Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
To tylko część faktur, jakie w każdym miesiącu fundacja musi zapłacić za pobyt, leczenie i utrzymanie psów, tu faktury m.innymi z hotelu Amok, Pod Lasem, Kamiron, Reks,PsiArek, Mopsik... Faktury za usługi wet to miesiąc w miesiąc ponad 2000zł. Nie mamy wszystkich na zdjęciach ale jest tego sporo. Dzięki Państwu kończymy rok bez długów, co jest niebywałym sukcesem zważywszy, że ilość psów wciąż, od lat - oscyluje pomiędzy 40 a 50. Każde wolne miejsce po adopcji psa natychmiast zajmuje następny... Wydawałoby się, że na koncie mamy teraz kwotę ze zbiórki, ale to nie tak - na koncie mamy , jak zawsze pod koniec miesiąca - imponujące zero a pieniądze ze zbiórki są już wydane. Ale wkraczamy w Nowy Rok bez długów, z nowymi psami i nową nadzieją dla nich. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy nam zaufali i pomogli naszym podopiecznym!!! Szczęśliwego Nowego Roku!
6 grudnia mija 5 lat od rozpoczęcia działalności Fundacji Pan i Pani Pies im Maćka Kozłowskiego. W ciągu tych 5 lat uratowanych zostało blisko 700 psów. Ponad 600 psów znalazło domy.
Przetrwałyśmy wiele dramatów - bankructwo, długi i związaną z tym falę hejtu. Kontynuujemy działalność, bo największym naszym dramatem jest dramat polskich psów. Niestety nic nie wskazuje na to, by coś się miało poprawić. Fundacja to dwie osoby - Agnieszka i Justyna. Jedna pod Szydłowcem, druga w Krakowie. Oprócz całodziennego, nieustannego natłoku spraw fundacyjnych każda z nas ma jeszcze swoją pracę.
Działamy głównie w okolicach Szydłowca, znanego jako zagłębie psiej bezdomności - psy po wypadkach, psy z chorobą pokleszczową, szczenne suczki, psy pozostawione po wyjeździe właściciela, psy dzikie, wyrzucone z samochodu, przywiązane do drzewa w lesie, psy koczujące pod sklepami i na ulicach, cierpiące w upał i mróz - oto jest polska rzeczywistość.
Atena i Homer czekały na wybawienie blisko 7 lat. Udało nam się je zabrać 2 lata temu, ale ich wiek stanowi przeszkodę w znalezieniu chętnych. Są w domowym hoteliku - kosztują nas 700 zł miesięcznie.
Bywa, że zły właściciel jest gorszy, niż brak właściciela. Pertraktujemy, prosimy, tłumaczymy, wykupujemy. Niestety nie ma podstaw do interwencji, jeśli pies jest szczepiony i karmiony. Psia psychika nikogo nie wzrusza. Nie ma paragrafu na męczarnię unieruchomienia. Psy, które odzyskały wolność - długo dochodzą do równowagi, często potrzebują hotelu z resocjalizacją.
Disco - roczny pies, który nie umie biegać, umie tylko skakać. Od szczeniaka na łańcuchu, który wrastał w szyję. Bity, głodzony, całymi dniami bez wody. Wykupiony za 200 złotych. Obecnie w kameralnym hoteliku, potrzebuje czasu, by odbudować pełne zaufanie do człowieka. Na razie jeszcze trochę się boi...
Są sytuacje, w których psa po prostu nie da się zostawić...
Burza obecnie szczęśliwa w swoim domu, leżała przy drodze zrezygnowana, wyczerpana, głodna, kulejąca na łapę źle zrośniętą po złamaniu.
Szczeniaki na wpół dzikie, kryjące się w budach, urodzone z matek na łańcuchu - to widok powszechny. Szokuje tylko nas...
Suri - uratowana od zamarznięcia i zagłodzenia. Zabraliśmy całą rodzinę.
W polskich schroniskach czeka na wybawienie ok.100 tysięcy psów. Jedyne co możemy zrobić, to uchronić te z najbliższej okolicy od wyjazdu w takie miejsce. Na początku działalności udało nam się zabrać z tutejszej mordowni w Suchedniowie - ok 60 psów. To zaowocowało długami, ale nigdy nie będziemy żałować, że te psy stamtąd wyjechały na zawsze.
Trento - trójłapek, tak wyglądało jego życie w "schronisku" Baros. Bułka z wodą zamiast karmy, kraty, zza których nigdy nie wychodził. Poniżej - Trento w swoim domu na Wybrzeżu.
5 lat działalności to 5 lat bez chwili wytchnienia. Nie ma mowy o urlopie, o wyłączeniu telefonu, o zostawieniu domu. Psy są z nami cały czas, codziennie nowy dramat spędza nam sen z powiek. Tymczasem siedziba fundacji woła o remont. Mamy 2 konie na emeryturze, starsza- Espania - kończy w lutym 33 lata.
Nad jednym z boksów przecieka dach, część ogrodzenia jest do wymiany, gnije dolna belka w budynku stajni.
Nie mamy żadnej pomocy od państwa, ani od gmin. Nie wspiera nas żadna firma. Funkcjonujemy dzięki wpłatom pojedynczych osób i zbiórkom pieniędzy. Końcówka roku jest bardzo trudna, mamy długi, problemy z dostawą karmy do hoteli i 50 psów na utrzymaniu. W samej siedzibie fundacji jest ich zawsze ponad 15.
Od pięciu lat, co trzeci dzień, dzięki fundacji- jeden pies może cieszyć się ocaleniem. Co trzeci dzień jeden z ocalonych jedzie do swojego domu. Dwie osoby, które to koordynują, ogarniają, biorą całą odpowiedzialność - to trochę mało. Ale brak pieniędzy jest jeszcze większym problemem niż brak sił i czasu. Na urodziny marzymy o sukcesie tej zbiórki, bo to się przekłada na szczęście naszych podopiecznych, na ich bezpieczne czekanie na dom.
Dziękujemy za Wasze wsparcie!
Ładuję...