Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Do niedawna Bazyl biegał po świecie, może był szczęśliwy, może miał swoje miejsca gdzie znajdował jedzenie… Może jego życie było dobrym życiem zdrowego kota… Może lubił swoją wolność, swoje kryjówki, może lubił, że wszystko może… Lecz nagle, lub nie nagle, wszystko zaczęło się sypać, pyszczek zaczął boleć, gryzienie sprawiało ból, siku chciało się ciągle, ciągle pić… Natomiast jeść coraz mniej… Sił coraz mniej…
Świat przestał być piękny i ekscytujący, ruchy już nie takie zwinne, przyspieszenie w nóżkach o wiele słabsze… Coraz więcej zagrożeń, coraz częściej schowany i drzemiący… Może dlatego przykleił się do napotkanego przypadkiem stada kotów wolnożyjących. Jedzonko tam było na czas. Całkiem dobre, podane na tacy…
W lecznicy na początku nie było najgorzej: kamień, stan zapalny — pół paszczy do usunięcia, kastracja, badania krwi…
I tu zaczął się największy dramat… Podwyższone parametry nerkowe to nic w porównaniu z wynikiem testu na nosicielstwo FeLV. Diagnoza została potwierdzona testem PCR.
Bazyl jest zarażony kocią białaczką.
Kocur spędził kilka tygodni w klatce w piwnicy u karmicielki. W tym czasie szukała dla niego domu, lecz bez efektu. Bazyl jest zmęczony. Jest chory, wystraszony i zmęczony…
Ładuję...