Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani niestety...
Nie takie wiadomości chcieliśmy Wam przekazać :( Mimo heroicznej walki o życie Bozi, mimo wysiłków lekarzy i kompleksowej opieki, Bozi odeszła... Pozostawiając w naszych sercach ogromną pustkę :(
Dziękujemy za każde wsparcie i dobre słowo. Za to, że tak jak my, do końca wierzeliście, że się uda. Zebrane środki pokryły w całości koszty leczenia oraz hospitalizacji kotki.
Zastosowana w dniu wczorajszym sonda, przez która Bozi była karmiona, podziałała. Jelita ruszyły do pracy, a dziś rano kotka zaczęła jeść samodzielnie! To bardzo dobra wiadomość. Stan Bozi cały czas jednak jest ciężki, a rokowania ostrożne. Dlatego nadal pozostaje pod opieką szpitalną.
My Kochani cały czas prosimy o mocno zacisnięte kciuki i grosik wsparcia dla kotki. Walczymy i nie poddamy się!
Bozi przeżyła noc, ale jej stan nadal jest ciężki. Poziom FPL (specyficznej lipazy trzustkowej) nadal jest bardo wysoki. Wysłaliśmy także próbkę na elektroforezę białek. W morfologi niestety nadal utrzymuje się niski poziom białych krwinek, co oznacza, że wyniszczony organizm póki co nie staje do walki...
Bozi nie je samodzielnie, a przewód pokarmowy jak to określili lekarze "stoi". Dlatego podjęto decyzję o karmieniu przez sondę - kotka musi zacząć jeść, by pobudzić jelita do pracy. Pojawiły się także owrzodzenia w obrębie jamy ustnej, co sugeruje, że nadal w organizmie może szaleć kaliciwirus. Lekarze podejrzewają, że zapalenie trzustki nie jest pierwotną przyczyną choroby, lecz skutkiem ubocznym wywołanym polekowo. Rokowania cały czas są ostrożne.
Malutka Bozi walczy o życie, a lekarze robią wszystko by mała dała radę. My bardzo prosimy o mocno zacisnięte kciuki i wsparcie. Nie możemy się poddać!
Bozi to około 4-miesięczna kotka o szaroburym umaszczeniu, to małe, niewinne kocie dziecko. Jednak w swoim krótkim życiu zdążyła już poznać co to ból i strach. Poznajcie jej historię.
Koteczka została wypatrzona przez karmicielkę, wolontariuszkę naszej fundacji, na terenie firmy BOZ w Rzeszowie przy ul. Rejtana (dlatego takie imię otrzymała). Kociaka najprawdopodobniej przywieziono i porzucono w tamtym miejscu. A raczej jest to więcej niż pewne, bo karmicielka od lat regularnie dokarmia koty w tym rejonie i doskonale zna te, które żyją tam od lat. Wolontariuszce udało się odłowić przerażone kociątko w dniu 24 sierpnia i zabrać ją do domu. Od tej pory mała Bozi stała się naszą podopieczną.
Z początku nic nie zapowiadało dramatu. Bozi zachowywała się jak typowy młody kociak, była bardzo aktywna, tym bardziej że wśród towarzyszy miała również swoją rówieśniczkę. Po odrobaczeniu i szczepieniu zaczęliśmy nawet szukać dla niej nowego domu. Jednak około połowy września z malutką zaczęło dziać się coś niedobrego. Zaobserwowano u niej niepokojące objawy, a lekarz podejrzewał kaliciwirozę stawową. Podjęto leczenie, które przyniosło pewną poprawę.
Mieliśmy ogromną nadzieję, że to koniec kłopotów i wszystko zmierza ku dobremu. Niestety… Po kilku dniach u małej pojawiły się kolejne problemy zdrowotne: wymioty gęstą, żółtą śliną i brak apetytu. Zrobiono szczegółowe badania, w tym test FPL, który dał wynik pozytywny. Na dodatek podwyższony poziom lipazy, anemia i bardzo niski poziom białych krwinek. Diagnoza – zapalenie trzustki. Od 25 września kotka codziennie jeździła do lecznicy, gdzie dostawała dożylnie kroplówki oraz leki przeciwbólowe…
28 września wieczorem jej stan radykalnie zaczął się pogarszać. Opiekunka natychmiast pojechała z nią do lecznicy. Lekarz bez chwili wahania podjął decyzję o hospitalizacji. Stan małej Bozi jest bardzo ciężki, a kotka walczy o życie.
Cóż mamy powiedzieć? Gdzie szukać ukojenia, gdy do oczu znów cisną się łzy? Bo malutka Bozi niczym nie zasłużyła sobie na taki los… Bo bezdomność zabija… Przed nami kolejna heroiczna walka o kocie życie. O istotę, której ktoś ot tak bezdusznie się pozbył. Wiemy, że będzie ciężko. Wiemy, że koszty będą ogromne. Ale wiemy też, że nie możemy się poddać! Dlatego ten kolejny raz ogromnie prosimy o każde wsparcie.
Ładuję...