Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie mogąc brać pod opiekę kolejnych zwierząt z uwagi na dramatyczną naszą sytuację finansową, wzięliśmy kolejną sunię... Ale jak mielibyśmy odmówić, zwłaszcza w jej sytuacji?
Szkrab przebywał u alkoholika, gdzie był narażony na wiele niebezpieczeństw, w konsekwencji których nóżka dziewczynki została tak potężnie uszkodzona, że trzeba ją było natychmiast amputować na wysokości biodra. I tak trafiła do nas.
Dziewczyneczka ma dopiero 5 miesięcy, ale jest spragniona życia, zabawy i bliskości człowieka.
Nóżka ładnie się goi, ale w trakcie rekonwalescencji okazało się, że dziecina złapała jeszcze parwowirozę. Były chwile grozy, bo drżeliśmy o nią przeokrutnie, ale się udało i wyszła z tego całego ambarasu obronną łapką, a nawet trzema :)
Nie mieliśmy sumienia odmówić i właśnie dlatego tak bardzo błagamy Was o pomoc, byśmy nigdy nie musieli odmawiać żadnej potrzebującej istocie, byśmy mogli nieprzerwanie pomagać i ratować kolejne psie i kocie życia (a jak będzie trzeba, to i łobuzy innych gatunków :)
A tutaj Chałeczka Was serdecznie pozdrawia :)
Czemu w to się angażujemy? Bo w obliczu cierpienia zwierząt, nie możemy stać z zimnym sercem.
Mogliśmy podążać za surowymi kalkulacjami, ale to nie bylibyśmy my. Nie zdołaliśmy nigdy postępować w ten sposób, i nigdy nie zdołamy. Bo ich egzystencja ma dla nas niewymierną wartość.
Przez przeszło dekadę nieprzerwanej służby uratowaliśmy setki istot, które inni pomijali. I ratujemy dalej, chociaż już powinniśmy przestać, jak twierdzą niektórzy. Dlaczego? Bo czasy wojny na Ukrainie i wzrost inflacji zahamowały wpływy, ale nie zatrzymały wydatków, a wręcz przeciwnie. Wydatki rosły jeszcze szybciej, gdyż liczba potrzebujących zwierząt wzrastała, a adopcje stanęły w miejscu.
Wśród tych, którym pomagamy, są istoty poturbowane, okaleczone, skrzywdzone przez ludzi. Sam proces diagnostyki to wydatek, a to tylko początek. Następnie pojawiają się koszty operacji, hospitalizacji, terapii, rehabilitacji i noclegów dla zwierząt. Niestety, nie znajdujemy ochotników na udostępnienie im czasowego schronienia, a my nie dysponujemy własnym schroniskiem, więc nie mamy innego wyjścia i musimy korzystać z płatnych hotelików.
Długi rosły wraz z wydatkami.
Wiecie, ile zalegamy w tym momencie w klinikach weterynaryjnych i hotelach? Suma niebagatelna... 250 tys. zł! Różni ludzie mówią nam: "przestańcie". Ale jak mamy przerwać, gdy dzwoni telefon, a po drugiej stronie słyszymy płacz, bo pies leży na poboczu z urazami, albo martwa kotka i nieopodal maleńkie zmarznięte kocięta? Jak możemy przerwać??? Czy to w ogóle jest możliwe? Czy można pozostać obojętnym? NIE! Nie! My przynajmniej nie możemy, bo zdajemy sobie sprawę, że nasze odmówienie może oznaczać dla nich śmierć.
Jednak znaleźliśmy się między młotem a kowadłem. Jest to trudna sytuacja, ale dobrostan zwierząt jest dla nas priorytetem nawet nad potężnymi kłopotami finansowymi.
Jako organizacja całkowicie zależna od darowizn, wszyscy działamy jako wolontariusze. To od waszych decyzji, głosu serca i darowizn zależy nasza siła i nasza możliwość ratowania tych niewinnych istot. Dlatego z całego naszego serca prosimy o pomoc, nie dla nas, ale dla nich. Dzięki waszej pomocy nie będziemy musieli w najgorszym przypadku powiedzieć "nie". Bo tego się obawiamy najbardziej.
Pomóżcie nam, abyśmy nigdy nie musieli odmówić pomocy potrzebującym zwierzakom.
Ładuję...