Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, na noc zostawiamy Was z tym obrazkiem.
Alban... Jakby spoglądał w przyszłość – z nadzieją, zdziwieniem, a może z mieszanką wszystkich emocji, które dopiero zaczyna czuć.
To, co widzicie, to pies, który nie wierzył, że jeszcze zobaczy świat poza łańcuchem. A jednak… dzięki Wam, nam wszystkim, udało się wyrwać go z piekła!
4 doby non stop w podróży, tysiące kilometrów, litry łez nad tym, co zobaczyliśmy na miejscu. Ból, nieszczęście, cierpienie, które zostanie z nami już na zawsze. Ale jego ocaliliśmy – razem, z Waszą pomocą. Jednak to dopiero początek jego drogi do nowego życia.
Alban nosi na sobie blizny, wgniecenia, ślady STRASZNEGO pobicia, które przypominają o bólu i samotności.
Nie możemy go teraz zostawić. Potrzebuje nas bardziej niż kiedykolwiek – czeka go długie leczenie, rehabilitacja, czas, aby nauczyć się ufać na nowo.
Pomóżmy mu – nadal nas potrzebuje. Ma może ze 2 lata, każdego z tych dni, nie mniej niż ponad 700 dni czuł ból i strach. Niech teraz każdy dzień będzie krokiem ku życiu, na które zasługuje. Prosimy, bądźcie z nami, wspierajcie Albana, byśmy mogli zbudować jego życie od nowa. To wszystko dzieje się dzięki Wam.
Dziękujemy!!!
Sylwia, dziękujemy Tobie i Twojemu towarzyszowi podróży za ten niemożliwy wyczyn, jesteście wielcy i wspaniali! Gratukujemy im odwagi podjęcia się z nami tej szalonej wyprawy . Takich ludzi podziwiamy!
Mamy go! Alban już z nami w aucie!
Po TRZECH DOBACH nieustannej jazdy, stresie, problemach z odbiorem dokumentów – w końcu wracamy! Przed nami jeszcze długa trasa, ale najważniejsze jest jedno:
Alban jest już bezpieczny, wyrwany z piekła, które było jego codziennością.
Na miejscu nasz transport czekał, aż przyjdzie ktoś odpiłować mu łańcuch... Teraz już w obroży.
Emocjonalnie to, co zobaczyliśmy na miejscu nas przeorało . Sylwia niemal płakała z bezmiaru nieszczęścia, które zobaczyła.
Wszystko to było możliwe także dzięki Wam i Waszemu wsparciu – ale to jeszcze nie koniec! Koszty tej akcji są ogromne: zakupy dla Albana, paliwo, winiety, opłaty drogowe, a przed nami jeszcze koszty leczenia, które czekają na niego już po przyjeździe.
Dziękujemy za Waszą pomoc, pragniemy zapewnić mu pełną opiekę i rehabilitację, na które zasługuje po latach cierpienia.
Bądźcie z nami, trzymajcie kciuki za bezpieczny powrót! Będziemy informować Was na bieżąco o stanie Albana i o dalszej podróży. Każda wpłata przybliża nas do celu – życia pełnego miłości i troski dla Albana.
Jedna noc, poranek i 2,5 godziny dzielą Albana od nowego życia.
To ostatnia noc, którą spędza w tej ciemnej, zimnej szopie, samotny .
Już niedługo wszystko się zmieni – ale potrzebujemy Waszej pomocy, by to się udało.
Dziękujemy, że chcecie być częścią tej misji, pomóc nam zakończyć jego cierpienie. Każda złotówka przybliża go do nowego początku, do życia pełnego troski i miłości, jakiego nigdy wcześniej nie zaznał.
Nasz transport wyruszył w drogę do Albanii! W bagażniku 30 kg karmy w prezencie dla uratowanych albańskich psów Vjoli. Woda na trasę, walizka niezbędnych rzeczy, i najważniejsze: akcesoria dla Albana. Po raz pierwszy w życiu jego szyja przestanie być ściskana przez łańcuch, który ranił go każdego dnia.
W końcu założymy mu prawdziwą obrożę i smycz.
Nasze serca są pełne emocji, które trudno opisać – strach, szczęście, ekscytacja i niepewność. Nie śpimy spokojnie. Przed nami długa i trudna droga, a koszty tej misji wciąż przewyższają środki, które udało się zebrać. Mamy na razie fundusze na około połowę trasy, ale nie jesteśmy jeszcze finansowo przygotowani na dalsze leczenie Albana i potencjalne nieprzewidziane wydatki, które mogą się pojawić.
