzie mógł sobie leżeć na najwygodniejszych kanapach..
Dziękujemy tym samym wszystkim, którzy Mu kibicują, trzymajcie nadal kciuki, wysyłajcie dobre myśli by jak najdłużej cieszył się dobrym samopoczuciem. My zadbamy by teraz było naszemu rudasowi jak najlepiej, ale wiemy gdzie jest granica i nie będziemy zmuszać Go do walki, gdy będzie to już ponad Jego siły.
Do uregulowania przyszła pierwsza faktura za jego leczenie.
Miało być pięknie, we czwartek miał być zabieg kastracji i korekty powieki, a dziś miał być triumfalny post ADOPCYJNY rudego Alvara. I co? Licho
Przed operacją standardowo została pobrana krew i wyniki sprawiły, że zamiast zabiegu była kroplówka, leki, specjalna dieta nic na to nie wskazywało, bo wszystkie poprzednie wyniki były w normie.
W piątek również dostał kroplówki dożylnie, a w weekend sami podaliśmy płyny podskórnie, co rudzielec zniósł z godnością.
Dziś zobaczymy co dalej.
Potrzebujemy środków na leczenie rudzielca.
Rudy Alvaro to podobno postrach goscicińskich działek.
Po pierwsze - chyba były postrach, bo w takim stanie to jedynie wyglądem może straszyć, a po drugie - chyba nikt mu nie dał szansy, by mógł pokazać jak miłym jest kotem, bo owszem - nie ma szans by coś przy nim zrobić w klatce, ale tylko dlatego, że tak bardzo domaga się pieszczot, Taki to "gangster" z niego.
Niestety wygląda źle - z pyska leje się ropa, ciągle kaszle, a wszoły chodzą mu nawet po wąsach. Jest wychudzony i zwyczajnie śmierdzi brudem, zaniedbaniem. Ma też okropną biegunkę prawdopodobnie najbliższej zimy już mógłby nie przeżyć.
Został złapany w celu kastracji, ale ograniczenie się do tego byłoby zwyczajnie okrutne.
Walczymy w tej chwili z przewlekłą infekcją, która dość opornie się leczy, bo kocur jest niestety nosicielem wirusa Fiv. Dopiero ustabilizowanie kocura pozwoli przeprowadzić szereg zabiegów, które musi przejść: ekstrakcję wielu zębów, kastację oraz korektę powieki, która zawija się do środka i powoduje niekończącą się infekcję oka i z pewnością ogromny dyskomfort.
Do tej pory na niezbędne badania, leczenie, specjalistyczną karmę wydałyśmy już kilkaset złotych, a to dopiero wierzchołek finansowej góry lodowej. Bardzo prosimy razem możemy więcej.
Ładuję...