Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ta historia ma wspaniałe zakończenie. Czarna Kluska wyszła z wypadku praktycznie bez szwanku. To dowód na to, że warto pochylać się nad zwierzętami, które zostały potrącone, nie skreślać ich mówiąc "i tak już po nim".
Dzięki Wam, kochani darczyńcy, Kluska otrzymała niezbędną pomoc i dziś jest dorodnym, spokojnym, ukochanym kotkiem w swoim stałym domku. Dziękujemy!
Wesprzyjcie Czarną Kluskę w jej zakładzie ze Śmiercią! Pojawiła się szansa uratowania jednej koteczki po starciu z samochodem - a tak wielu innym zwierzakom się to nie udaje! Jednak taki hazard kosztuje. Pomóżcie, proszę nam odnaleźć szczęście w nieszczęściu.
Historia:
Nocą wszystkie koty są czarne. Jadę do koleżanki pomóc jej zbierać połamane przed godziną serce. Na trasie do jej wioski mijam na jezdni zwierzę rozjechane tak bardzo, że nie ma sensu się zatrzymywać w tym polu. Dosłownie 10 minut później na drodze leży czarny kształt - wielki czarny pies - kolejna ofiara śmiertelna tego wieczoru... Zostawiam sprawę do zgłoszenia przechodzącemu obok mieszkańcowi. Docieram do koleżanki, rozmawiamy. Po jakimś czasie jej facet przychodzi pod dom, żeby z nią porozmawiać. Nagle ona za pół godziny przybiega, płacząc bardziej niż przedtem - ‘Kot na drodze! Żyje! Musimy mu pomóc!’. Dzisiaj zagramy ze Śmiercią o wynik 2:1.
Kotka ma uraz głowy, jest poturbowana i bardzo szybko oddycha, z pyszczka cieknie jej krew. Nagrzewam samochód na maksa, pruję ciemnością do kliniki. Przed budynkiem wyciągam ją na kocu i na rękach przenoszę do środka, Muszę kopnąć w drzwi, wejściowe, bo nie mam jak sięgnąć dzwonka, a jest po 22:00. Kotka jest przyjmowana poza kolejnością. W samochodzie zauważam plamę moczu i uśmiecham się - nie ma w niej krwi. Oczy kotki nie reagują prawidłowo na światło. Choć nie ma śladu złamań, ma robione RTG tułowia i USG, na szczęście nic złego nie wykazały te badania.
Jest wyziębiona, więc dogrzewają ją, pobierają jej krew. Parametry krwi całkiem niezłe, ale bez perfekcji. Przyczyną krwawienia z pyszczka jest rana na żuchwie, na szczęście bez przetoki do jamy ustnej. Ma anemiczne dziąsła i śnieżnobiałe ząbki. Te ząbki wskazują, że mała ma pół roku tylko! Na szczęście nie jest w ciąży. Kotka zostaje na noc w klinice. Tam dostaje kroplówkę, sama też trochę pije i oddaje mocz.
Następnego dnia w znieczuleniu transportuję ją do wybranego przez fundację lekarza prowadzącego. Pani doktor w drugiej klinice ponawia RTG tułowia (RTG głowy robi się w pełnym znieczuleniu, na tym etapie jest zbyt ryzykowne podanie takiego), badanie nie wykazuje nic poza gazami w jelitach. Mała dostaje w zastrzykach zestaw składający się z witaminy B12, antybiotyku i sterydu na obrzęk mózgu. Wciąż lekko ogłupioną znieczuleniem kotkę, za pozwoleniem pani doktor, zabieram do domu. Kotka dostaje robocze imię Czarna Kluska.
Czarna Kluska ląduje w łazience, jako najcichszym pomieszczeniu w domu. Boi się psa - domownika. Wciąż słaniająca się usiłuje wskoczyć na wannę, żeby być jak najwyżej. Stawiam ją na pralce, żeby się czuła bezpieczniej i to działa. Stoi półprzytomna, ale przynajmniej oddech jej zwolnił. Podaję jej karmę, nic nie jadła od półtora dnia, ale dalej nie chce jeść. W ostrym świetle widzę, że ma guza nad prawym okiem i łysy placek na barku, od potrącenia. Trochę się kiwa, zarówno na nóżkach, jak i głową. Sprawia wrażenie naprawdę smutnej.
Zostawiam ją z całym kocim zestawem samą w łazience (posłanie, kuweta, miska z wodą i jedzeniem). Po godzinie Czarna Kluska zaczyna mruczeć na widok człowieka! Usiadłam koło niej, zaczęła jeść z apetytem, z przerwami na tulenie się. Wielka ulga! Chwila miziania i znikam, niech bąbel się wyśpi. Jutro po południu kontrola. Trzymajcie kciuki.
Ładuję...