Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Boluś, którego właśnie uratowaliście, przed chwilą do nas przyjechał. Na razie wprowadziłem go do boksu. Będzie musiał tu postać przynajmniej ze dwa dni, aż przyjedzie pani doktor i go obejrzy, bo słyszałem jak kaszle. To może być jakaś infekcja albo RAO, czyli odpowiednik ludzkiej astmy. Ponieważ jest to choroba nieuleczalna a konie z RAO wymagają szczególniej opieki, zdarza się właśnie że są oddawane z tego powodu na rzeź. Być może to właśnie spotkało Bolusia…
Dziękuję Wam bardzo za uratowanie tego kucyka przed rzeźnią. Będziemy o niego dbać najlepiej jak potrafimy.
Dziś kończy się zbiórka dla Bolusia. Brakuje 500 złotych. Chciałbym, żeby ten biedny kucyk już do nas przyjechał. Ale to nie jest takie proste. Handlarz nie wyda mi go bez pieniędzy. A nawet będzie się cieszył, że nam się nie udało i będzie mógł go zabić. Taki z niego człowiek. Nawet nie mam co go prosić o przedłużenie terminu. Więc mamy tylko te parę godzin na ratunek. Proszę, pomóżcie mi uratować Bolusia.
Marek Sotek
Maleńki Boluś miał wczoraj dużo szczęścia. Zamiast pojechać do rzeźni, został przez Was obdarowany pieniędzmi na zaliczkę dla handlarza. Bardzo Wam za to dziękuję w imieniu Bolusia i swoim. Teraz mamy dwa dni na zebranie pozostałej kwoty. Mam nadzieję, że ten czarno biały kucyk weekend spędzi u nas w Nowym Wilkowie.
Marek Sotek
Boluś nie zmieścił się do rzeźnickiej ciężarówki. Stoi przywiązany do stalowej barierki na placu i rozgląda się przerażonym wzrokiem dookoła. Naoglądał się tu już dużo i wie, co go jutro czeka. Stąd jest tylko jedna droga – na rzeźnicki hak. Później jego mięso powędruje gdzieś do Włoch czy Hiszpanii. I nikt nawet nie będzie pamiętał, że żył sobie taki biało-czarny kucyk. Bardzo proszę, pomóżcie mi go uratować. Potrzebne jest 800 złotych zaliczki. Marek Sotek
Dla Bolusia nie starczyło miejsca w transporcie do rzeźni. Wielki samochód, wyładowany zwierzętami, odjechał bez niego. Ale to nic nie zmienia, bo Boluś pojedzie do rzeźni kolejnym. Już jutro.
Myślę, że Boluś się boi. Widział konie, wprowadzane po trapie do ciężarówki, poganiane krzykami, a może i batem. Słyszał inne, które zostały załadowane wcześniej rżały przerażone ze środka. Czuł zapach strachu i śmierci, którym przesiąknięte są rzeźnickie samochody. A konie rozumieją takie rzeczy bardzo dobrze.
W każdym razie teraz Boluś cały czas niespokojnie drepcze. Nerwowo obgryza gałązki krzaków. Nie zjada ich, tylko wypluwa i obgryza następne. Co jakiś czas podnosi gwałtownie głowę i rozgląda się wokół, jakby patrzył, czy rzeźnicki samochód już po niego jedzie.
Biedny Bolusiu, czym sobie na to zasłużyłeś? Czy byłeś niegrzeczny i nie chciałeś, żeby na tobie jeździli? Może za często chorowałeś? A może po prostu już się komuś znudziłeś i przestałeś być potrzebny?
Podchodzę do Bolusia, żeby trochę go uspokoić i dodać mu otuchy. Pozwala się głaskać i drapać, ale poświęca mi tylko małą część swojej uwagi. Nadal drepcze, nadal rozgląda się ze strachem. Pod palcami czuję, jak bardzo jego mięśnie są napięte i jak drżą ze stresu i przerażenia. Spędzam z nim pewien czas, ale niepokój Bolusia nie mija. Chyba za dużo już zobaczył i usłyszał.
Handlarz zgadza się odsprzedać mi Bolusia, jeśli dziś do wieczora wpłacę mu 800 zł zaliczki. Jeśli tego nie zrobię, jutro wprowadzą Bolusia do ciężarówki i zawiozą prosto do rzeźni.
Bardzo proszę o pomoc.
Ładuję...