Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Być może jestem stary, że być może schorowany ale życie dało mi jeszcze jedna szansa, że krótka czy długa los pokarze, że jestem szczęśliwy i wszystkim, którzy którzy mnie wspomogli dziękuję z całego psiego serca.
Każdy dzień jest cudowny, my ludzie częsty o tym zapominamy, od zwierząt możemy nauczyć się nie tylko wierności ale i radości takiej spontanicznej i szczerej. Berni docenia każdy dzień jakby był dla niego darem, dla nas też jest on darem, to cudowny pies. Już tylko patrząc na niego serce napełnia się wiara i nadzieja. Pozostań z nami jak najdłużej kochany.
Życie jest piękne, życie jest cudem. Po woli stąpam śmiało po ziemi, siły mnie nie opuszczają, jest lepiej, radość w tych małych oczkach przeogromną, każdy dzień to dar, kochamy cię serduszko.
Wygląda na to, że Berni po zabiegu czuje się dość dobrze. Nawet spotkał swojego przyjaciela w lustrze. Wszyscy ze wstrzymanym oddechem dziękujemy za każdy dzień, za każdą dobrą wiadomość a takie zdjęcia są radością dla naszego serca.
Udało się przeprowadzić zabieg Berniego przy znieczuleniu miejscowym. Miejmy nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Berni od momentu adopcji przytył trochę ponad 5 kg, to dobrze aczkolwiek jeszcze mało. Będziemy potrzebować więcej dobrej jakości karmy weterynaryjnej. Idziemy chyba ku lepszemu, a przynajmniej miejmy taką nadzieję.
Berni musi koniecznie przybrać na wadze, ma około 30 kg niedowagi. Dodatkowo ten stan jednego cycka się pogarsza. Zmieniamy karmę zgodnie z zaleceniem weta. Nie jest tania, walczymy i nie poddajemy się. Nie możemy odpuścić, on walczy więc my razem z nim. Prosimy o pomoc w ratowaniu tego dzielnego chłopaka.
Nie możemy się poddawać w jego oczach jest ogromna chęć życia, może ciało czasami odmawia posłuszeństwa ale chęci do życia ma ogromne, szczególnie teraz kiedy komuś na nim zależy. On się nie poddaje, my też nie możemy.
Mamy kispaki moment w życiu Berniego, z jednego sitka sączy się krew, ma on tam guza, który jest nie operacyjny że względu na jego stan zdrowia. Berni jest bardzo osłabiony, ma ogromne braki w wadze. Trzymajmy za niego kciuki, nadal potrzebne wsparcie na dalsze leczenie i odpowiednią karmę.
Być może o takim spokojnym życiu Berni marzył załe życie, nie wiemy ile krzywdy go spotkało ale po jego kondycji z pewnością nic dobrego. Infekcja ucha po woli odpuszcza ale misio nadal potrzebuje specjalistycznej karmy. Jest ona dośc kosztowna w szczególności, że Berni do małych nie należy. Pani Agata uratowała mu życie, jest jego cudownym aniołem stróżem. Wkłada w walkę o Berniego całe serce robi to z ogromną determinacja pomimo wielu problemów jakie już napotkała na drodzę, będziemy jej wdzięcznido końca i do końca bedziemy wspierać tego kochanego misiaczka.Bo życie jest warte takich chwil, jeśli ktos ma chęć badzo będziemy wdzięczni za każdy datek.
Choć leczenie Berniego nadal trwa, nadal ucho wygląda słabo, mimo to radość w jego życiu kwitnie. Dom, towarzystwo, czuję się kochany i w końcu komuś na nim zależy, tylko żyć.
Życie jest piękne szczególnie jeśli komuś na tobie zależy.
Dom, słodki dom, kto by pomyślał, że taki będzie finał. Spokojna starość wśród przyjaciół, bezcenne.
Dla Berniego zamiana zimnego kojca w schronisku na miejsce w cieplutkim łóżku to nie ogromny postęp życiowy. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze aby nabrał więcej sił i wyzdrowiał. Jego organizm był tak skrajnie wycieńczony, że pewnie długo to jeszcze potrwa. Najważniejsze, że już bezpieczny i że po woli do przodu.
Poważna infekcja ucha to jak się okazało nie koniec problemów. Krew w kupię to już zły znak. Kolejne badania, kolejne antybiotyki i wielka walka o misiaka. Proszę pomóżcie nam, nie możemy się poddać.
Spokojnie i cierpliwie Berni poddaję się wszelkim zabiegom, on wie, że walczymy o niego on wie, że idzie ku lepszemu.
Berni dokonał remontu, okropnie znosi zostawanie samemu, boi się zostać znowu porzucony, straszna trauma musi tkwić w jego głowie, ale jak widać siły mu wracają. Nadal przyjmuje kroplówki, Pani Agata się nie poddaje, miejmy nadzieję, że lęk separacyjny minie zanim zdewastuje dom.
