Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
Dziś przychodzimy z dobrą historią, a że to dobro się zadziało, to Wasza zasługa.
Wiele z Was kojarzy Amora dla którego prosiliśmy o wsparcie. Koń ten ma swój dobry dom, właścicielkę Patrycję – (o niej jeszcze będzie niżej ), jeszcze kilka tygodni temu miał też całkiem dobre, zwyczajne życie. Ale to życie Amora i Patrycji zawaliło się po nieudanej operacji wnętrostwa. W wyniku powikłań pooperacyjnych, Amor trafił do szpitala dla koni w Warszawie z lewostronną przepukliną pachwinową, ropniem poiniekcyjnym na szyi, wnętrostwem prawostronnym oraz zapaleniem otrzewnej. Przez wiele dni trwała batalia o jego życie, bo Amor był w ciężkim stanie i mogło się zdarzyć wszystko.
Amor przebywał w szpitalu od 18 sierpnia do wczoraj. Dr Jan Samsel wraz ze swoim zespołem, walczyli o jego życie i powrót do zdrowia. Udało się i wczoraj Patrycja mogła zabrać Amora do domu. Koń oczywiście nadal wymaga specjalistycznej opieki, wygojenia ran pooperacyjnych. Będzie musiał mieć ograniczony ruch przez najbliższe tygodnie oraz dostawać odpowiednie pasze, ale jego stan jest dobry. Nie ma zagrożenia życia.
Szanowni Państwo,
koszt leczenia tego kucyka wielokrotnie przerósł jego wartość, a mimo tego, Patrycja nie wahała się, gdy trzeba było podjąć decyzję o ratowaniu małego przyjaciela. Wiele osób radziło jej, by się go pozbyła do rzeźni albo uśpiła. Patrycja nie zrobiła tego, bo priorytetem był dla niej dobrostan konia. Zanim poprosiła kogokolwiek o pomoc, Amor był już w klinice, gdzie starano się go uratować. Nie znamy wielu osób, które by tak postąpiły. Patrycja, wielu może się od Ciebie uczyć. Jest moc!
Amor to najlepszy przykład jak wiele dobrego można zrobić, gdy działa się razem. Chcemy Wam z tego miejsca podziękować za ogromne wsparcie. Za każdy gest. To dzięki Wam otrzymał najlepszą możliwą pomoc, leczenie opiekę.
Dziękujemy Amorowi, że dał radę. Dziękujemy Patrycja Mańka, że uczy innych co to odpowiedzialność. Dziękujemy Szpital Koni Służewiec za to co zrobili. Dziękujemy też RatujemyZwierzaki za pomoc w zebraniu potrzebnych pieniędzy.
Pamiętajcie, jeśli znajdziecie się w sytuacji, która wydaje Wam się bez wyjścia, proście o pomoc, gdzie się da. To nic nie kosztuje, a może uratować życie zwierzaka. Nasz mail: kontakt@fundacjabenek.pl Piszcie gdy trzeba, doradzimy, podpowiemy, pomożemy jeśli tylko damy radę.
Historia Amora - https://fundacjabenek.pl/amor/
Dziękujemy, że jesteście z nami
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Szanowni Państwo,
Najnowsze wieści z kliniki, w której przebywa Amorek. Niestety musiał zostać podany dodatkowy antybiotyk i dla jego bezpieczeństwa (operacja, którą przeszedł była bardzo poważna i rozległa) musi pozostać nadal w szpitalu pod całodobową opieką weterynaryjną.
Na poniedziałek 11 września zaplanowane są kompleksowe badania i na ich podstawie zostanie podjęta decyzja o wypisie do domu.
Prosimy, trzymajcie kciuki za Amora i Patrycję.
Dziękujemy, że jesteście z nami, za ogromną pomoc w leczeniu tego dzielnego kucyka i jego opiekunki. Jesteście wspaniali
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Szanowni Państwo,
Patrycja jest po rozmowie z kliniką, jeśli nie zadzieje się nic nieprzewidzianego (a mamy nadzieję, że tak właśnie będzie) ten najdzielniejszy z koni w przyszłym tygodniu będzie mógł opuścić szpital. Wtedy też zostanie wystawiona ostatnia faktura za leczenie konia – klinika szacuje koszty na kolejne około 2000 zł. Koszt transportu konia do domu (trasa w obie strony wynosi 520 km) to dodatkowe 900 zł.
Z całego serca dziękujemy za dotychczasową pomoc i prosimy nadal o wsparcie. Pokażmy Patrycji, że nie jest sama. Że życie i zdrowie Amora są ważniejsze niż pieniądze.
Takich osób jak Patrycja nie ma wiele. W świecie koni, problemu się pozbywa, a nie leczy. Sprawmy razem by Amor wrócił do domu. Tam będzie kontynuowane leczenie by całkowicie wrócił do zdrowia, a za jakiś czas będziemy mogli się podzielić z Wami zdjęciami zdrowego, szczęśliwego konia i uśmiechniętej właścicielki.
Bardzo proszę
Michał Bednarek
tel 506 349 596
I to jeszcze nie koniec kosztów
bardzo potrzebna pomoc
Przychodzimy do Was z nowymi informacjami od Patrycji i Amorka. Koń nadal przebywa w szpitalu, ale jego stan się poprawia. Gorączki nie ma. Ładnie je siano, dostaje już troszkę paszy i sam pije. Jelita pracują, wszystko wraca tutaj na właściwe tory. Rany niestety jeszcze zaropiałe, ale lekarz prowadzący mówi, że są zakażone i jeszcze trzeba czasu, żeby się wygoiły.
