Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy, za wsparcie, choć nie takie zakończenie chcieliśmy tu napisać...
Z powodu choroby konieczne było przerwanie rehabilitacji Amorka. Niestety niemożliwa była także adopcja, do domu, który czekał na kota za granicą...
Dziś Amorek czuje się dobrze, ale niestety nie staje na tylne łapki i nie wypróżnia się samodzielnie. Żaden nowy dom już na niego nie czeka... Zapewne pozostawnie więc naszym podopiecznym do końca swoich dni...
Amorek od kilku dni walczy z stanem zapalnym. Nie wiadomo jaka jest jego przyczyna. Maluch źle się czuł, miał gorączkę i nie chciał jeść. Wyniki morfologi i biochemii są gorsze niż z dnia w którym do nas trafił więc coś złego dzieje się w jego organizmie. Amorek po kilku kroplówkach poczuł się lepiej ale walczymy nadal.
Wczoraj (12.10) byliśmy z Amorkiem na wizycie kontrolnej. Rana na pupie pięknie się goi. Dostał jeszcze antybiotyk na kilka dni. W ośrodku rehabilitacji ma wykonywany laser na trudno gojące się rany, który też mu bardzo pomaga. Pani rehabilitantka mówi, że Amorek robi duże postępy i wraca mu czucie. Zaczyna czuć kiedy chce mu się kupę i potrafi zrobić całą sam, zaczyna czuć parcie na pęcherz i idzie na podkład gdzie wysika się sam, opróżniając prawie cały pęcherz i nie wiele już zostaje, ale tą końcówkę trzeba pomóc mu odsikiwać. Kocurek dzielnie znosi wszystkie zabiegi, zachowujac radość i pogodę ducha :)
Amorek rozpoczął rehabilitację. Kotek ćwiczy w ośrodku rehabilitacji zwierząt oraz w domu. Już po tygodniu czasu, mięśnie na jego nóżkach stały się mniej sztywne. Naszym celem jest wypracowanie tkzw. „chodu rdzeniowego”. Mimo braku czucia, mózg zapamiętuje położenie mięśni i ich ruch.
Obecnie Amorek postawiony na cztery łapki jest w stanie utrzymać się w pozycji stojącej, dlatego jesteśmy pełni nadziei, że uda się poprawić mu komfort życia.
Niestety, przez to, że porusza się suwając pupę po podłożu, doszło do uszkodzenia skóry w okolicach jąder. Amorek nie trzyma moczu, popuszczając co chwila po kolka kropel. Skóra na pupie jest ciągle wilgotna i bardziej podatna na uszkodzenia. Natychmiast zabraliśmy kotka do lecznicy. Okazało się ze rana jest zainfekowana i przepisano antybiotyki. Po kilku dniach, jeśli będzie poprawa, będzie możliwy zabieg kastracji i zszycia skóry moszny.
W dniu 6.10 Amorek miał wykonane badanie obrazowe tomografem komputerowym. Niestety, kręg lędźwiowy jest złamany, a część kości wpadła w kanał rdzeniowy i uszkodziła rdzeń kręgowy. Oznacza to, że kotek już nigdy nie odzyska czucia w łapkach i nigdy nie będzie kontrolował wydalania.
Mimo swojej niepełnosprawności Amorek jest pełen życia, wesoły, chętny do zabaw i pieszczot. Dlatego walczymy o niego całym sercem.
Body to super sprawa :)
Niestety okazało się, że Amorek ma problem z wypróżnianiem się. Jelita są mocno zapełnione odchodami, trzeba pomagać mu w wypróżnianiu.
Zatem dojdą nam dodatkowe zabiegi rehabilitacyjne a stąd i większe koszty. Ale razem mozęmy wszystko :)
W dniu 26 września Amorek przeszedł szczegółowe badania: morfologia, biochemia, testy FleV/FiV, USG, RTG oraz konsultację u chirurga ortopedy.
