Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety Bogusia odeszła po 20 dniach leczenia fipa. Wszystkim dziękujemy za wsparcie i jest nam ogromnie przykro, że się nie udało
Walka o życie Bogusi wciąż trwa. Kotka cały czas przebywa w kocim szpitalu, koszty leczenia i hospitalizacji są ogromne.
Wyniki kontrolne są lepsze i pokazują, że koci organizm powoli się regeneruje, ale to dopiero początek. Mimo poprawy stanu klinicznego, rokowania nadal są ostrożne. Tym bardziej, że w czwartym dniu hospitalizacji w obrębie wątroby pojawił się płyn, co zaskutkowało lekką dusznością.
Będziemy walczyć nadal. Ale bez Was się to nie uda. Bo każda nie zapłacona faktura to realna blokada na pomoc dla kolejnego kota.
*Pełna dokumentacja leczenia w załącznikach.
Czy koty czują ból fizyczny? Wszyscy wiemy, że tak. Czy czują ból psychiczny? Tego nie wiemy, ale patrząc w smutne oczy starego kota, który stracił swojego opiekuna, możemy się domyślać, że tak. Bo o tym, że ta kotka miała opiekuna/właściciela jesteśmy przekonani. To domowy, ufny, kolankowy kot.
Smutek, żal, kocia depresja - my, opiekunowie zwierząt spotykamy się z tym na co dzień. Bo najgorsze co człowiek może zrobić to porzucić starego kota, który nie jest już potrzebny nikomu.
Taki los najprawdopodobniej spotkał Bogusię - jedną z naszych ostatnich podopiecznych. Stara i bezzębna, brzydka, wyleniała... Kto by chciał takiego kota. Porzucona i zapomniana, miała sobie radzić. Tylko jak? Kiedy choroba niszczyła jej organizm, a brak uzębienia powodował, że nie była w stanie nic upolować. Ale widać dla człowieka nie było to przeszkodą, żeby pozbyć się problemu i zapomnieć.
Kiedy zobaczyłam nadesłane w zgłoszeniu do fundacji zdjęcie poczułam ucisk w gardle. Zgłoszeń mamy dużo, ale stare koty mają w moim sercu szczególne miejsce. Zamieściłam na grupie znajomych osób i zaczęłam się po swojemu modlić, żeby znalazł się ktoś, kto zgodzi się przyjąć kicię do siebie. Bo przecież bez zapewnienia jej miejsca nie zrobimy nic.
Nie jesteśmy schroniskiem, nie mamy kociej placówki, bo nie stać nas na jej utrzymanie. Jesteśmy zdani na łaskę dobrych ludzi, którzy naszym podopiecznym, w swoich domach, zapewniają miejsce i opiekę. Na szczęście odezwała się koleżanka, u której stare koty również zajmują szczególne miejsce w sercu. Zaproponowała pomoc. Mogłam dać zielone światło i przyjąć kicię pod opiekę fundacji.
Niestety prawda jest taka, że dopóki fundacja nie otrzyma pomocy od miasta, w postaci budynku/pomieszczenia, sfinansowania opłat i etatu 1 pracownika, to będziemy zmuszeni odmawiać przyjęć, bo nasze domy nie są z gumy, a praca nie pozwala na zapewnienie opieki dużej gromadzie zwierząt. Może kiedyś doczekamy takiego momentu, że ktoś doceni naszą pracę i pomoże. Bogusia bardzo szybko została przetransportowana do kociego szpitala. Wykonano jej w pierwszej kolejności testy FelV i FiV. Są negatywne. Lekarze stwierdzili żółtaczkę, zapalenie dróg żółciowych, zapalenie trzustki i wątroby.
Potwierdzony brak uzębienia i potworna chudość, utwierdziły nas tylko w przekonaniu, jak bardzo musiała cierpieć. Niestety jest również podejrzenie, że kotka błąkając się po ulicach uległa wypadkowi, gdyż ma wyrwany ogonek.
Mimo ogromnego bólu je. Je tak bardzo, że lekarze nie mieli wątpliwości, że trzeba jej dać szansę. Czy się uda? Nie wiemy. Traditis to podstępna i trudna do wyleczenia choroba. Załamanie potrafi nastąpić bardzo szybko. Ale walczymy. W tej walce potrzebujemy również waszego wsparcia. Bo leczenie będzie nie tylko długie, ale i bardzo kosztowne. Bogusię czeka długi pobyt w szpitalu, bo musi być regularnie nawadniana. Sama diagnostyka kosztowała już ok 1000 zł. A przecież to dopiero początek.
Informacje z lecznicy będziemy zamieszczać w aktualizacjach, jak tylko otrzymamy karty wizyt. Trzymajcie kciuki, żeby udało się nam podarować Bogusi choć trochę życia na stare lata. W spokoju, bez bólu i uczucia głodu.
Ładuję...