Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bono, pomimo bardzo złych rokowań, walczył dzielnie i dał radę!
Leczenie trwało długo, a po jego zakończeniu psiak przez jakiś czas był na specjalistycznej diecie, by jego jelita i żołądek mogły wrócić do równowagi. W tej chwili Bono jest już zupełnie zdrowy i szczęśliwy w nowym domu, otoczony miłością swoich właścicieli.
Dziękujemy, że byliśmy z nami w walce o jego życie! Bono to cudowny i radosny pies, który umie się nim cieszyć jak nikt inny.
Bono trafił pod opiekę naszej fundacji ok. 2 miesiące temu, jako piękny, młody, zdrowy, trochę wychudzony pies. Biegł środkiem drogi E7 z Krakowa do Warszawy, omijany przez samochody. Na szczęście jechała tamtędy wolontariuszka naszej fundacji, które po prostu zabrała psa do samochodu i przywiozła do naszego przytuliska. Wiele ogłoszeń o poszukiwaniu właścicieli nie przyniosło rezultatu.
Bono, tak jak i pozostali nasi podopieczni został odpchlony, odrobaczony, zaszczepiony i w końcu wykastrowany. Zabieg był trochę bardziej skomplikowany, gdyż psiak był wnętrem. Ok. 5 dni po operacji z Bonem, do tej pory niezwykle radosnym, żywym, energetycznym psem, zaczęło się dziać coś dziwnego : przestał jeść, stracił zainteresowanie otoczeniem, nie chciał nawet wychodzić na spacery. Stan pogarszał się z dnia na dzień. Przez dwa kolejne dni odwiedzaliśmy lecznicę, robiąc wszystkie potrzebne badania, które jednak nie pokazały co psu dolega. W kolejnym dniu zaczęły się problemy z tętnem i temperaturą, która spadała niebezpiecznie nisko. W dzień Wszystkich Świętych po raz kolejny pojechaliśmy do lecznicy w trybie awaryjnym, bo to przecież święto. Po badaniu USG, które wykazało zupełną atonię jelit i wykonaniu RTG jamy brzusznej zapadła decyzja o operacji. Decyzja bardzo trudna, gdyż praca serduszka była bardzo słaba, ale nie było na co czekać gdyż obawialiśmy się zatoru jelit, a być może nawet martwicy. Po otwarciu jamy brzusznej okazało się, że jelita są bardzo zmienione zapalnie, zgazowane, napięte, przekrwione, żołądek zgazowany; ciała obcego nie było. Pani doktor odgazowała żołądek, wymasowała jelita, starając się przepchnąć zalegającą treść do końca. Niestety dalsze oględziny pokazały również bardzo powiększone i zmienione węzły chłonne biodrowe. Czyżby chłoniak?
Operacja zakończyła się szczęśliwie, ale rokowania były bardzo złe. Nie dawano psiakowi wielkiej szansy na przeżycie. Ale on się uparł i my się uparliśmy, że musi żyć. Bo Bono to twardziel i optymista, który kocha życie i ludzi.
Kolejne dni były bardzo ciężkie : hektolitry kroplówek, liczne zastrzyki, bardzo uważna obserwacja, jak pracuje serce i czy temperatura nie spada. Bono przeżył jeszcze dwa poważne kryzysy, ale dał radę. Teraz powoli wychodzi na prostą. Zaczął jeść, ale wciąż bardzo słabo przyswaja przyjęty pokarm, wciąż jest bardzo chudy, ale powoli odzyskuje radość.
Bono cały czas przyjmuje leki, które mają przywrócić jelita do prawidłowego funkcjonowania. Otrzymuje specjalistyczną, bardzo drogą mokrą karmę weterynaryjną, która ma mu dostarczyć dużo składników odżywczych. Leczenie Bono pochłonęło i jeszcze pochłonie spore fundusze, ale dla nas najważniejsze było jego życie i zdrowie. Tym bardziej, że to przemiły pies, który ma przed sobą całe życie.
W imieniu Bono bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu dotychczasowego leczenia i tego co przed nami.
Ładuję...