Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bart odszedł w trakcie operacji, został skremowany i wrócił do domu.
Bardzo dziękujemy za wszystko co dla niego zrobiliście.
Drodzy, sprawa jest pilna i bardzo dla nas ważna. Zwracamy się do Was o pomoc dla Barta, psiaka naszej wolontariuszki, która jest także domem tymczasowym naszych Tusiaków. Pomaga nam także przy transportach, wizytach w klinikach. Bez niej nic nie byłoby takie, jak jest. Pomaga nam zawsze kiedy jest potrzeba i wiemy, że możemy i my i Tusiaki na nią liczyć.
Dlatego też jesteśmy teraz z nią i pomożemy na ile się uda stąd ta grzecznościowa zbiórka. Razem możemy więcej! Tyle razy pokazaliście nam, że możemy na Was liczyć. Teraz liczy na Was także Bart. Psiak naszej wolontariuszki wymaga pilnej operacji z uwagi na guz odbierający mu życie. Parę słów o Barcie pd naszej Moniki poniżej:
"Bart w połowie roku skończy 12 lat. W styczniu zabrałyśmy go z córką na profilaktyczne badania, bo coś mi się nie podobało, że jakby słabnie, ale sądziłam, że to może wiek, może ta pogoda. Nie dawało mi to spokoju i postanowiłam zgłosić się na konsultacje.
W badaniu USG wyszło, że ma guza na śledzionie i niezbyt dużą anemię. Guz był widoczny kiedy Bart się najadł, a ja błędnie myślałam, że to wypełniony jedzeniem żołądek tak mu się powiększa. Niestety guz rośnie, Bart chudnie i słabnie w niebywałym tempie. W ciągu dwóch miesięcy zapadł się i gaśnie... Leży całymi dniami i nie bardzo ma siłę chodzić. Bardzo chce wstać, bo przecież jest "głową" całego stada, a ciało odmawia mu posłuszeństwa. Chodzenie to dla niego ogromny wysiłek. Ten guz to wyrok śmierci.
W styczniu lekarze mówili, że nie ma tragedii, że nie jest to nic ostrego, ale warto rozważyć zabieg. Guz jednak zaczął pożerać Barta. We czwartek wieczorem byliśmy u weterynarza, który podjął się zoperowania go, ale ze względu na jego stan (znaczna wielkość guza, silne osłabienie i duża utrata wagi) musi być do tej operacji przygotowany, żeby ją przeżył. Bart dostał wzmacniające kroplówki i została pobrana krew do badania (w piątek miała trafić do laboratorium).
Na wtorek ma być zamówiona krew do transfuzji, żeby go wzmocnić. Specjalnie dla niego lekarz sprowadzi najlepszą dostępną na rynku narkozę, żeby jak najbezpieczniej móc go znieczulić. Doktor jest naprawdę z wielkim sercem, wierzę, że uda się pomóc Bartowi.
Żeby ratować Barta, podał mi cenę tylko leków, materiałów i badań, zrezygnował z kosztów własnych. Koszt całości to 2000 - 2500 zł już ze wszystkim (sama krew do transfuzji to już jest koszt ok. 500-800 zł, bo nie wiedzą jeszcze, z jakiego miejsca będą sprowadzać...) Czas pandemii bardzo okroił nasz budżet, w tej chwili jest to dla nas kwota nie do przeskoczenia. Dla Barta to sprawa życia i śmierci a my jesteśmy same. Każda pomoc będzie dla niego ratunkiem, prosimy w imieniu Barta naszego 40 kg maluszka o pomoc w podarowaniu mu życia."
Operacja jest zaplanowana na 30.03. Kwota 2500 zł to cena za życie i zdrowie. Uratujmy Barta! Prosimy w imieniu naszym i naszej Moniki.
Tusia i Tusiaki
Ładuję...