Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Fionka wstała już na nogi! Jej właściciele są Wam ogromnie wdzięczni! Dzięki wsparciu finansowemu odbywała specjalną rehabiliktację w wodzie i zażywała odpowednie leki. Teraz to już zupełnie inny buldożek. Dziękujemy!
Cześć, jestem Fiona, mam dwa lata i jestem rozbryk… Byłam rozbrykanym buldożkiem, ale o tym zaraz. Moi rodzice zaadoptowali mnie 4 miesiące temu. Podobno szukali takiego psiaka, a że poprzedni państwo musieli mnie oddać, to tak się udało nas wzajemnie połączyć. Na początku było trudno, nowe miejsce, nowi ludzie, ale bardzo szybko poczułam ich miłość, którą w każdej chwili czuję się obdarowywana.
Nigdy jeszcze nie byłam taka szczęśliwa. Bawili się ze mną moją ukochaną zabawką - kółeczkiem, lubiłam biegać, aportować, wszędzie było mnie pełno. Pewnego dnia postanowiliśmy pojechać do dziadków na wieś. Oczywiście bardzo się ucieszyłam, bo bardzo lubię tam jeździć. Wszystko do czasu… Niestety. Coś się stało w moim małym organizmie. Złapałam chyba jakiegoś wirusa. Rodzice po powrocie od dziadków, zabrali mnie do lekarza. Kilka codziennych wizyt co prawda pomogło mi w opanowaniu wirusa, lecz stało się coś dużo gorszego. Podczas jednego z zastrzyków, coś złego stało z moim kręgosłupem.
Jestem całkowicie sparaliżowana! Mój ludzki tata pomaga mi spacerach, trzyma mnie na rękach, ale niezbyt to lubię i nie za bardzo wiem, co mam wtedy zrobić, bardzo mnie wszystko boli. Nie mogę mieć zrobionych badań pod kątem kręgosłupa, gdyż musimy wyleczyć brzuszek, bo jak się okazało, prawdopodobnie dostałam za dużo lekarstw, które uszkodziły moja trzustkę. Dopóki nie wyleczę brzuszka i nie zdiagnozują mojego kręgosłupa, to nie naprawią mi go i nie będę mogła chodzić.
Rodzice są przy mnie dzień i noc, pomagają jeść, pić, załatwić się, ale jest bardzo ciężko. Codzienne wizyty kosztują bardzo dużo pieniążków, a jeszcze bardzo dużo przed nami. Rodzice niestety nie mają ich tyle, więc prosimy Was, przyjaciele, o pomoc. Chciałabym znów móc się bawić, szaleć i widzieć radość na twarzach rodziców, której teraz niestety nie ma i jest mi bardzo smutno. Każda wizyta to w tym momencie ok. 200 zł, a do lekarza jeżdżę codziennie, do tego jeszcze koszty badań oraz operacji. Proszę, pomóżcie, tak naprawdę liczy się każdy grosz.
Ładuję...