Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie, Bolus znalazł dom
Na naszej stronie możecie przejrzeć kartę leczenia Bolusia!
Boluś już po operacji usunięcia główki kości udowej. Niestety najprawdopodobniej zanim do nas trafił potrącił go samochód i widać było, że uraz sprawiał mu duży ból.
Był osowiały, nie bardzo chciał jeść, właściwie głównie spał. Po prześwietleniu okazało się, ze przyczyną jest poważne i bardzo bolesne złamanie.
Niestety też wymaga kosztowniej operacji i znakomitego specjalisty. Jak zwykle pomógł nam niezawodny doktor Owczarek, jeden z najlepszych specjalistó w tej dziedzinie
w okolicy Łodzi. Ale na zabieg i opieke pooperacyjną potrzebna była spora kwota. Część udało się zebrać przed zabiegiem, niestety nie wszystko.
Mamy nadzieję, że wesprzecie Państwo tego smutnego rudzielca w walce o sprawność i życie bez bólu.
Do tej pory po operacji Boluś miał bardzo ograniczony ruch, zeby wszystko bez problemu się zrosło. Na siusiu wynosilismy go na rękach, żeby nic sobie nie "popsuł".
Dziiś jednak był ten WIELKI DZIEŃ i Boluś poszedł na pierwszy spacer. A raczej pokuśtykał - ale za to na własnych nogach. Zdecydowanie widać, też u niego poprawę nastroju.
Zaczyna już nieśmiało machać ogonkiem, więc wygląda na to, że ból powoli ustepuje.
Boluś trafił do nas najprawdopodobniej po wypadku i dość widocznie utykał na tylną nóżkę.
Niestety kontuzja nie ustępowała, postanowiliśmy to sprawdzić i Boluś pojechał na prześwietlenie.
Okazało się, że ma złamaną szyjkę kości udowej - dość typowe obrażenie u psów po wypadkach i niestety niezbędna jest operacja.
Koszt? ok. 2000zł! To kolejny już w ostatnim czasie pies, który wymaga tak kosztownej operacji.
BŁAGAMY O WSPARCIE!!!!
Bolusia znalazłam na drodze. Najpierw zobaczyłam go przy sklepie, który położony jest przy bardzo ruchliwej trasie. Pomyślałam, że pewnie ktoś poszedł na zakupy i bezmyślnie zostawił psa przy ruchliwej drodze i nawet go nie przywiązał.
Wiele już takich historii widziałam. Kilka razy zwracałam uwagę, ale w najlepszym razie ludzie byli bardzo zdziwieni: ''przecież ona zawsze tak stoi i nie odchodzi".
Pojechałam więc dalej. Jednak cały czas wracałam myślami do niedużego, rudego pieska, który samotny stał przy drodze, tuż obok pędzących samochodów.
I jak zwykle, po przejechaniu kilku kilometrów nie wytrzymałam i zawróciłam. I nie mogłam zrobić nic lepszego. Bo pieska już pod sklepem nie było - w pierwszej chwili pomyślałam, że po zakupach poszedł z właścicielem do domu. Niestety po przejechaniu jeszcze kilkuset metrów zobaczyłam tego malucha biegnącego skrajem jezdni, bo nawet pobocza w tym miejscu nie było. Mały piesek, prawie niewidoczny i sznur mijających go w pełnym pędzie samochodów.
Zatrzymałam się kawałek dalej, w bocznej uliczce i czekałam, aż się do mnie zbliży i tylko trzymałam kciuki, żeby się nie bał, żeby w panice nie wyskoczył na jezdnię, żeby dał się złapać. Szczęśliwie wszystko poszło dobrze. Psiak zwabiony jedzeniem bez problemu dał się wziąć na ręce i zabrać do samochodu. Jak tylko ruszyliśmy, zwinął się w kłębuszek i natychmiast zasnął.
Musiał biec długo i bardzo daleka, bo spał bez przerwy kilkanaście godzin. Boluś to bardzo, bardzo spokojny piesek. Wręcz nienaturalnie grzeczny. Daje przy sobie wszystko zrobić i zupełnie się nie broni i nie protestuje. Początkowo popłakiwał przez sen. Może tęskni za swoim właścicielem (zwierzęta tęsknią niestety nawet za nie najlepszym), może boli go nóżka, bo trochę kuleje. Podejrzewamy, że mógł go potrącić któryś z samochodów.
Po wizycie u lekarza będziemy wiedzieć więcej.
Jedno jest pewne: Boluś to bardzo grzeczny, spokojny i zupełnie niekłopotliwy psiak z bardzo smutnym spojrzeniem. Taki do kochania. Do pokazania, ze świat może być lepszy. Szukamy mu najlepszego na świecie domu. Prosimy Was o wsparcie w sfinansowaniu jego kastracji, szczepień, czipowania oraz utrzymania do czasu adopcji.
Ładuję...