Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla kociaków i ich mamy. Kotkę czeka jeszcze zabieg kastracji. Maluszki wyrosły, są już odrobaczone i zaszczepione i bacznie rozglądają się za nowymi domami.
„Jest późny, czwartkowy wieczór. Stoję przy oknie i patrzę na niebo rozświetlane przez błyskawice, ulewę i konary stawiające opór wichrowi.
I jestem szczęśliwa, że to właśnie dzisiaj przywiozłam do domu kocią rodzinkę z placu podrzeszowskiej firmy, bo tam najprawdopodobniej nie przeżyłyby tej burzy”.
Już nawet nie pytamy: Skąd? Dlaczego? Jak mogłeś tak zrobić?, bo to nic nie daje i nigdy nie otrzymujemy odpowiedzi. A schematy porzucania są bardzo podobne. Najlepiej nocą wywieźć i wyrzucić tam, gdzie nie ma ludzi. Bardzo dobrym miejscem są małe firmy na obrzeżach miasta, gdzie można to zrobić w miarę bezpiecznie. Tak było i tym razem, a my już nawet nie potrafimy policzyć, ile telefonów z prośbą o pomoc otrzymaliśmy od pracowników różnych firm. Te miały szczęście, gdyż zwolniła się izolatka w domu tymczasowym i mogliśmy je przyjąć.
Młodziutka kotka okociła się na terenie firmy i swoje malutkie dzieci umieściła pod blachą w jakiejś dziurze. Nic innego zrobić nie mogła, tuliła je, karmiła, nocą okrywała je swoim futerkiem. Czasami pracownicy widzieli, jak przemykała ukradkiem, by zdobyć coś do jedzenie, by mieć siłę i pokarm, by stadko wykarmić. Zostawiali kotce zawsze coś do jedzenia. Kiedy odkryli miejsce bytowania, zadzwonili do nas. Było ich sześć.
Jedna malusieńka trikolorka cała była oblepiona muchami i o nią baliśmy się najbardziej. Pozostała piątka wyglądała w miarę dobrze.
Mama z kociętami jest już bezpieczna w domu tymczasowym. Boi się człowieka, ale nie jest agresywna. Kiedy chowa się w jakimś kącie, to można ją wtedy spokojnie pogłaskać. Kuwety nie zna, dopiero uczy się życia z człowiekiem. Swoimi dziećmi opiekuje się wzorowo.
Czeka ją wizyta u lekarza, gdyż ma katar, zatkany nos i ciężko jej oddychać. A maluchy rosną, na razie są zdrowe wszystkie i oby nic się nie przyplątało. Przed cała rodzinką długa droga. Czeka je profilaktyka, szczepienia, a mamę kastracja i testy. Potem zaczniemy im szukać nowych domów.
Często myślimy, ile jeszcze damy radę udźwignąć tego kociego nieszczęścia. Na jak długo starczy nam sił? Nie wiemy, ale ciągle jest w nas nadzieja, że nie zostawicie nas i ta nadzieja będzie w nas zawsze, bo wierzymy, że wspólnie z Wami uratujemy niejedno jeszcze kocie życie. Wiemy też, że nadzieja umiera ostatnia.
Ładuję...