Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani na wstępie chcemy wam wykrzyczeć głośne DZIĘKUJEMY!
Sami jeszcze nie możemy w to do końca uwierzyć, ale Błażej czuje się świetnie! Bawi się, biega, skacze - to już zupełnie inny kot, szczęśliwy kot. Ale gdyby nie Wasze wsparcie nie dostałby szansy na życie. Chłopak powoli rozgląda się już za nowym domem, a my jeszcze raz ogromnie dziękujemy z Waszą pomoc, za to że byliście z nami w tej trudnej walce.
Spieszymy z informacjami. Błażej żyje i dziś opuścił szpital. Trafił do domu tymczasowego.
Czy będzie dobrze? Tego nie wiemy. Czeka nas trudna opieka nad nim i obserwacja.
Trzymajcie kciuki
Błażej żyje, choć prawie nikt nie dawał mu szansy.
W piątek przeszedł zabieg usunięcia zastoju z jelit. Okazało się, że jelita nie wygladają źle. Dwa dni oczekuwania, dwa dni stresu, ale udało się. Błażej się sam wypróżnił.
Ale to wszystko co się dzieje to też dzięki Wam. Bo bez finansów nie zrobilibyśmy nic. I bardzo za to dziękujemy ❤️
Mamy nadzieję, że wkrótce opuści szpital i zacznie normalnie żyć.
Mijają dni a my wciąż walczymy o Błażeja. Ale im więcej diagnostyki, tym gorsze rokowania
Miednica jest w okropnym stanie. Stare złamania źle się pozrastały, poprzerastały mięśniami, zamykając tym samym światło miednicy. Błażej nie może się wypróżnić a rekonstrukcja miednicy, po tak długim czasie od wypadku, jest już prawie niemożliwa. Ten "kamień" widoczny na zdjeciu to masy kałowe, których w żaden sposób nie udało się usunąć.
Ale tyle osób zaangażowało się w walkę o jego życie, że chcemy dać mu jeszcze ostatnią szansę. Lekarze podjęli się wykonać laparotomię, usunąć mechanicznie czop z jelit i wizualnie ocenić stan miednicy.
W związku z tym musimy podnieść jeszcze kwotę zbiórki, bo taki zabieg będzie bardzo kosztowny. Ale jeśli Błażej ma żyć, to dla niego jedyna szansa.
Dziękujemy wszystkim za wsparcie ❤️
Stan Błażeja jest stabilny, ale sprawdzają się najgorsze założenia - Błażej może mieć problem z oddawaniem kału. Lekarze zdecydowali o kilkudniowej obserwacji i podejmą dalsze decyzje. Jego łapki są jak z gumy, przez co Błażej ma problemy z przemieszczeniem się.
Jak jego stan unormuje się bardziej zostanie zlecona tomografia lub rezonans.
Tym samym wchodzimy w ogromne koszty ale nie potrafimy mu odmówić pomocy. On tak bardzo o nią prosi.
Spływają do nas kolejne wieść ze szpitala, niestety tym razem mniej optymistyczne :(
Kocurek poza paskudną raną, ma połamaną miednicę i wyrwany ogon. Złamanie jest skomplikowane, z przemieszczeniem. Niestety w obrazie widać także zastój mas kałowych. Możliwe, że konieczne będzie wykonanie zabiegu laparatomii oraz zabieg usunięcia odłamów miednicy, ale o tym lekarz zadecyduje po badaniu tomografem komputerowym.
W tym momencie jednak kluczową kwestią jest obserwacja kociej fizjologii. Błażej musi zacząć załatwiać się samodzielnie i wydalić zastane w jelitach masy kałowe. Kocurek dostał leki rozkurczowe oraz przeczyszczające. Musimy mieć pewność, że nie doszło do porażenia nerwów odpowiedzialnych za wypróżnianie. Najbliższe doby będa zatem decydujące.
Bardzo prosimy trzymajcie kciuki. Lekarze robią co mogą by ocalić życie Błażejka.
W całym kocim nieszczęściu Błażej miał wiele szczęścia. Najpierw na jego drodze stanęła rowerzystka, która nie przeszła obojętnie i szukała dla niego pomocy. Kolejnym aniołem była wolontariuszka Ela, która rzuciła wszystko i pojechała po niego. W szpitalu trafił na cudowną panią doktor, która do późnych godzin nocnych czuwała nad nim i do domu poszła dopiero wtedy kiedy był stabilny i zjadł. I dziś kolejny szczęśliwy dzień dla Błażeja. Dyżur przejął lekarz chirurg ortopeda, który poprowadzi dalszą diagnostykę, a przy okazji znieczulenia do zdjęć RTG i oczyszczenia ran, wykastruje kocurka. Żeby za kilka dni nie trzeba było go znieczulać ponownie. Już wiemy, że wyniki badań ma niezłe, testy FeLV I FIV negatywne. Oby na jego drodze stanęło jeszcze wielu Aniołów.
Mamy pierszw informacje ze szpitala. Kocurek jest albo po wypadku, albo pogryziony przez inne zwierzę. Na udach a także w okolicy ogona ma mnóstwo ran, a w nich całe siedliska jaj much. Nie ma otwartego złamania. Na łapkach są po prostu tak głębokie rany, że widać kości. Jest bardzo słaby i potwornie wycieńczona. Wymaga stabilizacji.
Jest też podejrzenie polineuropatia. Polineuropatia to określenie stanu, w którym dochodzi do jednoczesnego uszkodzenia wielu nerwów obwodowych, często w różnych częściach ciała. Objawy polineuropatii mogą obejmować osłabienie mięśni, drętwienie, ból, zaburzenia czucia oraz poruszania się. Przyczyn polineropatii jest mnóstwo, w tym również pogryzienie lub wypadek. Być może konieczne będzie wykonanie badania TK.
Czekamy na wyniki badań krwi i dalsze informacje.
Takie widoki zapamiętujemy zawsze do końca życia. Ledwo żywy kot, z otwartym złamaniem i stado krążących nad nim much, które próbują się wbić wszędzie.
Gdyby nie zrządzenie losu i ludzki anioł, którego ktoś mu zesłał, pewnie by konał godzinami w trawie na poboczu drogi. Bo mimo faktu, że droga jest dość ruchliwa, nikt go nie widział... Lub nie chciał widzieć...
Nie mamy miejsca, nie mamy funduszy płynących ze stałego dofinansowania, ale mamy serca. Serca, które pękają na taki widok.
I mimo soboty, dnia, który dla wielu jest dniem odpoczynku i relaksu, wolontariuszka wsiada w samochód i jedzie po kota.
Czy przeżyje? Nie wiemy. Nie znamy jego pochodzenia, nie znamy jego przeszłości, nie wiemy jakie dodatkowe choroby w sobie nosi. Nie wiemy nawet, czy pozwoli sobie pomoc. Ale nawet jeśli będzie to dla niego ostatnia droga, to nie będzie już cierpiał i umierał zjadany żywcem przez muchy.
Kotek trafił do kociego szpitala, gdzie lekarze na pewno zawalczą o jego życie.
My potrzebujemy za wstępie funduszy na jego diagnostykę, wizytę dyżurową, hospitalizacje i opłacenie kosztów ratowania życia.
Jeśli będziemy wiedzieć więcej, będziemy pisać i adekwatnie do sytuacji regulować kwotę zbiórki.
Pomóżcie nam ratować Błażeja.
Ładuję...