Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Dzięki Waszej pomocy Alutka wyzdrowiała. Dziękujemy za wsparcie ekipy Come Back, a w szczególności Ciotce, która intensywnie ogłaszała naszą zbiórkę i wpłaciła na nią środki.
Łapka Alutki pięknie się zagoiła i kotka w końcu mogła opuścić klatkę. Nie musi już ograniczać ruchu, biega po sali i bawi się z kocimi przyjaciółmi. Teraz do pełni szczęścia brakuje jej domu. <3
Alutka przeszła kolejną operację. Niestety tym razem nie obyło się bez cięcia i założenia szwów. Ostre ciało obce wbiło się w głęboko w łapę i sprawiało kotce ból. Mamy nadzieję, że teraz już koniec problemów Alutki.
Myśleliśmy, że kotka wychodzi już na prostą i problem z przedziurawioną łapą się skończył. Niestety rana po gwoździu otwiera się, krwawi i ropieje. Nie możemy dłużej zwlekać - musimy umówić Alutkę na RTG łapy. Jak mamy to zrobić skoro nie mamy pieniędzy? Jak powiedzieć Alutce, że musi poczekać, aż zdobędziemy fundusze? Z ogromnym bólem serca patrzymy jak ona cierpi. W Was jedyna nadzieja. Prosimy o niewiele... 5, 10, 15 zł. Jeśli każdy się dorzuci do zbiórki szybko osiągniemy kwotę potrzebną na badanie.
Dramat za dramatem!
Brakuje nam słów, bo to, z czym mamy do czynienia na co dzień, zaczyna przerażać i nas. Otrzymaliśmy dwa zgłoszenia tego samego dnia dotyczące okaleczonych kotów: kotka z przedziurawioną łapą i kocur z głębokimi ranami ciętymi!! JAKIE CIERPIENIE MUSIAŁY ZNOSIĆ TE ZWIERZĘTA?
Działki z których pochodzi Alutka nie są bezpiecznym miejscem dla kotów. Największym zagrożeniem są dla nich LUDZIE. Tam, gdzie koty nie są mile widziane rozsypywane są gwoździe i wieszane potłuczone butelki. Alutka stała się kolejną ofiarą człowieka bez serca, który z premedytacją zabija koty. Kotce udało się ujść z życiem, ale nie bez szwanku na zdrowiu. Przednia łapa Alutki została przedziurawiona. Rana na wylot, wystająca kość, morze krwi, zbierająca się cuchnąca ropa. Dlaczego musiała cierpieć? Bo przychodziła na czyjąś posesję.
Ivo to kot, który został WYRZUCONY na ulicę. To nie jest "kot szczęśliwie wychodzący", a kot pozbawiony dachu nad głową i narażony na szereg niebezpieczeństw. Ivo miał kiedyś dom, ale wg jego "opiekunów" kotu do szczęścia ma wystarczyć pełna miska i możliwość wychodzenia na zewnątrz. Ivo znaleźliśmy w opłakanym stanie: głębokie rany cięte na tylnej łapie, ślady po walkach z innymi kocurami (brak kastracji!), silne zapchlenie i mnóstwo kleszczy. Czy ktoś go szukał? Nie? Właściciele odnaleźli się przez przypadek. Po usłuszeniu rachunku za leczenie nie odezwali się już do nas, aby odebrać swojego kotka.
Jesteśmy zrozpaczeni, bo te koty nie zasłużyły na takie traktowanie. Świadomie czy nie, działania ludzi skazały je na życie w bólu. Nie możemy się z tym pogodzić... Alutka i Ivo są zabezpieczeni. Przebywają w naszym azylu - Kłaczkowie - i są pod opieką naszych wolontariuszy. Udzielona została im natychmiastowa pomoc weterynaryjna. Teraz przechodzą rekonwalescencję. Gdy już staną na cztery łapy będziemy szukać im odpowiedzialnych opiekunów.
Niestety tym na czym musimy się obecnie skupić to zebranie pieniędzy na opłacenie leczenia. Już od dawna jesteśmy pod kreską, a dodatkowe wydatki tylko zwiększają długi w klinikach. Jednak nie mamy innego wyjścia - MUSIMY POMAGAĆ!
Prosimy, abyście pomogli nam pokazać Alutce i Ivo, że są na świecie dobrzy ludzie, którym można zaufać!
Ładuję...