Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bezimienny był z nami zaledwie kilka tygodni. Kiedy rozpoczęte leczenie zaczęło dawać już rezultaty, kiedy zaczął oddychać bez większych problemów, kiedy boczki zaczęły mu się wypełniać... posłuszeństwa odmówiły nogi. Niestety koń na leżąco długo żyć nie może. Odnowiło się zapalenie płuc, a Bezimienny nie miał już siły, żeby walczyć... Śpij spokojnie, koniku
Walka o życie Bezimiennego dopiero się zaczęła...
Być może kojarzycie tego skrajnie zagłodzonego konia. Jego zdjęcia od kilku dni obiegają Internet. Zapalenie płuc, podejrzenie stałych zmian w drogach oddechowych, zaniedbane kopyta, ślepe oko, zerwane ścięgna w tylnych nogach. To kilka z życiowych problemów Bezimiennego. Imienia też jeszcze nie ma… Handlarz woła na niego Fernando – chyba tylko i wyłącznie z przekory…
Nie mogąc pozostawić konia w tak ciężkim stanie na pastwę losu, od razu wezwaliśmy do niego weterynarza. Umówiliśmy się z właścicielem, że pokryjemy koszty leczenia, niezależnie od dalszego przebiegu akcji ratunkowej. Pierwszy rachunek opiewał na kwotę 160 zł, jednak już podczas tamtej wizyty dowiedzieliśmy się, że trzeba zamówić drogie preparaty ułatwiające oddychanie. Tym sposobem koszty leczenia wzrosły pięciokrotnie. Niedziela przyniosła kolejną wizytę weterynarza u pacjenta. Jego stan nieco się ustabilizował, jednak rokowania nadal są ostrożne.
Koszty (poza samym wykupem konia – 2500 zł) to 1200 zł za leczenie; należy też doliczyć około 500 zł na transport do nowego domu, czyli do gospodarstwa Fundacji, gdzie Bezimienny będzie miał zapewniony byt i opiekę do końca swoich dni. Zakup specjalistycznej paszy i witamin to wydatek rzędu 800 zł. Mniejsze sumy to 50 zł potrzebne na opiekę kowalską, 100 zł preparat odstraszający owady, 35 zł odrobaczenie wewnętrzne (będzie trzeba je przeprowadzić dopiero po zakończeniu antybiotykoterapii), 30 zł maść na odleżyny.
Proszę… nie zostawiajcie Bezimiennego…
Ładuję...