Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
BELMONDO zakończył leczenie, ma już porządek w jamie ustnej, po ropniu nie ma ani śladu, jest wykastrowany i wyglada na całkiem zadowolonego ze swojego stanu zdrowia kota. Do pełni szczęścia potrzeba mu jeszcze domu i człowieka na własność - mamy nadzieję, że chwila adopcji zbliża się wielkimi krokami.
Zwierzęta się nie skarżą, nie proszą o pomoc. Cierpią sobie po cichutku. Ten biedak gotów był również po cichutku umrzeć. Dowiedziałam się o nim od dzieci ze wsi, bo przyszły do mnie prosić o pomoc dla niego. Mówiły, że to bezdomny „niczyj” kot, dziki i niedający się dotknąć. Teraz już wiem, że jest zupełnie odwrotnie: to miły, przylepny koci senior, któremu kocie walki już dawno nie w głowie. W dodatku wiem już czyj to był to kot...
Myślę, że te dzieci przyszły, bo nie wierzyły w pomoc dorosłych, a zwierzak faktycznie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy. Takich kotów we wsi się nie leczy, takie koty omija się wzrokiem. „Pani, on to już zdycha, stary jest, a węgiel znów podrożał, a dzieciom na kolonie trzeba zapłacić”.
Borys vel Belmondo ma już zrobione badania krwi, połamany palec został usunięty, ropień na szyi jest zaleczony. Czas na zęby. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że taka paszcza wymaga interwencji stomatologa. Te resztki zębów z odsłoniętymi kanałami zwyczajnie go bolą - niby je, ale widzę jak: boczkiem, tylko miękkie kawałki, a najlepiej by było zlizać sam sosik. Co innego po lekach - po lekach je, jakby to miałby być ostatni posiłek w życiu.
Prosimy jak zawsze o pomoc w opłaceniu zabiegu, zakupie karmy i żwiru, bo koci dziadziuś trochę u nas posiedzi.
Ładuję...