Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
To za chwilkę będzie przeszłość . Dzięki Wam jesteśmy bliżej celu
tak jest .. a po weekendzie będzie pięknie , ładnie, bezpiecznie o cieplutko w nowych budach .
Kochani mamy to! Cześć planów wykonana !
Budy właśnie odebrał Piotrek wynajętym samochodem i już do nas jadą. Dwie skręcone już ;) jutro tylko malowanie i wymiana
niestety to nie wsuzysko jeszcze brakuje a my ciągle przyjmujemy nowych podopiecznych ..
Razem możemy więcej ! Razem możemy wsuzysko !
No i stało się. Od 15 października przyjęłam kolejne 4 mioty. 26 szczeniąt w niecałe dwa tygodnie.
Na szczęście ruszyły również adopcje więc możemy działać dalej - miot 5 bezowych z Podlasia, 6 z Wielunia, 6 od Wioli, 9 szczeniaków, czyli dwa mioty spod Radomia. Masakra!
Jak mam prosić o pomoc dla nich...? Poniżej potwierdzenie płatności za najważniejsze budy. Będą u nas w tym tygodniu! Jesteśmy coraz bliżej... Ale brakuje tak wiele.
Poniżej wrzucam wam stan konta na 28.10.24. Jest tragicznie, jest znów źle. Mamy tylko jedno konto przypisane do fundacji. Jak pomagać. Jak działa? Jak zmieniać ich los. Pomóżcie nam zamknięcie tej zbiórki zapewni ogarnięcie wybiegów, wszystkiego, czego potrzebujemy oraz do końca roku opiekę nad naszym prawie 50 zwieszakowym zwierzyńcem.
Nie mamy na profilaktykę, nie mamy na czipy. Mamy tylko jedzenie. Bądźcie z nami jeszcze teraz. Przed najgorszym czasem dla zwierząt ZIMA ❄️
Spójrzcie w oczy tej niuni , rodziła co cieczkę , jej dzieci rozdawane były w pierwsze lepsze ręce jakie chciały zabrać szczeniaka.. ma dopiero dwa lata choć wygląda na 8 miesięcy . Nie mając grama miejsca zabrałam ją i jej 6 letnią matkę . Gdzie są ? W klatce kennelowej bo tylko to mogłam im zaproponować ..
obie już po kastracjach, obie aborcyjnych - dzięki czemu na świecie nie pojawi się kolejne 13 szczeniąt , niechcianych i nikomu niepotrzebnych .
Kochani, bardzo chciałabym Wam pokazać sunie i szczeniaki, które przyjęłam pod opiekę kilka dni temu, dobijając do prawie 40 zwierząt pod moją opieką.
Jednego dnia z Podlasia zabrałam tylko 14 psów. Dzień wcześniej ze wsi przyjechał jeden, 3 dni wcześniej 6 mikrusków od Iwony, która prowadzi swoją fundację i szukała dla nich pomocy. A i jeszcze dwa półdzikie kociaki. 24 nowych podopiecznych tylko przez jeden tydzień! O większości nawet nie zdążyłam napisać! Dlatego ta ogólna zbiórka mam nadzieję, że pomoże nam przetrwać.
Maluszki z patologii zabrane już w swoich domach! Patologia rozmnożyła i patologia chciała rozdać jak leci. Uratowane i już szczęśliwe!
Dla jednych to będzie ogromna ilość a dla innych pstryknięcie palcem. Nie mam domów tymczasowych, nie mam niestety sztabu ludzi za sobą, jestem tak naprawdę ja, mój Piotrek i niezawodna Patrycja, która trzyma puls nad ilością, bieżącymi sprawami i ściga mnie z rzeczami, które… dla mnie mają czas. Prawie codziennie rano mimo tego, że ona pracuje, dostaje listę rzeczy do ogarnięcia. Czasem czuję jakby stała nade mną z taką małą rózgą i pacała mnie po ramieniu - ale kto mnie zna, wie, że trzeba mnie ścigać. Czasem serio nie ogarniam, zapomnę, ale zawsze mówię, że jestem tylko człowiekiem jak my wszyscy.
Poniżej Dyga, sunia z połamaną łapką, na szczęście obeszło się bez operacji i już szczęśliwa w domku ❤️
Powyżej spójrzcie na te 3 dziewczynki. Zgłosił je nam dzielnicowy, że jedna starsza kobieta sobie nie radzi i stado powiększyło się do 10. Co chwilę rozdaje szczeniaki, bo na takie są chętni. Wszystkie już są po zabiegach, a część nawet w swoich domach nowych!
Stłamszone, rodzące co cieczkę... Zmieniamy im życie.
Jak to człowiek, mam swoje lepsze i gorsze dni. Dziś jest ten lepszy. Do domu mam jeszcze 40 minut, ale wiem, że zrobiliśmy dziś coś dobrego - za kilka dni może Wam opowiem, bo to nie o to chodzi.
Nasza - bo nie tylko moja mała fundacja - nasza, bo to Wy ją Tworzycie, dzięki Wam jestem tu, gdzie jestem. Dzięki Wam możemy pomagać. Dzięki Wam odmieniamy życie tym zwierzakom. To wszystko dzięki Wam. Ja tym tylko staram się dyrygować i odwalać brudną i gównianą (dosłownie, bo jak sprzątanie kup nazwać inaczej) robotę. Nikt z nas w fundacji nie jest zatrudniony. Robimy to, bo tak. Bo gdzieś w nas tli się nadzieja na lepsze jutro.
Mam nadzieję, że ten post zobaczy wiele osób. Może ktoś zauważy malutką fundację, która działa na 150% swoich możliwości. Mamy kilka małych marzeń do realizacji, niestety powstrzymuje nas brak funduszu, musimy jak najszybciej wymienić budy - wszystkie 10 jest to koszt 5 tys. zł, marzę, aby zadaszyć wybiegi, ale to kolejne 4 - 5 tys. zł dostałam wycenę od dwóch firm za zrobienie zadaszenia, ale kwota 10 - 12 tys. za samą robociznę mnie powaliła na kolana. Więc tak jak wszystkie takie rzeczy zrobimy znów sami.
Spójrzcie na te wysłużone budy, które służyły prawie przez 4 lata. Nadszedł ich koniec, ale bez tego nie możemy bardziej. Przez te kilka lat były tymczasowym schronieniem i początkiem lepszej przyszłości dla setek zwierząt.
Mam nadzieję, że będziecie z nami. Mam nadzieję, że nie zostawicie nas samych. Obiecuję dać z siebie wszystko. Nie zostawiajcie nas.
Ładuję...