Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Murka po leczeniu zamieszkała w podpiwniczeniu u karmicielki Pani Kasi - z 3 trzema innymi kotami, bo z człowiekiem to ona nie chce mieć za wiele wspólnego :)
Wypiekniała, sierść jej odrosła, nabrała ciała :) Wkrótce zostanie podjęta próba wypuszczania jej na zewnątrz.
Dziekujemy Wam bardzo za szczodrość <3
Dodatkowo zakupiliśmy karmę dla Murki za ok 200zł, którą Pani Kasia będzie karmić kocicę.
Murka powinna za tydzień dostać jeszcze jeden zastrzyk z antybiotykiem o przedłużonym działaniu.
Koszty więc mogą nawet nie zamknąć się w kwocie 2000 zł
Bardzo prosimy o wsparcie
Kicia wciąż jest w szpitaliku. Ma usunięte zęby, została również wykastrowana. Jednak ciągle leczymy infekcję i wzmacniamy odporność, by mogła wrócić do środowiska w pełni zdrowa i silna.
Awaryjnie przygarnie ją karmicielka do swojego stadka, które mieszka w ciepłej piwnicy. Będziemy musieli ją jednak wesprzeć zakupem karmy, ponieważ kolejny kot dla Pani Kasi, która utrzymuje się ze skromnej emerytury, będzie obciążeniem, na które ją nie stać.
Nie znamy więc jeszcze ostatecznych kosztów leczenia, ale wygląda na to, ze może być to kwota sięgająca 2 tyś zł :(
To miejsce przez ostatnie tygodnie było schronieniem, jedynym dachem nad głową tego kota. Tam szukała jedzenia, bezpieczeństwa i chwili wytchnienia od trudnej tułaczki i cierpienia. Tak naprawdę – katastrofa.
Często wydaje się nam, że niewiele mamy kotom do zaoferowania. Klatka 100 × 70 cm, kawałek suchego kocyka, czysta kuweta, przyzwoite jedzenie i czysta woda. A dla niej to teraz jak Hilton. Dziś jeszcze wystraszona, bo jej świat wywrócił się do góry nogami, a jednak: najedzona, umieszczona na miękkim posłanku, zaczyna z ciekawością wyglądać z transportera. Może ta niewola wcale nie jest taka zła?
Na razie trzeba ją wyleczyć, wykastrować – później, gdy ją bliżej poznamy, pomyślimy co dalej. Wygląda bardzo źle: brudne, przemoczone sfilcowane futro z masą kołtunów, mętne oczko, cuchnący zapach z pyszczka i świszczący oddech - to nie wróży to nic dobrego, może wcale nie jest taka dzika? A nawet jeśli to może znajdzie się ktoś, kto zaoferuje jej, choć domek w ogródku, zapewni pełną michę i opiekę? Przecież ona nie może wrócić na śmietnik!
Będziemy potrzebowali środków na: odrobaczenie, odpchlenie, badania krwi i na pewno leczenie… Nie wspominamy o dobrej jakości karmie, żwirku, podkładach. Reszta (wizyty u weterynarza, paliwo, czas) to nasz wkład. Z góry dziękujemy za okazane serce jeszcze - Bezimiennej.
Ładuję...