Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Każdy, kto miał choć raz kontakt ze schroniskiem dla bezdomnych zwierząt, pewnie zastanawiał się, skąd bierze się bezdomność. Bezdomność bierze się z domów, które codziennie mijamy - z miejsc, gdzie czasem brakuje odpowiedzialności czy empatii. Kradzieże, ucieczki, porzucenia – to smutna rzeczywistość, która sprawia, że każdego roku setki zwierząt, psów i kotów, trafiają do schroniska czy domów tymczasowych.
W samym tylko Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Sosnowcu rocznie przyjmowanych jest około 600 psów i 700 kotów. A to tylko jedno z setek schronisk w całej Polsce.
Codzienność bezdomnych zwierząt, zarówno psów, jak i kotów, jest niezwykle trudna – głód, brud, chłód i brak bezpiecznego schronienia stają się ich codziennością. Psy narażone są na życie na ulicy, koczujące przy śmietnikach, koty walczą o przetrwanie, borykając się z kocim katarem, grzybicą czy wszelkiego rodzaju pasożytami. Do tego dochodzą poważne urazy – połamane łapki, miednice, nieleczone rany.
Każdy przypadek to kolejna historia cierpienia, kolejny zwierzak z bagażem trudnych doświadczeń. Dla każdego psa i kota staramy się być wsparciem, walczymy o każde życie – nieważne, czy to pies nr 20 czy kot nr 627. Każdy z nich jest ważny. Każdy, kto trafi pod naszą opiekę, otrzymuje wszystko, co najlepsze – bezpieczeństwo, leczenie i nadzieję na nowy dom.
To dzięki naszemu zaangażowaniu oraz Waszemu wsparciu zwierzęta te mogą w końcu zaznać miłości i ciepła domowego ogniska. Nasza praca to jednak także ogromne wyzwanie finansowe. Leki, operacje, jedzenie, żwirek, konsultacje weterynaryjne i transport – wszystko to pochłania duże środki, bez których nasze działania nie mogłyby się toczyć.
Ale wiemy, że warto. Warto dla każdego psa i kota, których życie udało się odmienić. Dla tych, którzy teraz są częścią kochających rodzin, którzy nie muszą się już bać ani głodować.
Warto dla Marcysi, której płacz po wypadku samochodowym było słychać w całym schronisku. Warto dla Jelinki, która samotnie na ulicy musiała radzić sobie z wypadającym odbytem. Warto dla Hondy, która już w pierwszych tygodniach życia straciła oko przez nieleczoną chorobę. Warto dla 20 letniego Rudzika, który przez chorobę opiekuna trafił do przytuliska, gdzie miał umrzeć samotnie. Warto dla Barisia, który całe życie miał spędzić na krótkim łańcuchu będąc psem "pilnującym posesji".
Każdy z tych zwierzaków znalazł swojego człowieka i swój dom. Każdy z nich z bezdomniaka stał się członkiem rodziny. Takich jak oni są tysiące. Dzięki Waszemu wsparciu możemy walczyć o kolejne zwierzęta, które czekają na swoją szansę. Zachęcamy do wparcia - dla Nich.
Ładuję...