Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Leoś, jak okazało się po badaniach, jest uczulony. Ma alergię pokarmową, ale też wziewną na grzyby, trawy, krzewy, drzewa, roztocza, jednym słowem na wszystko.
Jedyne białko jakie toleruje to białko z insektów, do końca życia musi być więc na specjalistycznej karmie oraz otrzymywać w razie potrzeby leki na alergie wziewne. Na ten moment czuje się coraz lepiej, różnica w wyglądzie skóry jest kolosalna, przestało go swędzieć i piec i to jest najważniejsze. Teraz szukamu mu najlepszego domu.
Co robią normalni ludzie w niedzielny wieczór? Odpoczywają. Co w niedzielny wieczór robi patologia? Pakuje chorego, skrzywdzonego kota w torbę i wywozi na wieś, do rowu, tam według patologii jest miejsce śmieci. Co w niedzielny wieczór robiliśmy my? Od godziny 18 do 22 próbowaliśmy zyskać zaufanie kota, którego ktoś skrzywdził, a potem porzucił na poniewierkę. Udało się, biedne, skrzywdzone kocie stworzenie jest już u nas...
Nadchodzą wakacje. Jak co roku to sezon porzuceń niechcianych zwierząt. NIC tego nie tłumaczy. Co musiał przejść ten kot, zanim ktoś go porzucił? Tego nie wiemy. Wiemy tyle, że ma urwane ucho, ciało całe w ranach, a głowa, szyja i kark pokryte są łysiną. Jeszcze nie wiemy, czy specjalnie wygoloną, czy jest to wynik choroby.
Bez względu na wszystko jest to wynik ZNĘCANIA SIĘ nad zwierzęciem, albo przez bezpośrednie wyrządzenie krzywdy, albo przez skrajne zaniedbanie...
Od razu piszę, że nie jest to ucho nacięte po kastracji. Jesteśmy jedyną organizacją kastrującą w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, ponadto kocur jest "pełnojajeczny". W zasadzie nie ma nic, prócz nadziei na lepsze jutro. Tę nadzieję zyskał z chwilą, gdy po kilku godzinach prób zdobycia jego zaufania udało nam się spakować go w transporter i przynieść do domu.
Spędziliśmy z nim całą noc i nad ranem wtulił główkę w moją rękę, jakby zrozumiał, że ta ręka go nie skrzywdzi, że niesie pomoc... Obiecałam mu, że mu pomożemy, że teraz nikt go już nie skrzywdzi, nie pozwolimy na to!
Kocurek został już wstępnie zaopatrzony weterynaryjnie. Dostał leki, które mają poprawić stan skóry, pierwszą z 5 dawek Zylexisu (koszt jednej to 55 zł), antybiotyk. Na środę umówiony na dokładne badania, które niestety będą kosztowne: musimy pobrać ze skóry zeskrobiny, by sprawdzić, czy nie ma grzybicy. Lekarz zalecił badanie krwi pod kątem alergii - nie wiemy, jaka jest jego przeszłość i co mu się stało. Koszty testów na alergię pokarmową i wziewną są ogromne. Do tego morfologia, biochemia, badanie tarczycy, USG jamy brzusznej, testy na FIV/FelV i jeśli pierwsze wyniki badań pozwolą- kastracja. Na samą diagnostykę wydamy minimum 2 000 zł a gdzie tu leczenie?
Zły człowiek go zaniedbał i wyrzucił jak śmieć. Pomóżcie pokazać mu, że dobro wygrywa! Ratowanie tego biedaka to będzie koszt kilku tysięcy złotych. Kilka tysięcy złotych za to, że ktoś zaniedbał i porzucił... Dla nas to wiele, ale dla niego to szansa na życie... Czy możemy na Was liczyć?
Ładuję...