Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Łapek cierpliwie przeszedł cały proces leczenia. Łącznie trwało ono ponad 2,5 miesiąca i niestety cały ten czas kotek musiał spędzić w klatce pooperacyjnej gdyż według zaleceń lekarza należało w jak największym stopniu ograniczyć ruch. Kości nie zrastały się w równym tempie. Z pomocą przyszły panie z zaprzyjaźnionego gabinetu weterynaryjnego. Przetrzymały kotka na kilkudniowej obserwacji, a następnie do końca trwania leczenia wypożyczyły klatkę. Rodzina, która znalazła Łapka tak się przywiązała do łobuza, że podjęła decyzję o przygarnięciu do na stałe. Przed nimi jeszcze mała praca związana z zaprzyjaźnieniem go z kotkiem rezydentem. Jest już dojrzałym, bardzo spokojnym kotem, a młodzieniec niestety ciągle go zaczepia.
My już jesteśmy pewni, że będzie dobrze! To kolejna historia ze wspaniałym zakończeniem.
Potrzebna pomoc w sfinansowaniu leczenia bezdomnego kotka!
Kilka dni temu zwrócił się do nas z prośbą Pan, który z dobroci serca dokarmiał wolno żyjące koty. Tym razem jednak karmiciel nie mógł przejść obojętnie obok cierpienia jednego z kotów. Na własną rękę złapał czworonoga (na oko około rocznego) - to dzikusek jakich wiele. Łapek (tak "roboczo" nazwaliśmy kotka) zmęczony sam doczłapał się pod dom, prosił tak o pomoc… Okazało się, że ma uszkodzoną przednią łapką. Karmiciel nie wahając się zabrał bezdomniaczka i zawiózł go do gabinetu weterynaryjnego wykonać zdjęcie rtg potwierdzające kontuzję.
Niestety, takie badania kosztują, koszt wynosi około 1400 zł. Kotek cierpiał, środki przeciwbólowe niewiele pomagały. Potrzebna była operacja, a klinika z Naramowic zaoferowała najszybszy termin pomocy. Kotek jest już po zabiegu. Z informacji, którą udzielono telefonicznie wynika, że zabieg złożenia łapki powiódł się. Kości zostały zespolone przy użyciu drutów, jeden z nich wystaje maluchowi na zewnątrz łapki. Przez najbliższe dni Łapek powinien się jak najmniej poruszać i być pod kontrolą lekarza. Zdecydowaliśmy wspólnie, że w związku z tym pozostanie jeszcze przez kilka dni w klinice. Koszty są wysokie... Mimo tego nie mogliśmy omdówić!
Historia może nie jest nadzwyczajna. Kotek pojawił się pod drzwiami karmiciela zupełnie niespodziewanie w pewną październikową niedzielę ubiegłego roku. Był wówczas kilkumiesięcznym maluchem. Jako, że Pan pomagający kotom ma już własnego kociego przyjaciela, posiadał w domu kocie jedzonko. Zatem mały niespodziewany gość został nakarmiony i z apetytem wciągnął wszystko, czym go poczęstowano.
Z czasem maluch zaczął regularnie pojawiać się na jedzenie. Szczególnie kiedy na dworze zrobiło się chłodniej potrafił kilka razy dziennie wskakiwać na parapet kuchennego okna w oczekiwaniu na swoją porcję. Całą zimę spędził w domku, który Pan postawił przy drzwiach wejściowych. Wiosną malucha udało się zabrać do gabinetu w Skórzewie, gdzie leczone są zwierzaki karmiciela. Kociak został przebadany, zaszczepiony i odrobaczony. Przyzwyczaił się do wszystkich członków rodziny, nawiązał nawet doskonałe relacje z psem, którego nie boi sie absolutnie.
Widać, że obdarzył ludzi pełnym zaufaniem. Nigdy nikogo nie udrapnął, na nikogo nie zasyczał. Zawsze łasił się i pomrukiwał, nawet gdy okazało się, że ma złamaną łapkę nadal przytulał się, stojąc tylko na 3 łapkach. Pana, który kotka dokarmiał zaniepokoiło zachowanie Łapka. Zawsze bowiem na jego widok ochoczo zjawiał się u nóg, tym razem jednak nie był zainteresowany wyjściem. Gdy nie zareagował na podstawioną miskę z jedzeniem, karmiciel zaniepokoił się i zdecydował przyjrzeć się kotku uważniej. Niestety, maluch siedział już z podkurczoną przednią łapką, której nawet nie pozwolił sobie dotknąć. Pan, który się do nas zgłosił nie wahał się ani chwili. Szybko spakował kota w transporter i pojechał szukać pomocy do weterynarza. Niestety, jeden gabinet zamknięty, pojechał do kolejnego. Tam wykonano zdjęcie RTG i stwierdzono skomplikowane złamanie łapki.
Konieczna była jak najszybsza operacja, żeby ulżyć kociakowi w cierpieniu. Pan zaczął więc szukać i pytać, gdzie tylko mógł. Klinika na Naramowickiej zaoferowała najszybszą pomoc. Już następnego dnia w godzinach rannych kotek został przyjęty. Łapek obecnie przebywa w domu karmiciela. Niezbędna jest jednak codzienna rehabilitacja, kotek dzielnie znosi wszelkie zabiegi. Po tym, co przeszedł, w najmniejszym stopniu nie stracił swojego zaufania do ludzi. Spisuje się wzorowo!
Niby mówi się, że kot zawsze spada na cztery łapy. Może Łapek miał pecha, a może ktoś mu "pomógł"? Okolica wprawdzie spokojna, a sąsiedzi przyjaźni wszelkiej maści zwierzakom, wierzymy więc, że kontuzja jest dziełem nieszczęśliwego przypadku, a nie celowej działalności człowieka...
Potrzebna jest jest jednak pomoc finansowa! Pomóżmy Łapkowi wrócić do zdrowia!
Ładuję...