Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bartuś przegrał walkę z chorobą :(
Od ponad godziny myślimy nad patetycznym postem, wierszem, czymś, co oddałoby to, jakim był wspaniałym psem i jak będzie nam go brakować. Wszystko wydaje się jednak banalne i umniejszające...
Dziękujemy Wam za wsparcie jego walki.
Mimo tego, że staramy się zachować spokój i dobry humor, to tak naprawdę u nas jest nieco nerwowo. Dodatkowe badania i objawy Bartusia wskazują na silne zapalenie układu pokarmowego. Po powrocie z lecznicy i lekach poczuł się widocznie lepiej... Odsypia.
Jutro jedziemy do onkologa. Lekarzowi oprócz pęcherzyka żółciowego nie podoba się również obraz klatki piersiowej oraz prostaty. Po porównaniu z wcześniejszymi wynikami będzie wiadomo, czy mamy się czym martwić.
Ostatnio mamy ciężki czas. Od wczoraj obserwowaliśmy u Bartusia spadek formy. Nie miał w ogóle apetytu. Dzisiaj dostał kroplówkę i leki wspomagające. Badanie niczego szczególnego nie wykazało. Na szczęście późnym wieczorem zjadł troszkę i zrobił się bardziej aktywny. Jutro kolejne badania, a w poniedziałek mamy umówioną wizytę u onkologa.
Wklejamy fakturę za ostatnią wizytę u onkologa. Bartuś jest nieco osłabiony. Ma katar i kaszel, dopadł go wirus. Chorują nam prawie wszystkie psiaki. Zauważyliśmy też, że jego sierść słabo odrasta i pojawiły się prześwity. Wprowadziliśmy odpowiednią suplementację i mamy nadzieję, że pomoże to zapanować nad tym procesem. Wyniki krwi wychodzą jak do tej pory w porządku. Sprawdzamy mu parametry regularnie. W poniedziałek jedziemy kolejny raz na wizytę do onkologa. Trzymajcie kciuki!
Przedwczoraj byliśmy z Bartusiem na wizycie u onkologa. Jak zawsze zostało wykonane badanie USG. Guz jest o parę mm większy w stosunku do stanu z ostatniego badania. Pytaliśmy doktora, czy jest to powód do niepokoju, który naturalnie cały czas odczuwamy - dopóki Bartuś czuje się dobrze, nie ma problemów z wypróżnianiem i twór nie uciska narządów - jest ok, a rozmiar miejsca zajętego przez nowotwór jest bez większego znaczenia. Ostatnie badania krwi wyszły dobrze.
Fakturę niedługo będziemy mieć przesłaną na maila, wrzucimy ją na portal zbiórkowy. Otrzymaliśmy leki na najbliższy czas - za chwilkę Bartuś już 4 miesiąc będzie z nami, najedzony, leczony, szczęśliwy :)
Wszystko dzięki Waszej pomocy!
Przedstawiamy fakturę za ostatnią wizytę u onkologa i za podstawowy lek Bartusia. Prosimy o wsparcie, zbiórka niemal stoi w miejscu :( Bartuś odzyskał iskierki w oczach, walczy! Ale potrzebuje do tego wsparcia, prosimy o pomoc!
Wczoraj z Bartusiem pojechaliśmy do onkologa na pierwszą bezpośrednią kontrolę po niemal miesiącu leczenia. Zostało wykonane USG w celu sprawdzenia węzłów chłonnych. Niestety nowotwór jest widoczny, ale dobrą wiadomością jest to, że się nieznacząco tylko powiększył (3 mm). Chociaż w głębi serc wierzymy, że stanie się cud i uda się całkowicie wycofać chorobę, to jednak zdajemy sobie sprawę, że już zatrzymanie rozrostu jest bardzo pożądaną opcją z punktu widzenia medycyny i podobnych przypadków. Czas leczenia jest jeszcze bardzo krótki, dlatego nie jest nic przekreślone. Pozytywne efekty mogą być widoczne dopiero po kilku miesiącach. Walczymy dalej!
Otrzymaliśmy leki na najbliższy czas i będziemy się nadal stosować do zaleceń. W ciągu najbliższych dni zostanie nam przesłana faktura na 580 zł - leki i wizyta. Do tego należy dołożyć koszt kilkukrotnych badań krwi i moczu, które wykonywaliśmy w drugiej (bliższej) lecznicy, lek przeciwbólowy wspomagający leczenie (ma on działanie blokujące receptory komórek nowotworowych, koszt to aż 270 zł). Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i prosimy o dalszą pomoc w tej ciężkiej walce z nowotworem. Miesięczny koszt utrzymania Bartusia wynosi +/- 1000 zł.
Jutro mija tydzień, odkąd Bartuś rozpoczął leczenie. Obserwujemy go cały czas, jednak do tej pory nie wystąpiły żadne skutki uboczne. Mamy nadzieję, że tak już pozostanie i nie wystąpi potrzeba modyfikowania dawek i leków! Kontrolujemy też według zaleceń parametry krwi i mocz.
Bartuś czuje się dobrze. Ma apetyt, czasami nawet bawi się z nami albo z innymi psami i sprawia mu to radość. Jeśli wymienić jednak jego ulubione zajęcie, to jest to zdecydowanie jedzenie!
W następny czwartek musimy wykonać kolejne szczegółowe wyniki. Jeśli nie odkryjemy nic niepokojącego, to po dwóch tygodniach czeka nas wizyta u lekarza prowadzącego.
Początek leczenia wygląda więc obiecująco, mimo stresujących momentów oczekiwania na kolejne wyniki. Cieszy nas, że Bartuś ma więcej energii i chętniej niż początkowo nawiązuje kontakt. Widzimy w nim chęć do życia.
