Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Przyjaciele, Bursztynek przyjechał do nas już kilka dni temu. I już wiem, dlaczego tak zawzięcie walczył z handlarzem. Okazało się, że Bursztynek jest ogierkiem!
To niestety oznacza dla niego, że chwilowo nie może dołączyć do reszty osiołków, bo mogłoby to się skończyć powiększeniem naszego i tak już dużego stada. Dlatego tymczasowo Bursztynek zamieszkał na jednym padoku z naszymi fryzkami.
Dziękuję Wam z całego serca za to, że Bursztynek żyje i jest bezpieczny!
Dziś kończy się zbiórka dla Bursztynka. Wczoraj była wielka mobilizacja, bo ratowaliśmy Promyczka i jego mamę. Chyba każdy z Was wspomógł tę rodzinkę, wiadomo, że nikt nie pozwoli zabić dziecka. A Bursztynek? Waleczny, ale jednak zwykły osioł. Czy wzbudzi wystarczająco dużo litości? Czy ktoś będzie miał jeszcze wolne środki, żeby mu pomóc? Przecież święta i duże wydatki za pasem. Bardzo Was proszę, pomóżcie również Bursztynkowi.
Marek Sotek
W oczach Bursztynka nie ma strachu. A raczej jest, tylko głęboko ukryty. Ja go widzę, ale Bursztynek nie chce swojego strachu pokazać handlarzowi. To, co pokazuje, to gniew i wolę walki. Patrzy na handlarza w taki sposób, jakby mówił: podejdź, jeśli ci starczy odwagi.
Ja sam bałbym się podejść do osiołka, który patrzy w ten sposób. Osiołki, w przeciwieństwie do koni, w przypadku zagrożenia potrafią walczyć. Widziałem to parę razy u osiołków, które na co dzień są miłe i łagodne. I cieszę się, że ich gniew nie był skierowany przeciwko mnie. Handlarz jest wściekły. Kiedy próbował zaprowadzić Bursztynka do obory, ten szedł wolno, opierając się trochę, jak to osiołki. Ale szedł. A przed wejściem do obory chyba wyczuł, że pachnie tu strachem wielu zwierząt i postanowił nie ruszyć się ani kroku dalej. Handlarz sięgnął po kij.
Bursztynek nie pozwolił się bić. Walczył tak, jak to robią osiołki – przednimi kopytami i zębami, nie zważając na to, że rozjuszony handlarz nadal próbuje okładać go kijem. W końcu handlarz zrezygnował z wprowadzenia go do obory i przywiązał go tu, gdzie stał – do przyczepy. I tak właśnie spotykam Bursztynka, przywiązanego na krótkiej linie i ze spojrzeniem, które mówi, że się nie poddał i ma zamiar walczyć dalej, jeśli będzie potrzeba. Handlarz nie chce mi sprzedać Bursztynka. Jest naprawdę wściekły. Pokazuje mi ślady po zębach i miejsca, gdzie zarobił kopytem. Przez zaciśnięte zęby mówi, że miejsce Bursztynka jest w rzeźni. Że popamięta, że dostanie nauczkę i że już jutro będzie z niego salami. Tam nie będą się z nim p…..lić, dodaje z satysfakcją.
W końcu przekonuje go to, że daję mu w gotówce 400 złotych. To całe pieniądze, które miałem ze sobą. Były przeznaczone na opłacenie rachunku za ostatni przyjazd weterynarza. Ale trudno, weterynarz poczeka.
Mamy czas do wieczora na zebranie reszty zaliczki. Jest duża, ale nie miałem szans wynegocjować z handlarzem niczego więcej. Będzie trudno, ale bardzo na Was liczę.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...