Gołym okiem widać skrajne ubytki wagi, 45 kg jak na takiego psa to waga piórkowa. Zwyrodnienia kręgosłupa, i ogólne wyniszczenie organizmu. Berni czeka na wynik z krwi. Otrzymał kroplowkę i antybiotyk. Wyniki wskażą dalsze leczenie. Jest w dobrych rękach, w końcu cudowny dom i cudowny człowiek. Teraz żyć ile się tylko da.
Berniś - takie imię otrzymał, kiedy go znaleziono. Jego historia zaczyna się tutaj.
Z informacji, jaką otrzymaliśmy wynika, że od kilku dni koczował na polu, nawet wykopał sobie jamę w krzakach. Słaniając się na nogach, błąkał się. Bardzo nieufny, do nikogo nie podchodził, nawet powarkiwał. Jakby w strachu... Pewnie już niejeden kij na niego spadł. To bardzo duży psiak w typie owczarka śródazjatyckiego, albo raczej tylko to, co z niego zostało, reszta to skóra i kości. Zmęczenie i osłabienie organizmy brały nad nim górę. Podczas przyjęcia zgłoszenia byliśmy dość daleko w terenie. Było zimno i każda chwila była cenna, powiadomiliśmy zaprzyjaźnioną z nami osobę z gminy, aby pomogli nam go zabezpieczyć. Został złapany i zabrany do schroniska.
Wiedzieliśmy, że musimy go wyciągnąć. Berni co prawda był zabezpieczony, ale całkowicie zamknął się w sobie. Odmawiał jedzenia i zupełnie nie wychodził. Przestał nawet wstawać, poddał się, jakby czekał na śmierć. To była załamka, nikt kompletnie nie dzwonił, nikt o niego nie pytał, a nasze miejsca przepełnione po brzegi. Niby mieliśmy iskierkę nadziei, ale liczyliśmy się też z tym że to już długo nie potrwa. I przyszedł dzień, dzień jak każdy inny, a jednak cudowny. Zadzwoniła Pani z Gdańska.
Wooow, myślimy - super, że w ogóle jakiś kontakt, ale od razu obawy, że jak Pani się dowie się o stanie faktycznym... Rozmowa po 2 min się urwie a tu szok Pani Agata zna sytuację, wie wszystko i w ogóle zna jego temat. Mało tego, ma doświadczenie z takimi przypadkami i jest gotowa się z tym zmierzyć. Byliśmy w grubym szoku, to nie dzieje się na prawdę, takie myśli. Szybko telefon do schroniska, Berni jeszcze się trzyma, przygotowujemy papiery i wszystko, co potrzeba, za 3 dni adopcja. Jesteśmy jak na szpilkach, czekając soboty. W sobotę mieliśmy już ustaloną interwencję, Pani Agatka miała sama odebrać Berniego. Jesteśmy w terenie, ale myślami z nim. Kolejna obawa - jak zniesie transport w tym stanie.
Jedzie, trzyma się, tak jakby wiedział, że ku lepszemu. Kiedy otrzymaliśmy zdjęcia, prawie łzy leciały. Kiedy człowiek pokład tak mało nadziei, a tu zdarza się cud, reakcja jest właśnie taka. Chłopak dzielnie pokonał drogę, oczywiście nie obyło się bez przeszkód. Jego stan zdrowia i dość kiepskie żywienie objawiło się biegunką. Robił pod siebie, ale to było do przewidzenia. Dotarł wieczorem do domu, tam delikatnie został poddany oględzinom. Od razu rzucił się w oczy kiepski stan skóry, bo żebra i chudą miednicę było widać już od razu. Skóra dziwnie jakby pokryta cukrem, szorstka i z bruzdami.
Berni musi udać się na odpoczynek, na drugi dzień będzie można dalej cokolwiek zaplanować. Jest to okres świąteczny, więc weterynarz będzie dopiero we wtorek. Najpierw zostanie lekko umyty i powoli małymi kroczkami karmiony odpowiednią karmą.
Niedziela, a tu takie wieści!
Jest mega lepiej, dom, ludzie i wielkie serce Pani Agaty dodał skrzydeł, stoi na łapach, co prawda nie za dobrze, ale dźwignął się i to tak szybko! Czyli szanse wzrastają w błyskawicznym tempie. We wtorek weterynarz i diagnoza, już zamawiamy podkłady, gdyż jeszcze będzie mu się zdarzało nie trzymać. Przede wszystkim karma dobrej jakości i leki na stawy i kości. Sporo tego będzie, bo to ogromny pies. Ale już jest też i ogromna nadzieja, to nas napędza do działania. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia i w przypadku Berniego to prawda.
Kochani, dlatego trzeba wierzyć do końca nawet wtedy, gdy one się poddają my musimy trzymać tą iskierkę za nich. Będziemy relacjonować! Już teraz dziękujemy Wam za wsparcie.
Ładuję...