Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo, bardzo dziękujemy za wszyksie wpłaty na Maszkę!
Niestety nie udało nam się zebrać założonej kwoty, ale wystarczyła ona na pokrycie bieżących kosztów. Sunia dalej odwiedza weterynarzy, choć dużo rzadziej, przyjmuje też na stałe lek Minirin Melt na moczówkę (opakowanie na miesiąc kosztuje ok. 100 zł), rozwija się wolnej niż jej rodzeństwo (waży 6 kg, podczas gdy reszta miotu ok. 14 kg). Zapraszamy na nasz profil do śledzenia dalszych losów Maszki!
Dziękujemy z całego serca za wszystkie dotychczasowe wpłaty!
Maszka dostała nowe paki podkładów, wór karmy i na razie zbyt często nie odwiedza weterynarza, uff. Jeśli jej stan zdrowia będzie nadal dobry w końcu rozpoczniemy szczepienia, aby mogła polatać po trawie <3
Dziękujemy pięknie za dotychczasowe wsparcie!
Dziś Maszka odwiedziała weterynarza - miała wyciskaną wydzielinę z usuniętej gałki ocznej. Badnia wykluczyły obecność bakterii, także musimy cierpliwie czekać, aż rozpuszczą się szwy, gdyż jest to reakcja alergiczna.
Od niedawna też leczymy małą na moczówkę, jest już widoczna poprawa! :)
Masza jest też pod stałą opieką neurologa.
i my także bradzo, bardzo dziękujemy! Życzymy spokojnych Świąt!
Masza urodziła się z wadami wrodzonymi - nie widzi, nie słyszy, ma problemy neurologiczne.
A to jest historia suni.
W drugiej połowie lutego Masza wraz z 6 rodzeństwa trafiła pod naszą opiekę.
Szczeniaki w wieku ok. 6 tygodni zostały znalezione w worku, w lesie, gdzieś pod Warszawą. Sądziłyśmy, że będzie jak zwykle: psy odrobaczymy, zaszczepimy, zachipujemy i poszukamy im domów. Niestety los chciał inaczej - miot miał babeszjozę, dwa maluchy miały przetaczaną krew, cztery były kilka dni w klinice, jeden miał zapaść po szczepieniu... (jeszcze aktywna zbiórka na ich leczenie tutaj KLK).
To wszystko w dużym skrócie i na szczęście już za nami, bo 6 szczyli, zdrowych i radosnych, bryka już w swoich domach stałych.
Została Masza...
Masza 2 dni po tym, jak trafiła do DT uderzyła się o stół i wypadło jej oko. Sądziłyśmy, że nic gorszego nie może jej już spotkać, rozpaczałyśmy, że może stracić w nim widzenie. Niestety był to dopiero początek.
Po zabiegu wsadzenia gałki ocznej, po ok. dobie, zaczęły się ataki drgawek, Masza wylądowała w szpitalu, została w nim ok. 2 tygodni. Ataki były wynikiem obrzęku, był moment, że prawie ją straciliśmy... Na szczęście, wraz ze zmniejszaniem się obrzęku, ustały ataki. Sunia była cały czas pod troskliwą opieką weterynarzy.
Przyszedł w końcu moment ściągnięcia szwów i konsultacji okulistycznej. Okulistka stwierdził jednoznacznie, że Maszka nie widzi nie tylko na uszkodzone oczko, ale także na drugie...
Po konsultacjach z weterynarzami opiekującymi się małą postanowiłyśmy zrobić rezonans magnetyczny, który wykazał, że urodziła się ze zmianami w mózgu - nie widzi, nie słyszy, występują u niej jednak "przebłyski" (czasem słyszy).
Ponieważ z "uratowanego" oka wciąż sączyła się wydzielina, zapadła decyzja o usunięciu gałki ocznej.
Dzisiaj (10/04/2020) Masza miała pobraną wydzielinę z oka, która sączy się, tym razem, po usunięciu gałki ocznej (być może jest to reakcja alergiczna na szwy) oraz badany mocz (podejrzenie moczówki prostej).
Sunia niestety często odwiedza weterynarzy.
Na tę chwilę otrzymałyśmy 5 faktur (791,00 + 450,01 + 2018,54 + 897 + 1100 zł = 5 256,55), czekamy na 6. Wiemy, że to nie koniec (uprzedzamy pytanie: na tę chwilę nie ma wskazań do eutanazji).
Walka o Maszę trwa. Nie poddajemy się my, nie poddaje się Ania z domu tymczasowego, nie poddają się weterynarze, nie poddaje się przede wszystkim sama mała! Sunia jest niepełnosprawna, ale ma raptem niecałe 4 miesiące, wciąż się rozwija, rośnie, a przede wszystkim radzi sobie! Ma apetyt, bawi się, chce żyć!
Zdjęcie z dziś (10/04/2020)
Historia Maszki opisana tutaj jest skrócona, gdyby ktoś z Państwa miał pytania prosimy o maila: kontakt@zwierzochron.pl
Pozostałe zdjęcia (sprzed wypadku i później).
Dziękujemy!
Ładuję...