Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W dzisiejszym świecie, mimo rosnącej świadomości, coraz trudniej jest uzyskać wsparcie dla tych zwierząt, które już zostały uratowane. Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że tylko drastyczne zdjęcia maltretowanych zwierząt pobudzają ludzką empatię, podczas gdy rzeczywiste potrzeby uratowanych często pozostają niezauważone? Czy empatia kończy się tam, gdzie kończy się dramat? Czy naprawdę, żeby uzyskać pomoc, trzeba grać na uczuciach ludzi, pokazując jedynie najgorsze momenty z życia zwierząt? Dlaczego tylko drastyczne obrazy wzbudzają empatię?
Gdy zwierzęta już zostaną uratowane, ich potrzeby nie kończą się automatycznie. Wręcz przeciwnie, to dopiero początek długiej i trudnej drogi do zapewnienia im godnego życia. Niestety, często pojawia się przekonanie, że skoro zwierzęta zostały uratowane, to teraz są bezpieczne i nie wymagają dalszej pomocy. Ten błędny pogląd sprawia, że ludzie nie reagują na prośby o wsparcie finansowe czy rzeczowe, które są kluczowe dla ich dalszego dobrostanu.
Uratowanie zwierzęcia to tylko pierwszy krok. Następnie trzeba zapewnić mu odpowiednią opiekę medyczną, żywienie i warunki bytowe. Jest to ogromne wyzwanie, które wymaga nie tylko finansów, ale także czasu i poświęcenia. Rzadko kiedy zauważa się codzienny trud osób, które borykają się z tymi problemami.
Rzeczywistość jest brutalna i wielu osobom nie mieści się w głowie, że dla ratowników kosztuje to nie tylko pieniądze, ale często także osobiste wyrzeczenia. Moja własna historia to przykład, jak cena ratowania zwierząt może obejmować utratę domu, rodziny czy stabilnego życia. Niestety, wielu ludzi wydaje się być obojętnych na takie osobiste ofiary i nie dostrzega trwającego wysiłku, jaki wiąże się z codzienną opieką nad uratowanymi zwierzętami. Nie raz pisałam że potrzeby zwierząt nie kończą się wraz z uratowaniem, ale trwają latami, a każda forma wsparcia ma ogromne znaczenie. Walka o ich dobrostan to codzienna, nieustająca praca, która wymaga ogromnego zaangażowania. Dlatego z całego serca proszę o Wasze wsparcie!
W Fundacji każdego dnia toczy się nierówna walka o życie i godność podopiecznych. Choć serce podpowiada, by ratować każde cierpiące stworzenie, rzeczywistość często stawia przede mną mur nie do pokonania. Brak środków, brak sił, a czasem nawet brak nadziei. To, co miało być ratunkiem dla zwierząt, staje się codzienną bitwą, w której stawką są nie tylko ich życie, ale i moja wiara w sens tej misji.
Każdego dnia patrzę w oczy uratowanym kotom i koniom, które udało się wyrwać z rąk śmierci. W ich spojrzeniach widać wdzięczność, ale i oczekiwanie. Oczekiwanie na lepsze jutro, na opiekę, którą im obiecałam. Ale co zrobić, gdy w tyle głowy pojawia się myśl, że obietnice te mogą pozostać niespełnione? Co zrobić, gdy brak pieniędzy przytłacza do tego stopnia, że płacz z bezsilności staje się codziennością?
Codziennie zmagam się z trudnym wyborem - pomagać dalej, ryzykując, że nie wystarczy środków na już uratowane zwierzęta, czy odmawiać, choć serce krwawi? Ta decyzja jest jak nóż w sercu, bo wiem, że odmowa oznacza cierpienie i śmierć dla kolejnych niewinnych istot.
Mam pod opieką ponad 50 starszych, schorowanych kotów i 15 koni uratowanych przed rzeźnią. Każdy z tych zwierzaków potrzebuje codziennej opieki, specjalistycznej karmy, leków, a przede wszystkim miłości. Ale jak mam to wszystko zapewnić, gdy każdy dzień to walka o przetrwanie?
Ceny rosną, a ja z trudem wiążę koniec z końcem. Często pojawiają się myśli, że nie dam rady dalej, że nie zdołam uratować kolejnych potrzebujących. Te myśli są przygnębiające, odbierają siły i wiarę w sens całej walki.
Ale mimo wszystko nie poddaję się. Bo wiem, że gdzieś tam są ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny. Którzy rozumieją, jak wielką cenę trzeba zapłacić za każdy uratowany pyszczek, za każde ocalone życie. Dlatego proszę o wsparcie. Ta walka o przetrwanie podopiecznych nie ma końca, ale chcę wierzyć, że z Waszą pomocą uda się zgromadzić środki, które pozwolą mi dalej pomagać. Każda złotówka, każdy gest wsparcia to dla mnie sygnał, że ja i uratowane zwierzęta nie jesteśmy sami. Że to, co robię, ma sens.
Pamiętajcie, że Wasza pomoc to nie tylko wsparcie finansowe. To iskra nadziei, która daje mi siłę do dalszego działania. Może jeśli uda się zgromadzić więcej środków, chociaż na chwilę będę mogła skupić się na tym, co naprawdę ważne - na pomaganiu, a nie na walce o przetrwanie.
Proszę, nie pozwólcie, aby ten ciężar mnie złamał. Pomóżcie mi pomagać dalej. Dziękuję za każdą pomoc i za każdą nadzieję, którą we mnie wzbudzacie.
Ładuję...