W morfologii i biochemi nie dopatrzono się odstępstw od norm, testy są negatywne, czyli kociak nie jest nosicielem żadnej podstępnej choroby wirusowej. W USG brak zmian.
Wiek oceniono na ok. pół roku.
Ocena chirurgiczna: brak złamań, zwiechnięć, pęknieć, przesunieć kości. Brak zmian w stawach. To świadczy o tym, że kot nie uległ żadnemu wypadkowi.
W śródpiersiu śrut umiejscowiony w okolicy żeber. Zmiany w obrębie kręgu L4 - kręg roztrzaskany, mogący uciskać na rdzień kręgowy. Zmiany spowodowane najprawdopodobniej drugim postrzałem w wyniku którego śrut przeszedł na wylot przez kręgosłup uszkadzając kręg i jego okolicę.
Czucie zachowane, kończyny fizycznie sprawne. Kociak nie trzyma moczu i ciągnie nóżki za sobą. Niedowład ten jest wynikiem urazu i obrzęku pourazowego.
Zalecenia: leki poprawiające unerwienie, rehabilizacja (zaczynamy 3.10), dalsza diagnostyka (TK lub rezonans).
Ciężkie czasy nastały dla fundacji i naszych podopiecznych. Domy tymczasowe przepełnione, adopcji mało, a i finansowo też nie najlepiej stoimy. Jednak gdy dotarł do nas rozpaczliwy apel o pomoc dla niepełnosprawnego kotka, nie daliśmy rady odmówić.
Kocurek ma około pół roku, przybłąkał się do warsztatu w Wieluniu, małym miasteczku za Częstochową. Dobra dusza, która go znalazła szukała pomocy wszędzie. Schroniska, fundacje na terenie całej Polski pękają w szwach, a nikt z osób prywatnych nie podjął się nawet zabezpieczenia kociaka. On nie miał tam bezpiecznego miejsca, przebywał blisko ulicy gdzie był narażony na śmierć z powodu pędzących samochodów. Na dramatyczny apel o pomoc też nie odpowiedział nikt, a czas uciekał...
Ale jakimś cudem udało się zorganizować transport i kociak przyjechał do naszego domu tymczasowego późno w nocy.
Początkowo sądziliśmy, że ma niedowład jednej tylnej nóżki. Niestety okazało się, że obie łapki są niesprawne, a kociak cały tył po prostu ciągnie za sobą. Do tego kot nie trzyma moczu, nie wiemy jeszcze jak z wypróżnieniami. Mimo swojej niepełnosprawności kotek jest pogodny i bardzo towarzyski. Od razu tulił się do opiekunki i przespał z nią resztę nocy. Jak sama twierdzi „Od razu skradł moje serce, jest tak słodki, że nie da się go nie kochać, więc nazwałam go Amorek”.
Nie znamy przyczyny stanu kocurka, ale najprawdopodobniej to uraz powypadkowy. Czeka go wizyta u weterynarza i pełna diagnostyka (badania krwi, testy, USG, RTG, być może tomografia komputerowa) oraz konsultacja u chirurga ortopedy. Zobaczymy jakie będą rokowania. Jeśli okaże się, że kręgosłup jest uszkodzony to nie wiemy jakie będą dalsze losy kotka. Mamy nadzieję, że jego pogoda ducha pozwoli mu żyć z tą niepełnosprawnością.
My już nie prosimy, my błagamy Was o pomoc dla Amorka. Jeśli was też chwycił za serce, nie bądźcie obojętni, nawet symboliczna wpłata ma wielkie znaczenie. Wierzymy w zjednoczenie dobrych serc, bo tylko dzięki Wam, Amorek dostanie szansę, by żyć w komforcie i zdrowiu.
*Pełna dokumentacja zostanie zamieszczona po diagnostyce, na którą kotek właśnie pojechał.
Ładuję...