Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Capone to kot, który dwa razy stracił swój dom, ponieważ został wyrzucony na ulicę. Pierwszy raz za to, że mleko mu nie służyło, za drugim razem nie czekano na Capone i już w trakcie leczenia, opiekunka nie odbierała telefonu, dzwoniąc z informacją, że ona nie chce już kota.
Czemu taki miły, sympatyczny kocurek został porzucony? Tego nie wiemy. Kocurek po kopnięciu, którego skutkiem było złamanie tylnej łapki, bardzo wiele wycierpiał. Leczenie Capone trwało ponad 4 miesiące. Udało się, warto było. Capone dziękuje za pomoc i pozdrawia wszystkich ze swojego nowego, stałego domu - już na zawsze!
W jednej z dzielnic Gdańska, starsza pani opiekuje się stadkiem kotów wolno bytujących. Karmi, sprząta, dba i kocha. Zgłosiła kotki do zabiegów sterylizacji, by kocie stado się nie powiększało. Nikomu nie przeszkadza, o nic nie prosi.
Niestety… Złych ludzi nie brakuje i choć nie mają powodu, celowo ranią kotki. W owym stadzie jest jeden z kilku kocurków - przyjaźnie nastawiony do ludzi - który wrócił ze spaceru ze złamaną łapką. Najprawdopodobniej został kopnięty albo czymś uderzony - na to wskazują jego obrażenia.
Już jakiś czas temu trafił na leczenie z tego samego powodu - wtedy była to przednia łapka, tym razem tylna... Pomimo szybkiej interwencji, kocurek kuleje na przednią łapkę. Być może dlatego został ponownie skrzywdzony, nie zdążył uciec, nie dał rady się obronić. Tego nie wiemy, jesteśmy natomiast pewni, że nie było innej możliwości - kotka trzeba było znów odłowić i umieścić w lecznicy.
Wykonano podstawowe badania. Konieczna jest operacja złożenia łapki, przez co Capone spędzi kilka tygodni w lecznicy. Niestety, w ranę wdało się już zakażenie, co utrudnia proces leczenia. Sam pobyt to spory koszt, do tego badania i operacja, która do tanich zabiegów nie należy. Kocurkowi musimy zapewnić również karmę i żwirek.
Capone to jeden z wielu skomplikowanych przypadków, dlatego zwracamy się o pomoc. Nie chcemy, aby ten miły kocurek cierpiał, nie chcemy bać się o jego zdrowie...
Ładuję...