Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ziutek (biały piesek) znalazł swoje miejsce i stały domek. Sypia teraz na cieplej kanapie w poczuciu bezpieczeństwa. Z pełna miska jedzonka każdego dnia. Najstarszy piesek pojechał do Warszawy, niestety po wizycie u weterynarza i ponad tygodniu walki odszedł. Miał bardzo dużego guza, ledwo pracujące nerki i tragiczne wyniki krwi. Odszedł w cieple przy człowieku już nie cierpiał. Spędził ostatnie dni szczęśliwie, chociaż tyle mogliśmy zrobić. Czasem czujemy ból, czemu nie spotkaliśmy go 16 lat wcześniej.... reagujcie Zawsze szczególnie teraz w mroźne dni.
Dziękujemy. Pozostałe pieniążki przeznaczymy na pomoc innym zwierzętom - opłacenie faktur.
16 lat czekałem... Czekałem na spacer, ciepło i miłość. Dostałem budę, łańcuch, sznurek... Dlaczego? Czy byłem złym psem? Przecież merdałem ogonem, nie hałasowałem, cieszyłem się na widok człowieka.
Przyszła zima, pierwsza była ciężka mój nosek był cały w śniegu, a łapki przymarzały do ziemi. W misce zamarzała woda, a zlewki, które dostawałem do jedzenia, nie chciały się odkleić od zimnej trawy.
Po paru latach obok mnie pojawił się drugi psiak.
Było ciężko, bolała mnie szyja od krótkiego łańcucha. W końcu straciłem nadzieje, moje oczy widziały już bardzo słabo. Nie chciałem wychodzić z budy. Leżałem i czekałem... 16 lat! Tak mieszkaliśmy:
Było już bardzo zimno, chciałem zasnąć i obudzić się w jakimś ciepłym miejscu. Pewnego dnia poczułem jakieś ciepłe dłonie, ktoś wyciągał mnie z budy, pogłaskał i powiedział, że jest -20 stopni i zabiorą mnie. Niestety nie mogłem iść sam, moje łapki były stare i zimne.
Pojechałem do domu. To była moja pierwsza noc na cieplutkiej kanapie. Bardzo mi się spodobało. Cieszę się, że w końcu przestałem być więźniem, przestałem cierpieć!
Mój biały przyjaciel był już też bezpieczny!
Szkoda, że tak późno, ale nikt wcześniej mnie nie zauważył. Mój kolega z podwórka szybko znajdzie dom jest młody i wesoły. Ja trochę się boje, że nikt nie zechce takiego staruszka. Jednak pojawiła się nadzieja, mam jechać do Warszawy do dobrej Pani, która się mną zajmie. Moja obecna opiekunka mówi, że zabiera mnie do doktora. Potrzebuje specjalnej karmy, fryzjera i leczenia. A to kosztuje, i dlatego Was proszę o wsparcie. Czy możecie pomóc i dołożyć do mojej spokojnej starości?
Ładuję...