Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szajbusik, cudem ocalały dzięki dobroci ludzi, dzisiaj pięknie dziękuje za powrót do życia. Zyskał nie tylko życie, ale i nowy dom. Kotek cały czas jeszcze dochodzi do siebie, wciąż robi postępy. Ostatnio wskoczył na parapet! Dostaje leki usprawniające funkcjonowanie układu nerwowego. Najgorsze za nami. Serdecznie z Szajbuskiem wszystkim ludziom dobrego serca dziękujem.
Dostał w głowę wyrzuconą choinką. Omal nie zginął.
Osiedlowy kotek, żyjący tu od co najmniej dziesięciu lat, maskotka mieszkańców, najmądrzejszy kotek na świecie, prawie przypłacił życiem czyjąś bezmyślność i lenistwo. Spadająca z wysokiego balkonu choinka mogła ważyć tyle co mebel!
Pięciokilowy kotek został przygnieciony, lecz jakoś się wydostał i doczołgał do swojego okienka piwnicznego. Niestety doznał urazu płuc i głowy.
Leżał długo w pomieszczeniu do którego tylko jedna osoba miała klucz. Na szczęście mial jeszcze siłę cichutko, ale rozpaczliwie zamiauczeć.
Został natychmiast przewieziony do najbliższej weterynarii
Stwierdzono temperaturę tak niską, że niemierzalną(!), wodę w płucach, brak złamań, niedowład kończyn.
Kotek został umieszczony na matach grzewczych i poddany tlenoterapii
Przez całą noc dostawał podgrzewane kroplówki. Uff , przeżył tę najtrudniejszą noc…Wyglądało na to, że najważniejsze funkcje życiowe zostały ustabilizowane. Oddech się unormował, przestała wyciekać z pysia woda. Ale pacjent wciąż był słabiutki.
Przez kolejne dni temperatura stopniowo rosła. Kotek powoli zaczął podnosić łebek. Ciągle karmiony płynnym jedzeniem ze strzykawki, powoli zaczął wykazywać zainteresowanie stałym jedzeniem. Wciąż nie mógł utrzymać się na nogach, ale z dnia na dzień robił postępy. Ten półdziki jegomość z wdzięcznością przyjmował każdą pomoc i pozwalał robić przy sobie wszystko: sztuczne karmienie, wyciskanie moczu i kału znosił pokornie. Dawał się nosić na rękach personelowi kliniki jak małe dziecko, cichutko przy tym mrucząc.
Został wypisany ze szpitala najszybciej jak to było możliwe. Dalsza rehabilitacja odbywa się w warunkach domowych. Bidulek zaczął wreszcie chodzić, zataczając się jak pijany. Fikając koziołki dotarł do kuwety, gdzie zwycięsko zrobił samodzielnie pierwsze siku.
Z dnia na dzień staruszkowi się polepsza, choć stale jeszcze zdarzają się upadki. Przed nim kolejne wizyty weterynaryjne i dalsze diagnozy.
On już wie, że nie wróci na dwór , wcale się o to nie dopomina. Jego los całkowicie się odmieni. Szkoda, że tyle złego musiało go spotkać. Teraz najważniejsze, by o wszystkim zapomniał
Prosimy o pomoc, byśmy i my mogli ciągle tę pomoc nieść . Byśmy w tak skrajnych przypadkach, gdzie potrzebne jest natychmiastowe działanie nie wahali się, czy na tę pomoc nas stać.
Ładuję...