Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy darczyńcom dzięki którym mogliśmy uregulować Burgundowe płatności.
Wszystkim zainteresowanym dalszym losem tego cudownego psa chcemy przekazać fantastyczną wiadomość.
Znalazło się ludzkie serce, w którym był przygotowany kącik własnie dla niego. Burgund to serce poznał i szybko miejsce dla niego zajął i wcale nie zamierza się nigdzie wybierać.
Kochani - Burgund ma DOM !!!!
Burgund po kilku miesiącach w nowym domu wrócił pod opiekę Dog Rescue i ponownie w Wieliczce czeka na odpowiedzialny i stabilny dom...
Będąc jeszcze pod opieką "nowego domu" Burgund źle się poczuł. Raz zaszkodziła mu kiełbasa, drugi raz żeberko. Każde złe samopoczucie kończyło się w lecznicy. Niestety opiekun nie umiał postępować z Burgundem i wraz z weterynarzem próbowali na siłę spacyfikować psa i to bez kagańca. Nieumiejętne podejście i strach spowodowały, że Burgund poczuł, że agresją wygra święty spokój... Musiał być znieczulany. Niestety, wkrótce podano Burgundowi lek doustny na pchły i kleszcze, który również mu zaszkodził. Burgund znowu mocno podupadł na zdrowiu.
Biegunka, długi włos i dredy sprawiły, że Burgunda zaczęły żywcem zjadać larwy much. Ponownie opiekun ponownie musiał jechać do weterynarza, by w znieczuleniu wygolić mu zadek. Niestety stan zdrowia się nie poprawił. Opiekun zadzwonił do nas, że boi się psa, a ten leży na łóżku córki i nie chce zejść od kilkunastu godzin. Pojechaliśmy po psa, który miał się chcieć na nas rzucić... Tymczasem wystarczyło pociągnąć za smycz, którą miał cały czas przypiętą do szyi. Burgund wstał niechętnie i szedł powoli do auta co chwilę przysiadając. Gołym okiem było widać, że pies cierpi i boi się. Burgund nas poznał, wtulił się w nas i dał głaskać, po czym grzecznie wskoczył do auta. Zawieźliśmy psa na diagnostykę, bo cierpiał...
Spędził kilka dni w lecznicy z powodu problemów z jelitami, które były mocno zgazowane i zatkane. Zdiagnozowano u niego też niedoczynność tarczycy, na którą przyjmuje leki. Niestety ex-opiekun w międzyczasie postanowił, że już nie chce psa, a tym bardziej nie zamierza dorzucić nic do jego leczenia.
Jest nam potwornie przykro, że pech go nie opuszcza. Smutek pogłębiony jest faktem, że do zapłaty pozostała faktura za pobyt w szpitaliku i leczenie 1500 zł, a do zakupu leki i specjalistyczna karma ok 200zł/msc i opłacanie hotelu 300zł/msc.
Kochani, znowu Was potrzebujemy. Dla Burgunda! Dziękujemy.
Ładuję...