Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, aż trudno mi w to uwierzyć, ale ja, ten "nieadopcyjny" dzikus i lękowiec... mam dom! Łapy mi się trzęsą jak to piszę, taki jestem wzruszony.
Bardzo, bardzo Was proszę o wsparcie dla Adopciaki.pl, to naprawdę działa.
Niech kolejne psy dostaną taką szansę!
Wasz Rosół ❤️
Jeszcze bez konkretów, bo proces adopcyjny w trakcie, ale... po 10 latach za kratami schroniska, kiedy nikt nigdy nawet o mnie nie zapytał... ZACZYNAJĄ ZDARZAĆ SIĘ CUDA!!! Odkąd trafiłem do domu tymczasowego w programie Adopciaki.pl, pokonałem strach i nabrałem zaufania do człowieka to... ktoś mnie w końcu wypatrzył, uwierzycie?!
Nawet nie wiecie jak bardzo jestem Wam wdzięczny za te wszystkie ciepłe słowa i udostępnienia! No i oczywiście za każdą, choćby najmniejszą wpłatę na program, który da kolejną szansę następnemu "nieadopcyjnemu" psu, takiemu jak ja!
C.D.N.
Mówili o mnie „nieadopcyjny”. Lękowy, wycofany, dzikus, bez szans, nigdy nie wyjdzie ze schroniska. I rzeczywiście, lata mijały, inne psy szły do domu, a o mnie nawet nikt nie zapytał... Bo nie umiałem zabiegać o uwagę, merdać ogonem, przymilać się. Siedziałem skulony w budzie, świat na zewnątrz mnie przerażał, a człowiek najbardziej.
Dlaczego taki się stałem?
Urodziłem się… nie wiem, po co. Byłem jednym z tych niepotrzebnych szczeniaków, których rodzą się tysiące i których nikt nie chce. Odkąd pamiętam, zawsze mieszkałem w schronisku. Kiedy byłem mały, to było bardzo złe miejsce, byłem stale głodny i przerażony. Psy walczyły o jedzenie, silniejsze rozszarpywały słabsze… Przeżyłem tylko dlatego, że umiałem się dobrze ukrywać. Potem schronisko przejęła Fundacja Viva i przyszły lepsze czasy. Dostałem imię „Rosół”. Było nas ponad 600 psów do nazwania, to wymyślali cokolwiek, byle się nie powtarzało. Od tamtej pory już nie głodowałem, ale strach przed ludźmi, psami i światem, pozostał.
Wolontariusze z Fundacji postanowili o mnie zawalczyć!
Przychodzili co kilka dni. Wchodzili do mojego boksu i siedzieli, cierpliwie, godzinami. Mówili do mnie, podsuwali smaczki. Najpierw wrzucali do budy, potem kładli obok, w końcu dawali z ręki. Tej ręki to się bałem, ale smaczki tak pachniały… Wreszcie pozwoliłem się wyprowadzić z boksu. Miałem chyba z 6 lat, kiedy po raz pierwszy w życiu wyszedłem poza schronisko. To było przerażające.
Z czasem przywykłem do smyczy, spacerów i przede wszystkim smaczków. Zacząłem czekać na te dni, kiedy przyjeżdżali wolontariusze. Ale większość czasu spędzałem samotnie. Już nie siedziałem ukryty w budzie, ale ciągłe szczekanie innych psów bardzo mnie stresowało. Biegałem w kółko po boksie, żeby nie zwariować i jakoś zabić nudę. Coraz bardziej zamykałem się w swoim świecie.
Powiedzieli, że jedyny ratunek dla mnie to dom tymczasowy. I tak trafiłem do programu Adopciaki.pl
Pojechałem do domu tymczasowego prowadzonego przez wolontariuszkę programu. Po raz pierwszy zobaczyłem ludzkie mieszkanie, dostałem spokojne i ciepłe posłanie przy człowieku. Po raz pierwszy usłyszałem ciszę, bez szczekania. Po raz pierwszy byłem z człowiekiem cały czas. I to było dziwne.
Zrobili mi komplet badań, żeby sprawdzić moje zdrowie. Dostałem specjalnie dla mnie dobraną karmę. I zaczęli ze mną pracować behawioryści, czyli tacy psi psycholodzy. Polubiłem te zabawy, bo zawsze dawali smaczki! Minęły trzy miesiące, a ja zmieniłem się nie do poznania. Wciąż jeszcze jestem nieśmiały i introwertyczny, ale przestałem bać się dotyku, podążam za człowiekiem, ufam mu. Ładnie chodzę na smyczy, nie brudzę, nie niszczę. Stałem się psem „adopcyjnym”, a teraz Adopciaki.pl znalazły mi dom na stałe!
Tu można poznać mnie bliżej link. Mam też swój fanpage, gdzie można śledzić moje postępy: Rosół szuka domu.
Miałem szczęście. Wiele psów czeka na taką szansę… W schroniskach czekają setki psów takich jak ja, przerażonych, wycofanych i „nieadopcyjnych”. Psów, dla których socjalizacja w domu tymczasowym to jedyna szansa na normalne życie.
Dzięki Twojemu wsparciu kolejny pies taki jak ja może trafić do programu Adopciaki.pl i wygrać życie. Pomożesz mu?
Adopciaki.pl – jak działamy?
Jesteśmy grupą prywatnych osób, wolontariuszy działających w ramach Fundacji Viva. Jest nas ok 100 osób w całej Polsce. Prowadzimy Domy Tymczasowe dla bezdomnych zwierząt. Przyjmujemy pod swój dach bezdomne psy i koty, zwłaszcza te, które mają małą szansę na adopcję. Oswajamy je z człowiekiem, pod naszym okiem nabierają zaufania i pewności siebie. Badamy je weterynaryjnie i leczymy, jeśli trzeba. Zapewniamy im wyżywienie dobrane do stanu zdrowia. W trudnych przypadkach korzystamy z pomocy profesjonalnych behawiorystów. A kiedy są już gotowe do adopcji, szukamy im domów. Nie pobieramy za to wynagrodzenia. Zwierzęta to nasza pasja i poświęcamy mnóstwo czasu, serca i uwagi, żeby przygotować je do adopcji i znaleźć im stały dom. Dla nas najlepszą zapłatą jest szczęśliwe zakończenie smutnej psiej czy kociej historii.
Do programu Adopciaki.pl codziennie trafiają kolejne bezdomne psy i koty. Średnio rocznie trafia do nas ok 1000 zwierzaków. Większość znajduje dom po kilku miesiącach, ale niektóre, szczególnie trudne, zostają u nas na stałe. Tylko w tym roku, do września, dzięki naszemu programowi, nowy dom znalazło już 455 psów i 178 kotów. Mogłoby być ich jeszcze więcej, ale niestety wydatki na ich leczenie, żywienie i socjalizację często przekraczają nasze możliwości. Koszt utrzymania zwierzaka w domu tymczasowym to, w zależności od jego wielkości i stanu zdrowia fizycznego i psychicznego, od 200 do 500 złotych miesięcznie (karma, opieka weterynaryjna, pomoc behawiorysty).
Nie mamy dotacji, nasze zwierzaki utrzymujemy tylko dzięki własnym, prywatnym środkom i szczodrości darczyńców, dlatego bardzo liczymy na Wasze wsparcie! Liczy się każda złotówka.
Tak wygląda bezdomność w schronisku...
A tak w naszych domach tymczasowych psiaki czekają na dom stały
Pomożesz?
Ładuję...