Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Staruszek Boniek po pobycie w lecznicy trafił do domu tymczasowego. Przybrał na wadze, został ogolony, gdyż futerko to była jedna wielka skorupa, sklejona od odchodów i błota :( Sama ta warstwa ważyła pół kilograma, więc jaki to był ciężar dla niego… Po pewnym czasie zauważyłam, że poprawia mu się wzrok i słuch, teraz skacze po meblach i drapakach, choć jeszcze czasem ma taki zawieszony wzrok.
W międzyczasie przyplątał się stan zapalny uszu, ale to już zostało wyleczone. Niestety, tuż przed świętami bardzo zmizerniał, nie załatwiał się, stracił apetyt – diagnoza ostre zapalenie nerek. Boniek przeszedł szereg badań, USG. Od ponad miesiąca jest na specjalnej karmie, lekach i kroplówkach. Co tydzień ma wykonane kontrolne badania krwi by sprawdzać poziom mocznika i kreatyniny. A jak by tego było mało cały czas badania krwi wskazywały silny stan zapalny – okazało się, że zęby Bońka są do natychmiastowego usunięcia. Wiązało się to z ryzykiem ze względu na nerki, ale zdecydowaliśmy się na to ryzyko.
I to był słuszna decyzja. Kocur od razu odżył po tym zabiegu, ponowne badania krwi są idealne. Wciąż jednak musi być na specjalnej karmie dla nerkowców, dostawać preparaty wspomagające prace nerek i kroplówki ale już raz na tydzień. Za miesiąc ponowne badania krwi, jeśli będą dobre szukamy mu odpowiedzialnego domu, ale tylko i wyłącznie w Trójmieście. A jego futerko zaczyna już bardzo ładnie odrastać, jest mięciutki i pachnący. Uwielbia ludzi, zaczął się bawić z kotami, śpi w łóżku i domaga się pieszczot :) To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie Wy, Drodzy Pomagacze! Z całego serca dziękujemy!
Bardzo prosimy o pomoc dla Bońka!
BONIEK to starszy, około 12-letni kocur, który całe swoje wcześniejsze życie żył u ludzi, którzy na pewno nie byli domem idealnym, ale też nie krzywdzili zwierząt.
Osoba zaprzyjaźniona z naszą fundacją znała tę sytuację już od jakiegoś czasu, zadbała o sterylizację, leczenie i szczepienia zamieszkujących tam zwierząt oraz dostarczała tam regularnie karmę. Ludzie ci opiekowali się zwierzętami, jak potrafili, wpuszczali do domu, karmili, ale że nadużywali alkoholu i byli niezaradni życiowo - nie było pieniędzy na dobrą karmę i weterynarza.
Osoba, która tam pomagała, uważała, że nie ma sensu przenosić kilkunastoletniego kota, skoro tam był przyzwyczajony, mógł wychodzić na dwór, nigdy nie oddalał się z posesji, więc wydawało się, że jest bezpieczny. Niestety, ponad dwa tygodnie temu coś się wydarzyło. Kot zniknął, nie było go około 2 tygodni. Wrócił w opłakanym stanie, wychudzony, wycieńczony, z objawami neurologicznymi. Nie wiadomo, co się stało, czy ktoś zrobił mu krzywdę, czy potrącił go samochód, czy był gdzieś przez przypadek uwięziony.
Od poniedziałku 11.01 kot przebywa w lecznicy weterynaryjnej, jego stan ogólny powoli się poprawia pod troskliwa opieką weterynarzy i wolontariuszek. Niepokoją nas tylko objawy neurologiczne, widać, że kot ma trudności z koordynacją ruchową, możliwe też, że ze wzrokiem i słuchem. Dotychczasowe badania nie wykazały uszkodzeń powypadkowych typu złamania kości. Na szczęście kot ma dobry apetyt, choć ma czasem problem, aby trafić do miski, czasem trzeba mu pomagać w tym.
Boniek to cudowny kocur, kontaktowy, miziasty, mruczy i ugniata łapkami. Bardzo potrzebujemy pomocy w opłaceniu diagnostyki Bońka, leczenia i utrzymania kota w lecznicy. Zapowiadają się ogromne koszta :( Do tego musimy zaopatrzeć go w najlepszą karmę raz dla kotów straszych i dwa dla kotów wychudzonych by nabierał masy ciała.
Szukamy też dla niego odpowiedzialnego domu tymczasowego lub stałego.
Ładuję...