Dzięki Waszemu wsparciu udało się opłacić pierwszą fakturę u onkologa. Dziękujemy ogromnie!
Bartuś rozpoczął leczenie. Na razie reaguje dobrze, jednak jest pod naszą stałą obserwacją. Początkowo musimy dość często się widzieć z lekarzami i kontrolować różne parametry.
Za środki zebrane na koncie stowarzyszenia (poza zbiórką, prywatne inicjatywy) udało się zebrać kwotę 2000 zł. Dzięki temu zapłaciliśmy też następną fakturę już za leki:
Bartuś jest zabezpieczony więc na najbliższy czas, ale ciężko nam określić, na ile dokładnie to starczy. Może miesiąc, może dwa... Zbieramy póki co spokojnie na dalsze leczenie. Dziękujemy za Waszą pamięć i zaangażowanie!
Wczoraj byliśmy z Bartusiem na konsultacji onkologicznej. Nie jest dobrze. Wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych. Guz okazał się bardzo złośliwy. Do tego ma problemy ortopedyczne, m.in. zwyrodnienia w różnych miejscach. Na część wyników jeszcze czekamy. To, co udało się do tej pory zdiagnozować, wskazuje na to, że Bartuś to jednak dużo starszy psiak niż początkowo zakładaliśmy. W jego ciele widnieją też stare nieleczone urazy. Być może przeżył w przeszłości jakiś wypadek komunikacyjny i nikt nie udzielił mu pomocy.
Nie mamy zbyt wielkiego pola do popisu. Wyniki nie pozostawiają złudzeń - Bartuś nigdy nie będzie zdrowym psem w stu procentach. Na ten moment zdecydowaliśmy się na leczenie paliatywne, które będzie najmniej obciążające dla całego organizmu.
Koszt takiego leczenia to około 1000 zł miesięcznie. Leki są bardzo drogie, do tego dochodzą częste badania i kontrole, a także odżywcza, wysokojakościowa karma, która wspomoże walkę organizmu. Co potem? Nie wiemy… Nie wiemy nawet, co będzie teraz… Koszty nas przerażają, ale jesteśmy mu winni opiekę - jako ludzie. Ktoś kiedyś zawiódł, a ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co go spotkało i spróbować naprawić, ile tylko się da.
Bartuś ma u nas dom do końca życia. Będziemy się nim opiekować, jak tylko potrafimy. Niestety to kolejny pies, który potrzebuje ogromnego wsparcia finansowego. I to miesiąc w miesiąc. Wejdziecie w to razem z nami? Możemy na Was liczyć? Bartuś ma aktywną zbiórkę. Na naszym FB widnieje do najnowszego bazarku. Jeśli ktoś ma z Was pomysł, jak uzbierać pieniądze dla Bartusia, to prosimy o kontakt. Może jakiś grafik by nam pomógł, fotograf… Może macie gdzie postawić skarbonę stacjonarną - wszystkie pomysły i zaangażowanie jest na wagę złota!
Wczorajsza faktura za wszystkie wczorajsze zabiegi i badania opiewa na kwotę 1113 zł! Mamy tydzień na opłacenie jej, a leczenie musimy zacząć jak najszybciej. Kwota na zbiórce do osiągnięcia na teraz to 4700 zł :( Błagamy o pomoc dla tego cudownego psa!
Kiedy cieszyliśmy się, że zwieracze Bartusia pracują prawidłowo i powoli dochodzi on do siebie - przyszedł wynik badania histopatologicznego:
Guz okazał się złośliwy. Czeka nas wizyta u onkologa z Bartusiem. Czekają nas z pewnością częste kontrole jego stanu zdrowia, a pełny obraz działania będziemy mieć po wizycie u specjalisty. Oczywiście o wszystkim będziemy informować. Prosimy w dalszym ciągu o wsparcie dla tego wspaniałego psa. Ciężko nam przewidzieć w tym momencie koszty dalszej diagnostyki i leczenia :(
Operacja się udała, rokowania są dobre. Guz zostanie wysłany do badania histopatologicznego. Zwieracz powinien pracować prawidłowo i mamy nadzieję, że tak będzie.
Bohater dzisiejszego dnia jest bardzo zmęczony. Nie ma co się dziwić! Postaramy się, żeby nadchodzące święta były najlepszym okresem w jego życiu mimo dyskomfortu po takim zabiegu. Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i zachęcamy do dalszej pomocy.
Bartuś - pies, który stanął na naszej drodze podczas przejazdu przez jedną z wsi. Przyciągnął nasz wzrok okropnym guzem przy odbycie, zniszczoną sierścią i swoim zagubieniem. Stał na poboczu i nie wiadomo na co czekał, może na wybawienie, a może na śmierć? Podeszliśmy i zobaczyliśmy przeraźliwie wystraszonego, zniszczonego i cierpiącego psa. Okropnie śmierdział. Co go spotkało? Taki piękny i łagodny pies…
Rozkładający się już guz odbytu, zaropiałe oczy, krwiak na jednym z nich, zapalenie skóry, wychudzenie - sporo, jak na całkiem młodego psa. Bartuś ma maksymalnie z 7 lat. To ostatni dzwonek na zoperowanie guza, a operacja i tak obarczona jest już większym ryzykiem. Mamy umówiony termin na środę - dzień przed Wigilią. Czy Bartuś dostanie najwspanialszy prezent na święta - zdrowie i nowe życie? Mamy taką nadzieję. Pomóż nam, prosimy, postawić go na nogi i zawalczyć o to wszystko.
Dziękujemy!
Ładuję...