Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Benio wrócił do siebie na poczatku września. Zdrowy i szczęśliwy dzięki Waszym wpłatom. Wyleczono mu rany ale i poprawiono stan jamy ustnej i zębów a to bardzo ważne dla kota szczególnie dzikuska.
Bardzo, bardzo dziękujemy za wsparcie Benia.
Dzisiaj po kilku dniach hospitalizacji wolontariuszka odwiedziła Benia w szpitaliku.
Benio ma dość dobre parametry krwi, więc moża było mu bezpiecznie zająć się także sprawami pobocznymi - przy okazji kolejnego oczyszczania ran zabrano się za oczyszczanie jamy ustnej z zepsutych zębów.
Lekarzy trochę martwi zapadnięta nie co gałka oczna. Kot zachował w niej widzenie ale istnieje ryzyko, że wzrok w tym oku już nie będzie taki ostry jak powinien.
To Benisław – tak nazwałyśmy dzikuska, żyjącego na gdyńskim Obłużu.
We wtorek wieczorem (20 sierpnia) wolontariuszka Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego otrzymała dramatyczny telefon od karmicielki stadka z prośbą o pomoc dla kocurka z wielką raną oka. W lecznicach wygenerowaliśmy ogromne długi, do tego nie mamy już nawet fizycznych sił i możliwości. Została wśród nas tylko mała garstka kilku osób aktywnie działających na terenie Gdyni i okolic a w domach mamy po kilkanaście kotów - często bardzo chorych. Dlatego w pierwszym odruchu wolontariuszka, do której zgłoszono tę kocią biedę, miała już odmówić mu pomocy. W środę rano postanowiła jednak podjechać na osiedle, sprawdzić stan kota wizualnie i odłowić delikwenta. W tyle jej głowy cały czas kołatała się myśl - „mamy długi a lecznica nie chce już kredytować nam leczenia! Nawet jak złapię, to gdzie go umieszczę?”. To, co zobaczyła na miejscu, było dość wstrząsające. Samo oko wyglądało źle, ale jeszcze gorzej wyglądała głowa – z lewej strony nienaturalnie wielka jak balon.
Niestety kot już klatkę łapkę znał (wcześniej był łapany na kastrację) i za nic nawet się nie zbliżył do rozstawionej i "czekającej na niego", do tego kot zapewne z bólu nie miał apetytu, nie jadł, więc tym bardziej do łapki nie wchodził - bo po co? Z relacji Karmicielki kot nabył się tej kontuzji w ciągu nocy, więc musi być wynikiem urazu - zapewne efektem kocich lub może psio-kocich walk. W okolicy grasują też dziki, ale spotkania z dzikiem raczej żaden kot by nie przeżył. Benio chodził z raną od czwartku 15 sierpnia czyli już 5 dni! Wolontariuszce nie dawało to spokoju, bo zdawała sobie sprawę, że bez pomocy kot nie ma żadnych szans na przeżycie. Została kolejna, być może ostatnia możliwość, złapać go na DROP TRAP’a – co logistycznie nie jest łatwe i wymaga zaangażowania dwóch wolontariuszek.
Kolejne podejście zaplanowano na środę wieczorem. Cała akcja wabienia kota przy współpracy z karmicielką trwała blisko 2 godziny, kot nadal nie jadł i pod znakiem zapytania stało jego zwabienie do klatki. Zadziałało doświadczenie Marleny i surowa wątróbka. Benisław w końcu wszedł pod DROPa – ale to dopiero połowa sukcesu. Druga połowa to zapakowanie go do transportera tak, aby przy okazji nie zwiał – nie jest to praca dla jednej osoby. Tutaj współpracowały 3.
Było zbyt późno, aby Benio trafił do lecznicy bezpośrednio po łapance, więc najpierw trafił do wolontariuszki do domu, do klatki kennelowej. Dopiero z samego rana zaczęto szukać dla niego lecznicy, która zdecydowałaby się go przyjąć na tzw. kredyt zaufania, że uda nam się zapłacić za jego leczenie i hotelowanie.
W szpitaliku okazało się, że Kocurek na szczęście ma zupełnie nietkniętą/zdrową gałkę oczną. Wszystko, co dzieje się z okiem, dotyczy worka spojówkowego i okolicznych tkanek – pojawiły się już zrosty, które wraz ze zbędnymi naroślami usunięto.
Po umyciu i ogoleniu pyszczka ukazały się ogromne dziury. Martwe tkanki prawie same odpadały od ogromnych ran. Kot ma rozległą dziurę w policzku. Wszystko zostało oczyszczone podczas zabiegu – to nie jedyny, który go czeka. Zazwyczaj takich zabiegów wykonuje się kilka do czasu aż wszystko się wygoi i zasklepi.
Benisławowi pobrano krew do badań, aby zobaczyć, w jakim stopniu doszło do zakażenia organizmu. Grozi mu sepsa, oczywiście został zaopatrzony lekami, ale nie zawsze udaje się opanować postępujący z martwicą tkanek rozwój bakterii. Benisław chodził z tym TYDZIEŃ, zanim trafił do lekarza! Przy okazji zauważono, że zęby Benia także będą wymagały interwencji, gdy kotek już w miarę wydobrzeje.
Leczenie go będzie długotrwałe i dość kosztowne, a my mamy długi. Bardzo prosimy o wsparcie abyśmy następnym razem mogli pomóc kolejnemu biedakowi i nie musieli się zastanawiać, w jaki sposób opłacimy rachunki. Możemy pomagać tylko dzięki Wam!
Ładuję...