Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję za Wasze wsparcie – bez Was nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty na dalsze działania mojego Stowarzyszenia. Każda złotówka i każde udostępnienie jest ogromnie ważne w takich chwilach.
Razem wielką mamy moc!
Drodzy Darczyńcy, jesteście wielcy! Szanowni Państwo, Wasz udział w ratowaniu życia, przywracaniu godności i ofiarowaniu szczęścia tym biednym zwierzętom jest przeogromny! Dziękujemy za potężny zastrzyk wsparcia. Dzięki waszej pomocy nasze zwierzęta przez jakiś czas będą bezpieczne. Bez WAS nie mogłabym pomagać tym schorowanym istotom, tym bardziej, że do Kudłatych dotarły kolejne biedy, potrzebujące specjalistycznego leczenia, rehabilitacji i leków.Te zwierzaki potrzebują stałej opieki weterynaryjnej, leków, dobrej jakościowo karmy.
Nie powinnam przyjmować już żadnego zwierzaka, ale nie mogłam przejść obojętnie obok cierpienia tych zwierząt...
Za każdy gest dobrego serca serdecznie Wam dziękuję.
Kochani Darczyńcy, podopieczni Stowarzyszenia Kudłate Szczęście to przede wszystkim chore, porzucone, nieadopcyjnie psie i kocie staruszki. Nasz azyl to często ich pierwszy dom w życiu, dla wielu z nich, też ostatni.
To u nas zyskały swoją szansę, otrzymując najtroskliwszą opiekę i morze miłości, odbudowując zaufanie do człowieka. Nabierają sił, odzyskują chęć do życia, ale i odchodziły spokojne, kochane, zaopiekowane do ostatniego oddechu. Walczę o wszystkie zwierzęta, głównie te, których ratunku nikt się nie podejmie, ze względu na koszt ich utrzymania i dożywotnią opiekę.
Mieszkam z uratowanymi zwierzętami, opiekuję się nimi całkiem sama. Karmię, sprzątam, leczę i rehabilituję. Nie posiadam dotacji, sponsorów, ogromnych zasięgów, nie mam biura, nie zatrudniam pracowników, pracą własnych rąk tworzę dom dla zwierząt. Moje zwierzęta są dla mnie wszystkim, staram się zapewnić im wszystko, co najlepsze.
Każdego miesiąca oprócz walki o zwierzęta, toczę walkę dużo ważniejszą, bo o ich byt, o pozyskanie środków na ich leczenie i utrzymanie: dobrą jakościowo karmę, leki, odżywki, witaminy, podkłady. Oszczędzam, staram się szukać produktów dobrych jakościowo, ale w rozsądnych cenach, tak żeby na wszystko starczyło. Każdą złotówkę oglądam dwa razy z każdej strony i wybieram co kupić, a z czego zrezygnować. Każdego dnia robię wszystko, co w mojej mocy, aby moje zwierzęta były bezpiecznie, ważne, wyjątkowe i kochane.
Sama mogę sobie wszystkiego odmówić, ale jak mam wytłumaczyć tym wpatrzonym we mnie istotom, że dziś miska będzie pusta, bo nie ma za co kupić jedzenia? Z miłości do zwierząt zniosę wszystko, za wyjątkiem patrzenia jak cierpią i głodują.
Jak przekonać Was Darczyńców, do mnie i moich podopiecznych? Mojej, wielkiej empatii do Nich?
Oto historia walki o zdrowie i życie tylko niektórych moich zwierząt, bo pisać o wszystkich mogłabym w nieskończoność.
Aza
Błąkała się od dluższego czasu, przeganiana i bita. Bezbronna wobec ludzkiego okrucieństwa, głupoty i obojętności, ale przetrwała, a teraz ma bliski kontakt z człowiekiem i moją psio- kocią gromadką.
Zuzia
Zuzia trafiła pod nasza opiekę ze złego schroniska, bez wolontariatu. Bardzo zaniedbana, wystraszona z ogromnym guzem na listwie mlecznej. Jest już po operacji.
... tak było
Teraz jest jak w niebie!
Hunter
W zamian za swoją bezgraniczną miłość do człowieka dostał wyrok śmierci, bo potrącił go samochód i właściciel chciał go uśpić. Piesek przeszedł operację i żyje!
Brus
Porzucony, zaniedbany, wychudzony i pozostawiony na pastwę losu. Mieszkał w rowie melioracyjnym, a teraz mieszka z moją gromadką podopiecznych.
Filip
Przebywał w strasznym schronisku, w mordowni w Wojtyszkach. Cała młodość za kratami, bez spacerów, złe jedzenie, beton pod łapkami. Jego świat ograniczony był do małego kojca, bez wybiegu, wyjścia na spacer i wolontariatu. Teraz odzyskał wolność, spokój i ma dom do końca swoich dni - u mnie.
Ula
Mieszkała w lesie, na mokradłach, bo nikt nie otworzył przed Nią drzwi i serca. Poniewierka Uli się skończyła – jest z nami w swoim prawdziwym, bezpiecznym domu, gdzie już nikt, nigdy jej nie skrzywdzi.
Gizmo
Staruszek wyrzucony w pola, w miejsce z dala od ludzkich gospodarstw. Schorowany, stary, z niedowładem kończyn, chorym serduszkiem i alergią. Tylko cud sprawił, że trafił pod moją opiekę.
Reksio
Trafił do mnie jako 7-miesięczne psie dziecko. Z zainfekowaną, starą raną łapki, która została amputowana. Reksio został adoptowany, ma kochającą rodzinę!
Julian
U Juliana wykryto poważne uszkodzenia łapek, chodzenie sprawiało mu ogromny ból. Po wykonaniu prześwietlenia okazało się, że obie łapki muszą być natychmiast zoperowane. Lata zaniedbań, bezdomność doprowadziła do zwichnięcia rzepek oraz zerwania więzadeł. Julian jest po operacji, wrócił do pełniej sprawności.
Czwórka 3 tygodniowych kociąt
Kolejna tragedia porzuconych, kocich dzieci, karmionych mlekiem z butelki. To postępowanie ludzi uruchomiło koci dramat. Właścicielu, czy nie lepiej było wykastrować kotkę?
Mela
Bezdomna kotka z guzem na brzuszku. Przeszła operację guza i jednocześnie sterylizację. Ma się dobrze razem ze swoimi maluszkami.
Bonifacy
Kotek z wyrwaną łapką zgarnięty przeze mnie z ulicy. Nikt nie chciał mu pomóc, twierdząc, że to nie ma sensu i pozostawił go na pastwę losu. Bonifacy żyje, jest trójłapkiem i ogromnym przytulaskiem.
Jest mi bardzo niezręcznie po raz kolejny prosić Was o pomoc, błagać o wsparcie dla tych bezbronnych istot.
To jest krzyk rozpaczy, bezsilności i wołania o pomoc, który mam nadzieję, że nadejdzie dzięki Wam i Waszemu wsparciu.
Bardzo Was proszę, dorzućcie symboliczny, albo jakikolwiek datek do tej zbiórki, tylko nie przechodźcie obojętnie! Wasza pomoc to szansa na lepsze życie dla nich, tych których zawiódł inny "człowiek".
Z góry Wam dziękuję za okazane wsparcie.
Pomagamy, bo kochamy zwierzęta...
Iwona Ciosk, iwonaciosk15@gmail.com
+48 662-153-927
Ładuję...