Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie dla tego stadka. Okazało się, że biało-ruda Mili ma poważne problemy ortopedyczne. Musiała przejść operację na jedną nogę, przed nią zabieg na drugą. Jej historię możecie przeczytać na zbiórce: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/milifundacjakot
Dałyśmy się nabrać. Znowu. Na to cholerne polepszenie stanu kota tuż przed śmiercią. Jednak zawsze gdzieś tam kiełkuje nadzieja na cud, że wszystko skończy się dobrze i że uda się wynagrodzić kotu doznane krzywdy i zapewnić wspaniałe życie. Było nam tym trudniej, że sytuacja dotyczyła Calineczki wielkości dłoni. Kotka była w stanie krytycznym. Wychudzona tak, że czuć było same żeberka i odwodniona tak, że skóra ciągnęła się i niestety nie udało się założyć wenflonu w mikrożyłkę. Cieszyłyśmy się, że kotka daje się karmić, że przełyka, że nawet chętnie je. Była z nami tylko dobę. Tydzień wcześniej odeszła trójka jej rodzeństwa. Bezsensowna śmierć kociąt powołanych bez sensu na świat.
Koty ze stada Calineczki dalej by się rozmnażały i umierały, gdyby nie kontakt bliskiej osoby ich właścicielki. Dzięki niej mogłyśmy wejść do domu, w którym są koty i zabrać je na zabiegi kastracji. 5 kotek i 2 kocury. Od początku w tej sprawie przyjęłyśmy narrację dyplomatyczną, a nie agresywną. Żeby móc pomóc kotom teraz, ale i w przyszłości.
Szalę przeważyła historia z ostatnim miotem, który odszedł. Matką nie jest kocica w typie rasy, ale któraś z jej córek. Możliwe, że pokrył ją ojciec, więc mogło dojść do chowu wsobnego. Niewątpliwie w całej sprawie pomógł też weterynarz, który szczerze wypowiedział się co sądzi na temat rozmnażania tych kotów - przy okazji, gdy pani poszła ratować umierający miot. Autorytet lekarza dołożył cegiełkę do opanowania tej sytuacji.
Obiektywnie ogólny stan dorosłych kotów nie jest zły. Są łagodne i spokojne, pani jest do nich przywiązana i ma stosunek emocjonalny. Natomiast nie można tu mówić o odpowiedzialnej opiece czy racjonalnym działaniu. Nie będziemy wywlekać prywatnej sytuacji właścicielki, ale jest ona bardzo trudna.
Kotka „hodowlana” miała patologiczną macicę, a kocur ogromne, przerośnięte, prawdopodobnie zrakowaciałe jedno jądro (drugie prawidłowe). „Para hodowlana” oraz trzy kotki po zabiegach wracają do właścicielki, u nas zostaje czarny kocurek, którego pani znalazła zimą, głodnego i zmarzniętego oraz około pięciomiesięczna kotka, z któregoś z poprzednich miotów.
Wszystkie koty zostały kompleksowo odrobaczone. Niestety miały pchły. Dostaną zapas karmy dobrej jakości. Na stałe nie możemy się do tego zobowiązać, ale od czasu do czasu postaramy się coś podrzucić dla tych kotów.
Jesteśmy świadome, że sprawa nie została rozwiązana raz na zawsze. Dlatego tak bardzo zależy nam na niespaleniu mostów. Dopóki będziemy miały możliwość, będziemy trzymać rękę na pulsie. Głównie dzięki pomocy życzliwej osoby z bliskiego otoczenia właścicielki.
Pomóżcie nam, prosimy, ogarnąć finansowo cały ten bałagan.
W tym:
- kastracje 5 kotek i 2 kocurów,
- testy FIV/FeLV (koty są ujemne),
- odrobaczenia,
- diagnostyka i leczenie kociątka,
- zapas karmy.
I prosimy, pamiętajcie, że biorąc kocięta od przypadkowych rozmnażaczy, dokładacie swoją cegiełkę do ogromnego cierpienia.
Wiele osób z Torunia i okolic ma kocięta z tego miejsca. Jeśli macie kota w typie norweski leśny, bez rodowodu, którego dostaliście za darmo - być może właśnie poznaliście jego rodzinę. Popyt na koty był taki, że kotka rodziła co ruję. W Polsce niestety można rozmnażać koty, karmić byle czym, nie szczepić i rozdawać kocięta byle komu i byle gdzie. Dopóki adoptujący nie będą podejmować rozsądnych decyzji, dopóty popyt na nieodpowiedzialne rozmnażanie będzie istniał.
Dziękujemy za każdą pomoc!
Ładuję...