Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Darczyńcy!
Pewnych interwencji się nie zapomina... Pies, który czekał na śmierć z głodu, któremu już było wszystko jedno. Pies ze ściśniętym z głodu żołądkiem, który mając na wyciągnięcie pyska rozmoczony bochen chleba nie mógł go zjeść przez brak zębów... Koszmar, poprostu koszmar. A dziś?
Dziś możemy Wam dziękować!
To Wasza pomoc umożliwiła nam uratowanie Borysa. Zebraliśmy 4 780 zł. 3019 zł z tej kwoty przeznaczyliśmy na opłacenie faktury za leczenie Borysa (fv w opisie zbiórki). Reszta zebranych pieniędzy sfinansowała Borysowi specjalistyczną karmę, pozwiliła na utrzymanie go w nowym domu.
Dziś uratowany przez nas bernardyn Borys wyleguje się w cieple w towarzystwie czworonożnych sąsiadów. Ten piękny i niezwykle delikatny dla innych zwierząt pies otrzymał nowe życie, dziś jest otoczony miłością i troskliwą opieką. Fantastyczni opiekunowie rozpieszczają go i kochają, dają to, o czym Borys nie śmiał nawet śnić.
Tylko dzięki Wam możemy nieść pomoc zwierzętom takich jak Borys.
Leżał, przypięty do 2-3-metrowej liny przytwierdzonej do ściany. Lina na wysokości, więc dystans, który Borys mógłby przechodzić, jeszcze się skrócił. Obok puste wiadro i ubłocone pół bochenka chleba. To wszystko, co miał. Leżał.
Widząc zainteresowanie obcych ludzi, dał radę się podnieść. To Bernardyn, ogromne stworzenie, które mogłoby przerazić jednym kłapnięciem, nawet warknięciem. Ale Borys był już obojętny. Na pewno myślał, że jego los jest już przesądzony i tu gdzie jest, tu też umrze. Spod futra wystawały kości - przy lekkim dotknięciu można było je policzyć wszystkie. Nie miał grama tłuszczu. 32 kilo kości i skóry, powinien ważyć dwa razy tyle! Zapchlona sierść nie dawała mu ochrony od zimna. Nie miał kawałka legowiska, namiastki budy.
Nie jadł. Dlaczego? Właściciele twierdzą, że nie chciał. Czemu tak chude stworzenie miałoby nie chcieć jeść? Rozwiązanie jest bardzo proste - Borys nie ma zębów poza kłami, choć był bardzo głodny, nie mógł niczego przegryźć. Nawet mając te pół bochenka ubłoconego chleba, nie był w stanie się posilić. Przez zaropiałe oczy musiał mało widzieć.
Chore ciało odmawiało posłuszeństwa. Borys ma prawie 13 lat. Jak długo żyje w takich warunkach? Nie wiemy. Odbieramy natychmiast. Przypięty na smycz ledwo poszedł o własnych siłach, na trzęsących się z wysiłku łapach. Dostał wodę - chłeptał jakby była ona jednym z niewielu luksusów. Ale wiecie co? Mimo tego koszmaru, to jeden z najłagodniejszych psów, z jakimi obcowaliśmy. Nie był w stanie wejść do auta sam, ale wiedząc, że coś się zmienia - pozwalał nam na wszystko. Wykrzywione bólem łapy złożył na kocu w środku samochodowego kennela. Pojechał zmienić swoje życie.
Teraz walczymy. Jedno wiemy na pewno. Po tym koszmarze (koszmarze, nie życiu!) MUSI dostać wszystko, co najlepsze. Ludzie zgotowali mu ten los. Ale ludzie też mogą pokazać mu, że będzie dobrze!
Prosimy, pomóżcie nam zapewnić Borysowi wszystko, co najlepsze. Do tej pory nie wiedział czym jest miłość, opieka, ciepło, pełny żołądek, miękkie legowisko i brak bólu. Niech choć na trochę zazna tego, co powinno znać każde żywe stworzenie.
Ładuję...