Jeśli nic się nie zmieni i nadal z każdym dniem będzie coraz lepiej, Amor za tydzień będzie mógł opuścić klinikę i leczenie będzie kontynuowane już w jego domu.
Jednak każdy dzień w szpitalu to kolejne wysokie koszty, które trzeba będzie uregulować w dniu odbioru konia. Na tę chwilę brakuje pieniędzy, by całkowicie pokryć już wystawione faktury, a dojdą kolejne.
Bardzo dziękujemy za dotychczasową pomoc i z całego serca prosimy o dalsze wsparcie dla Amora i Patrycji. Bez Waszej pomocy nie uda się uregulować faktur za ratowanie życia Amorka.
Gdy umiera twój najlepszy przyjaciel…
Zastanawiałeś się kiedyś, co czuje opiekun, którego nie stać na leczenie swojego przyjaciela? Co byś zrobił w sytuacji gdybyś wiedział, że operacja może uratować życie, ale wszystkie pieniądze jakie miałeś wydałeś na dotychczasowe leczenie? I nie masz już skąd wziąć więcej. Od kogo pożyczyć. Nie masz też pracy, która w ciągu kilku dni pozwoli ci zarobić kilkanaście tysięcy, by ratować zwierzaka, a każda doba pobytu w klinice to kolejne, ogromne koszty.
W takiej sytuacji jest Patrycja, która wraz ze swoim koniem Amorem toczą najważniejszą batalię – o życie. Posłuchajcie:
„Mój kochany kuc Amor był wnętrem obustronnym. Nieleczenie tego schorzenia sprzyja powstawaniu nowotworów, więc lekarz zalecił operację. 27 czerwca pojechaliśmy z Amorem do najbliższej kliniki dla koni. Miało być dobrze, ale po otwarciu konia udało się usunąć tylko lewe jądro. Przeciągając się narkoza stwarzała ryzyko niewybudzenia się konia, klinika uznała, że drugie jądro zostanie usunięte w późniejszym terminie.
Odebrałam konia z kliniki po dwóch tygodniach. Tak bardzo się cieszyłam, że mój Amor wraca do mnie, do domu. Niestety miejsce po operacji nadal było opuchnięte. Zgodnie z zaleceniami lekarza Amor stał w stajni i wychodził tylko na spacery w ręku. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej, opuchlizna nie schodziła, a do tego Amor zaczął kolkować (niedrożność przewodu pokarmowego) i mimo kolejnych wizyt lekarzy, podawania kroplówek i leków, stan z każdym dniem się pogarszał. Koń w trybie pilnym trafił do kolejnej kliniki dla koni – tym razem do szpitala w Warszawie. Diagnoza – Przepuklina powstała jako powikłanie po kastracyjne.
18 sierpnia wykonano skomplikowaną operacje ratującą życie Amorka (operacja przepukliny, wycięcie 50 cm jelita, które utkwiło w przepuklinie, wycięcie prawego jądra). Po operacji stan mojego przyjaciela był stabilny, ale zostałam poinformowana, że ta batalia o jego życie nadal trwa. I, że może być różnie. Teraz Amor poczuł się gorzej (gorączka, wysięg zapalny wypływający z drenu). Lekarz obawia się, że rozwija się zakażenie jamy otrzewnowej…
W klinice robią wszystko, aby mu pomoc. By uratować mu życie. Amorek najdzielniejszy kuc na świecie musi dać radę! On da radę na pewno. Tak bardzo w niego wierzę, że mnie nie zostawi. Że wytrzyma. Ale czy ja dam radę opłacić jego leczenie? Na chwilę obecną nie jestem w stanie…
Jest już pierwsza faktura do zapłaty za leczenie w Warszawie – kwota ogromna 14 tyś. Aktualizacja 22.08.2023 - godz 15:50 - doszły kolejne koszty - ponad 5,4 tyś zł. A to nie koniec. Dojdą do tego następne – to kolejne tysiące, których nie mam. Nie stać mnie na pokrycie tych kosztów, bo wszystko, co miałam już wydałam na leczenie. Opłaciłam do tej pory sama pierwszą kastrację w Lublinie, wynajem przyczepy i transport, wizyty dwóch weterynarzy u mnie podczas kolki Amora (leczenie plus badania krwi), transport do Warszawy. Razem to blisko 8 tysięcy złotych. Więcej po prostu już nie mam.
Wiele osób mówiło mi, że on nie jest wart takich pieniędzy. Żebym go oddała do rzeźni. Albo uśpiła. Ale jak mogłabym tak postąpić? Przecież przyjaciół się nie porzuca, nie pozbywa. Nie skazuje się ich na śmierć. Ja nie mogę się teraz poddać. Nie mogę przecież go zawieść i powiedzieć, żeby mojego ukochanego Amora uśpić, bo nie mam pieniędzy. Przecież on tak się stara, walczy ze wszystkich sił.
Wtula się we mnie, gdy go odwiedzam, jest tak bardzo, bardzo dzielny. Pęka mi serce, że jest chory, a strach o płatności ściska mi gardło. Bardzo Państwa proszę o pomoc, o ratunek dla mojego przyjaciela. Za każdą złotówkę będę Wam bardzo, bardzo wdzięczna.
kolejne koszty - aktualizacja 22.08.2023 godz 15:50
kolejne koszty - aktualizacja 29.08.2023
O NAS
Działamy od 13 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!