Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, nasz Batman odszedł za Tęczowy Most. Jego nagły zły stan wprawił w nas w osłupienie. Najpierw zaczął trochę marudzić przy jedzonku. Sami wiecie, jak to bywa, kociaki czasem wybrzydzają. Podjadał suche, więc nie byliśmy jakoś bardzo zmartwieni. Ale w piątek nie chciał już nic jeść, w dodatku zauważyliśmy, że ciężko oddycha.
Mimo świąt, braku auta, bo jakaś mądra głowa postanowiła mi w czwartek przed wigilią przebić opony, zorganizowaliśmy się i pojechaliśmy do Łodzi do kliniki całodobowej Lancet. Musieliśmy go zostawić na diagnostyce. Diagnoza i jego badania zwaliły nas z nóg... Żółty płyn w płucach i parametry fatalne. Wszyscy wiemy co to za choroba. Podstępna, która w ciągu 48 godzin doprowadza do cierpienia i bólu. Batman był takim kochanym kociakiem. Witał nas zawsze pierwszy przy drzwiach, wskakiwał na kolana, tulił się... Mogliśmy podjąć jedyną słuszną aczkowiek bardzo trudną decyzję...
Nie spodziewaliśmy się takiego wydatku. Miesiąc w miesiąc utrzymujemy kociaki na tzw. "krawędzi". Liczymy każdą złotówkę. Nie mamy stałych wpływów. Często też dokładamy z własnych, prywatnych pieniędzy. Kociakom kupujemy zawsze dobrą karmę (typu Smilla, czasem jak jest lepszy miesiąc to Feringa). Żwirku też używamy porządnego (Benek kukurydziany), neutralizatory, podkłady higieniczne - to są miesięczne stałe koszty dochodzące do tysiąca złotych.
W kolejce czekają kolejne kociaki do przyjęcia. Telefon nie przestaje dzwonić. Odpowiedzieliśmy też na apel o pomoc w tomaszowskim schronisku, które chcą zamknąć. Nie możemy na to pozwolić. Kończy się karma, kończy się żwirek. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.
Załączamy dokumentację Batmana i związane z jego badaniami i hospitalizacją koszty.
Ładuję...