Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W 2021 roku na terenie Gminy Wejherowo - miejskiej i wiejskiej oraz mniejszych Gmin (Gniewino, Choczewo, Luzino) wykastrowałyśmy 100 kotów (głownie samice).
Zabiegi z terenu Gminy Wiejskiej Wejherowo opłaciłyśmy z uzbieranych funduszy, ponieważ Gmina w żaden sposób nie finansuje spraw dotyczących kotów :(
Ponadto każdy kastrowany kot otrzymał środki przeciwasożytnicze długo działające. Te koty, które wymagały leczenia, zostały wyleczone. W sumie wyleczyłyśmy prawie 60 kotów.
Wiele z odłowionych kotów na zabiegi znalazło nowe domy. Liczba adopcji wszystkich kotów w 2021 prowadzonych przez nas trzy wyniosła 50.
Bez Waszego wsparcia finansowego, nie zdołałybyśmy pomóc wszystkim wyżej wymienionym kotom. Dziękujemy <3
ps. załączamy zdjęcie jednego z naszych podopiecznych, który trafił do nas w fatalnym stanie. Wyleczony i wykastrowany, dziś wyleguje się w nowym domu na miękkiej kanapie :)
Pomimo dwukrotnej prośby mieszkanki Gminy Wejherowo o wsparcie, urząd nie udzielił jej nawet odpowiedzi
Tymczasem wraz z wiosną pojawia się KONIECZNOŚĆ kastracji stada, które bez przeprowadzenia zabiegów rozrośnie się do dużo większych rozmiarów.
Pani Emilia na własny koszt karmi kilkanaście zdziczałych kotów, leczy je, odrobacza, nie jest w stanie wyłożyć na zabiegi wszystkich kotów. Zwróciła się zatem do nas o pomoc...
Ciężko jest składać obietnice, gdy nasze możliwości finansowe również są bardzo skąpe Mimo wszystko jedna z kotek już pojechała na zabieg, który robimy NA przysłowiową KRECHĘ
POMÓŻMY WSPÓLNIE PANI EMILII W OPŁACENIU ZABIEGÓW, przecież nie mogą się tam urodzić kolejne kocie nieszczęścia...
Zachęcamy do wpłat na zbiórkę
a gminy nie chcą finansować zabiegów :(
Przecież nie możemy pozwolić by rodziły się dziesiątki i setki niechcianych kociąt!
Musimy zebrać fundusze!
Błagamy! Pomóżcie!
Kastracje kotów wolno żyjących to jedyna słuszna metoda, by ograniczyć ich nadpopulację. Zwiększa się świadomość w tej materii, co obserwujemy po ilości wykonywanych do nas telefonów przez osoby dokarmiające z prośbami o pomoc w odławianiu. Gorzej już jest z kastracją zwierząt właścicielskich, co przysparza bezdomności zwierząt.
Od kilku lat miasto Wejherowo w ramach corocznego programu opieki nad zwierzętami przeznacza na powyższy cel środki. Dzięki tym funduszom udało się znacznie ograniczyć populację kotów żyjących w przestrzeni miejskiej. Jednak wciąż są miejsca, które wymagają pracy.
W tym roku odłowiłyśmy już kilkadziesiąt kotów na zabiegi z różnych miejsc w mieście i mamy kolejne zgłoszenia, gdzie do złapania są kolejne kotki. Są to zazwyczaj pojedyncze już sztuki, czasem dwie samice, czy jakiś samiec, który obsikuje i znaczy w nieprzyjemny dla ludzkiego nosa sposób okolicę. Jednakże zatrzymały nas na ten moment pewne przykre okoliczności…
Miasto odmówiło finansowania zabiegów, tłumacząc to pandemią i związanym z nią kryzysem. Być może nie wzbudziłoby to aż tak ogromnych naszych emocji, gdyby nie kilka bardzo istotnych faktów.
1. Jeszcze w maju urzędnicy zapewniali, że środki w ramach programu będą realizowane.
2. Nikt nas o fakcie wycofania budżetu na ten cel nie poinformował. Nie wzięto pod uwagę całego nakładu naszej dotychczasowej pracy:
- nasz sprzęt kupiony za własne lub fundacyjne pieniądze,
- nasz prywatny czas poświęcony na odławianie kotów – często wielogodzinne wyczekiwanie aż kot wejdzie do klatki,
- paliwo, które kupujemy z własnych środków, by koty zawozić prywatnymi autami do i z lecznicy do miejsc, które samodzielnie organizujemy dla kotów po zabiegach,
- karma, żwir, środki przeciwpasożytnicze,
- nierzadko bywa, że koty muszą być leczone, wówczas przejmujemy również ciężar kosztów weterynaryjnych, o czym niejednokrotnie jesteście informowani, gdy apelujemy o pomoc w opłaceniu faktur.
Ogromnie nam przykro, że żadna z osób podejmujących takie decyzje nie wzięła tego wszystkiego pod uwagę, nie skonsultowała tego z nami… Zostaliśmy zwyczajnie pominięci.
3. Zaprzestanie finansowania zabiegów kastracji zniweczy całą naszą wieloletnią pracę. Spowoduje, że na powrót mieszkańcy będą się borykać z dużymi skupiskami kotów, będą patrzeć na chore umierające kocięta, a te znalezione ledwo urodzone będą znowu masowo przynoszone do usypiania weterynarzom, o ile nie zostaną zgładzone w okrutny sposób.
Nie można nie wspomnieć również o tym, że potrzeba będzie więcej karmy do wykarmienia stad. Jako niewielka grupa osób nie jesteśmy w stanie dźwignąć całego przedsięwzięcia! Biorąc pod uwagę powyższe i tak nasz wkład jest bardzo duży i niestety nie został doceniony.
Nie chcemy by nasz cały wysiłek, poszedł na marne.
Więcej kasy na nasze działania nie będzie – już to usłyszałyśmy. I co dalej…?
Na tę chwilę mamy zgłoszone do odłowienia kotki z: Kościuszki (2), Sobieskiego (1), Abrahama (1), Zamkowej (2), 12-go Marca (1). Prócz tego mamy również kilka zgłoszeń z gmin, w których na kastrację kotów nikt nie daje złamanego grosza. Około 10 sztuk zrobiłyśmy już na kredyt. Czy znajdzie się sponsor na te zabiegi? Odłowimy, zawieziemy na zabieg, przetrzymamy po nim przez kilka dni, odwieziemy na miejsce. Musimy mieć jednak zabezpieczenie finansowe, same tego nie dźwigniemy.
Jedynie z Waszą pomocą możemy tego nie zaprzepaścić. Ustaliłyśmy, że poza przetargiem w najtańszym gabinecie cena zabiegu to 120 złotych. Do tego dochodzą środki przeciwpasożytnicze, antybiotyk...
Ładuję...