Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Czy znasz to uczucie, kiedy zmarzną Ci ręce i stopy, czekając na spóźniony autobus w mroźny dzień? One stoją tak przy budzie każdego dnia, podnosząc z bólu przemarznięte łapki, próbując ogrzać się w starej, nieocieplonej budzie.
Nie każdy pies ma to szczęście leżeć na kanapie najedzonym i zdrowym. Wtulać się w ciepły koc, otrzepać z brył śniegu, rozgrzać zimne łapki i napić się wody, która nie zamarza w ciągu godziny.
Tam, gdzie my jeździmy, psy leżą w zimnej, rozpadającej się budzie na gołych deskach, najczęściej głodne, chore, spragnione z soplami lodu przy pysku. Według właścicieli "i tak dobrze, że dostają jeść". Mają za zadanie jedynie szczekać i alarmować o potencjalnym niebezpieczeństwie. Zamiast ciepłej dłoni właściciela, czują dotyk zimnego, ciężkiego i coraz krótszego od supłów łańcucha, często wrastającego w szyje.
Każdego dnia, odbieramy telefony od wzburzonych przechodniów, czy zaniepokojonych sąsiadów. Mamy ograniczone zasoby, próbując jedyne intuicyjnie decydować, gdzie pojedziemy, jednocześnie zdając sobie sprawę, że znów nocne temperatury na zewnątrz mają zejść poniżej -15 st. a zgłoszenie może okazać się zwykłym konfliktem sąsiedzkim. Konflikty sąsiedzkie zabierają nam niezębny czas dla zwierzęcia, które może już kolejnej nocy nie przeżyć.
Niestety, sakiewka z naszymi oszczędnościami jest pusta. Dzisiaj opłaciliśmy część zaległych faktury na kwotę 20.000 zł, a nowe wciąż spływają... Koszty, jakie ponosimy, o których informujemy, przerosły nas wraz z nadejściem mrozów.
Bardzo ciężko nam dokonać wyboru, które interwencje mogą być zrealizowane, a które musimy odłożyć lub odrzucić. Nie dlatego, że obawiamy się agresywnego właściciela, wyzwisk, czy skrajnie patologicznego środowiska, ale z powodu braku finansów i ogromnych kosztów paliwa. Czy taki potrzebujący pies nie zasługuje na pomoc, tylko dlatego, że mieszka o 3 km dalej, niż sięga nasz zasięg interwencyjny?
Od początku 2021 r. przyjęliśmy 129 interwencji, z czego ponad 90% jest już zrealizowanych. Nie było dnia, abyśmy nie odebrali telefonu z prośbą o pomoc. Niejednokrotnie proszą nas o pomoc policja, urzędy, straż miejska, bazując na naszym doświadczeniu interwencyjnym.
Apelowaliśmy o wzmożoną czujność z powodu panujących mrozów i tym samym każdego dnia przeprowadzaliśmy kilka/kilkanaście interwencji, nie zważając na koszt benzyny, czy też kosztów związanych z ewentualnym odbiorem zwierzęcia.
OTOZ Animals Inspektorat Warszawa tworzymy my - wolontariusze, którzy działają z potrzeby serca i wzmożonej empatii do zwierząt, jak również Wy - ludzie, którzy nie są obojętni na krzywdę wobec zwierząt, często osoby zgłaszające, dzięki którym docieramy do najcięższych przypadków znęcania się nad zwierzętami... Zawsze powtarzamy, że interwencja nie kończy się po opuszczeniu posesji. Dla nas to dopiero początek... Opieka weterynaryjna, dom tymczasowy, praca z behawiorystą, zakup (najczęściej specjalistycznej) karmy, środki pielęgnacyjne. Po zakończeniu rekonwalescencji pies trafia do adopcji i to właśnie ona kończy interwencję.
Kochani! Nigdy nas nie zawiedliście i dlatego wierzymy, że dzięki waszej pomocy nie będziemy zmuszeni zawiesić działań interwencyjnych. Dopóki mamy siłę walczyć, chcemy pomóc jak największej ilości zwierząt, które egzystują u swoich oprawców. Zebrane środki pozwolą nam opłacić wszystkie długi i bieżące koszty, które na chwilę obecną wynoszą ponad 15.000 zł, jak również koszty dojazdów na interwencje, ponieważ wyjeżdżamy nawet do 100 km od Warszawy codziennie!
Ładuję...