Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wszyskie Wasze wpłaty.
Dzięki Wam możemy pomagać i Biasia odzyskuje sprawność :)
Suczka dotarła do lecznicy po bardzo ciężkim wypadku samochodowym. Walka o jej życie trwała od pierwszej sekundy kiedy przeszła przez nasze drzwi.
Jej stan był ciężki - stłuczenie płuc, złamanie kości udowej, złamanie podudzia prawej kończyny miednicznej, zwichnięcie lewego stawu biodrowego, a do tego ktoś do niej strzelał, o czym świadczy śrut widoczny na zdjęciach RTG. Nie wiedzieliśmy, czy nasza walka o nią się uda, ale widząc te oczy, nie mogliśmy nie spróbować.
Dopiero po 3 dniach od urazu mogliśmy zająć się pacjentem chirurgicznie. Ze względu na uraz wielonarządowy i wielokończynowy trzeba było zaproponować stabilną osteosyntezę przy jednoczesnym zapewnieniu dobrych warunków gojenia i minimalizacji prawdopodobieństwa infekcji okołooperacyjnej.
Złożono kość udową i piszczelową na płytki kostne oraz gwoździe śródszpikowe przy jednym znieczuleniu. Także przy tym znieczuleniu wykonaliśmy operacyjną repozycję stawu biodrowego lewego i założyliśmy specjalny szew uniemożliwiający ponowne zwichnięcie.
Niestety szew puścił i staw ponownie się zwichnął. To dlatego, że druga kończyna była także po operacji. Kilka dni później zdecydowaliśmy o resekcji głowy i szyi kości udowej. To czwarta operacja w tak krótkim czasie. Bisia przebywała w szpitalu, nie była w stanie sama się załatwiać, ale procesy gojenia postępowały prawidłowo. Całym sercem dalej nam ufała, pozwalała na wiele, wiedziała, że musimy walczyć dalej, skoro dała radę już tyle przejść. Przyszedł dzień, by wdrożyć fizjoterapię, którą znosiła bardzo dobrze. Co więcej, nawet polubiła, bo to był czas tylko dla niej, czas sam na sam z jednym człowiekiem, który był skupiony tylko na jej potrzebach.
Bisia codziennie poddawała się zabiegom magenoterapii, a potem masażom. Był to dla niej, ogromny stres, panika, ból. Ale nie było innego wyjścia. Po około 2,5 tygodniach Biśka prawie z uśmiechem stawiała pierwsze kroki (co prawda mobilizacją były przysmaki, ale i tak się liczy!). Rehabilitacja trwała i trwała. Nauczyliśmy się zasypiać na zabiegach.
Po 10 tygodniach wykonaliśmy kolejne, kontrolne badania radiologiczne i oba złamania goją się prawidłowo, a pacjent wraca powolutku do sprawności. Nadal walczymy o nią! Teraz uczymy się chodzić po schodach, spacerować poza bramy lecznicy, ona zasługuje na najlepszy dom! Teraz potrzebuje dobrego domu i odrobiny miłości.
Dług jest na kwotę 7 tysięcy złotych, póki co i zobaczymy, co będzie dalej... Z góry dziękujemy za Wasze wielkie serca!
Ładuję...