Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Astrid i jej dzieci Lotta i Alvar pięknie dziękują Wam za pomoc, to wspaniele, że przekonały się iż na świecie są też dobrzy ludzie :)
Kocia mama i jej dzieci szukają swoich domków :)
Wiecie, jakie jest najlepsze miejsce na spędzenie Świąt dla kociej mamy i jej ciut podrośniętych maluszków? Szosa… Ja naprawdę ani przez sekundę nie podejrzewałam, że ludzie, których tak bardzo kochałam, chcą się mnie pozbyć. I żeby tylko mnie, przecież oni wyrzucili też moje dzieci. Pewnie było im wstyd wyrzucić nas w środku miasta, ale też jakoś daleko nie odjechali, wiadomo, tuż przed Świętami nie mieli czasu.
Spakowali nas do samochodu i po kilkunastu minutach jazdy zatrzymali się i wynieśli nas na ulicę, a potem jakby nigdy nic odjechali. Nie wiem dlaczego… Uwielbiali mnie kiedy byłam malutka, robili mi mnóstwo zdjęć i wszędzie pokazywali, byli dumni, że mają tak oryginalnego kotka.
Kiedy pod łapkami poczułam zimną ziemię, zrozumiałam, że nie ważne jak bardzo jest mi przykro, jak bardzo się boję, to muszę zadbać o moje kocięta, znaleźć schronienie, może coś do jedzenia. Schowaliśmy się najpierw w krzakach, a potem jak minęła panika, zaczęłam szukać jakieś ludzi. Było ciemno, nikt tą drogą nie przechodził, ale w oknach domu w oddali świeciło się światło. Powoli, przedzierając się przez krzaki, doszliśmy do furtki, prześlizgnęliśmy się pod nią i weszliśmy na podwórko. Obeszliśmy cały teren, ale nie znalazłam żadnego miejsca, gdzie byśmy się mogli schować, przytuliliśmy się, więc z dziećmi pod schodami i tak przeczekaliśmy noc.
Rano zbudził mnie dźwięk otwieranych drzwi, nawet nie zdążyłam się zastanowić, co robię, zaczęłam rozpaczliwie płakać. Ludzie chyba wychodzili zrobić jakieś zakupy, stali z tymi torbami i na nas patrzyli. Po krótkiej chwili podeszli, wzięli nas na ręce, zanieśli do domu, zamknęli w łazience, dali pić i jakąś rybkę dla ludzi i wrócili po jakimś czasie. A potem zawieźli nas do cioć, ciocie obiecały, że znajdą nam nowe domy, tym razem prawdziwe. Tylko najpierw musimy mieć jakieś badania, zastrzyki, żeby nie chorować, a ja muszę mieć jakiś zabieg, żeby się już sprawami kociąt więcej nie martwić. Wiecie to wszystko się tak szybko działo, ja nadal tęsknię do ludzi, którzy mnie już nie chcieli, głupie to pewnie, ale ja ich naprawdę bardzo kochałam…
Ludzie zrobili Astrid i jej malcom – Lottcie i Alvarowi prezent na Święta, w ferworze przygotowań przedświątecznych postanowili pozbyć się kotków. Zwierzątka są wystraszone i zdezorientowane, ale milutkie i wdzięczne za każde pogłaskanie. Są śliczne i mamy nadzieję, że cała trójka szybko znajdzie domki, ale zanim w ogóle zaczniemy im domów szukać, musimy je odrobaczyć, odpchlić, przebadać, zaszczepić a Astrid wysterylizować, musimy też opłacić ich pobyt w lecznicy. Błagamy Was o pomoc, naprawdę, ale to naprawdę nie mamy funduszy na opłacenie ich opieki weterynaryjnej.
Ładuję...