To dzieje się teraz, na naszych oczach. Jesteśmy świadkami tego, jak barbarzyńsko traktowane są psy, i wiemy, że okrucieństwo nie ma granic. I jeśli myślicie, że takie drastyczne przypadki mają miejsce tylko daleko stąd i nas nie dotyczą - musimy Was rozczarować.
Rozejrzyj się wokół i zobacz, czy nie znajdziesz wokół siebie choć jednego psa, który jest katowany, albo nie otrzymuje od swojego właściciela pomocy w chorobie, cierpieniu, nie ma wystarczającej ilości jedzenia czy wody lub kolczatka albo łańcuch wbija mu się w kark - znęcanie się nad zwierzętami niejedno ma imię.
Błagamy Was o wsparcie i dziękujemy za już okazane.
Każda złotówka, każde udostępnienie to realna pomoc, która daje mu szansę na życie pełne miłości, a nie cierpienia. We wszystkich osobach zaangażowanych w tę szaleńczą akcję ratowania psiego życia, emocje aż buzują. Zostańcie z nami i obserwujcie, jak przebiega ta akcja. Wspierajcie nas o trzymajcie kciuki
Alban to rottweiler, który przeszedł przez piekło.
Znaleziony w Albanii, przywiązany łańcuchem w szopie z kłódką na szyi, pozbawiony nadziei, samotny, skazany na powolną śmierć.
Jego oczy były zalane ropą – przez infekcję niemal nie widział i cierpiał w potwornym bólu. Dzięki osobie o wielkim sercu - Żanecie, która nie przeszła obojętnie, mogliśmy dowiedzieć się o losie Albana.
Stan na teraz (koniec pażdziernika 2024):
- udało się przenieśc go w bezpieczne miejsce, zanim go zabierzemy, gdzie nie grozi mu już śmierć w cierpieniu,
- został zabrany do weterynarza, aby opatrzyc oczy i ulżyć w bólu,
- jest zaczipowany i zaszczepiony,
- trwa przygotowanie dokumentacji do wywozu Albana z bałkańskiego piekła.
Niestety, koszty ratowania, transportu, dalszej opieki i leczenia są wysokie – ale od tej pomocy zależy jego życie.
Jaki jest plan i co przed nim?
Transport i całą pomoc organizuje i czuwa nad nim Kasia, szefowa fundacji.
6 listopada, według planu, Alban ruszy w długą podróż. Przed nami wiele przygotowań, by jego transport był bezpieczny i w pełni legalny. Droga będzie wymagająca – planowana jest w dwóch etapach, z dłuższym przystankiem w Niemczech, gdzie otrzyma pierwszą opiekę w domu tymczasowym. Dopiero tam, po konsultacjach weterynaryjnych i opiece Sylwi, tymczasowej opiekunki, postanowimy o dalszych krokach.
Tysiące kilometrów, które musimy pokonać, wiążą się z wysokimi kosztami: paliwo w Albanii jest po 2 euro za litr (!), w calej Europie jest droższe niż w Polsce, winiety, autostrady itp. Potrzebujemy około 700 euro, aby pokryć sam transport. Nie licząc noclegu po drodze dla Sylwii i dodatkowego kierowcy i jeśli wszystko obejdzie się bez niespodzianek.
fot.: tu już po wizycie u weterynarza w Albanii
Transport to dopiero początek…
Po przybyciu do Niemiec, Albana czeka dalsze, kosztowne leczenie. Jego oczy wymagają intensywnej opieki, a sam wymaga szeregu zabiegów: od badań, odrobaczenia po kastrację. Pierwsze koszty leczenia poniesiemy w Niemczech, gdzie opieka weterynaryjna jest droższa niż w Polsce, ale na miejscu zadbamy o niego. Chcemy przygotować go do dalszego życia – wyleczyć, przeprowadzić kastrację i uzupełnić wszystkie niezbędne zabiegi, aby bezpiecznie mógł trafić do stałego domu.
Dlaczego Twoja pomoc jest niezbędna?
Alban to pies, który mimo traumy, bólu i choroby nie stracił wiary w człowieka. Nadal ufa i lgnie do ludzi.
Koszty transportu i leczenia to dla nas ogromne wyzwanie – aby zapewnić mu tę szansę, potrzebujemy Twojego wsparcia. W jego ratowanie jest zaangażowanych wiele osób, ale bez Ciebie to się nie uda.
Każda wpłata to krok bliżej do ratowania życia i zdrowia Albana, a każde udostępnienie zwiększa szansę na pomoc. Dzięki Tobie możemy zapewnić mu życie wolne od bólu, którego doświadczył.
Pomóż nam odmienić los Albana. Niech dowie się, że człowiek może być źródłem dobra, a nie cierpienia. Jeszcze nie jest za późno!
Ładuję...