Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lili znalazła dom 2 tygodnie po tym jak do nas trafiła, nowy dom leczył anaplazmoze, my pokryliśmy fv za kastrację aborcyjna.
Sunia zamieszkała w Radomiu
Całkiem sama, w obcym miejscu... bez ludzi, których znam i kocham całym swoim psim serduszkiem.
Strach, smutek, chłód. Potem źle się czułam, ale trwałam. Musiałam przecież. Ktoś się mną zainteresował, powiedział że postara się pomóc. Odszedł, a ja zostałam z nadzieją... Potem ktoś nowy pachnący wieloma psami gwizdał, chodził, szukał... Wyszłam sprawdzić kto to, i czy szuka właśnie mnie? Czułam się coraz gorzej. Było mi zimno, ale nie mogłam jeść... Ona chciała mnie nakarmić, ale nie mogłam nic przełknąć. Brzmiała całkiem miło, mówiła że mnie zabierze, ale bałam się podejść.
Choć tak mnie ciągnęło, aby spróbować, to jednak czuwałam. W końcu się poddałam, brakowało mi sił... Wzięła mnie na ręce, przytuliła i wsadziła do samochodu. Ruszyłyśmy. Potem zaniosła mnie do miejsca, gdzie jest dużo psiaków, wszystkie cieszyły się na jej widok i wolały ją. Wsadziła mnie na miękkie posłanie, dała wody i jeść. Nic nie chciałam, chciałam tylko spać. Wyjęła że mnie te paskudne kleszcze.
Kolejnego dnia zabrała mnie do Pani doktor. Zostałam zbadana, ukłuły mnie w łapkę, żeby zbadać moja krew i zrobić jakiś test na choroby odkleszczowe, z którego wyszły babeszjoza i anaplazmoza. Wyniki krwi będą jutro.
Dostałam leki, moja temperatura spadła. Walczę. Pomożesz mi?
Ładuję...