Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
PROSIMY O WSPARCIE
PROSIMY O WSPARCIE!
Jesteśmy załamane...
Szczęściarz został znaleziony w stanie skrajnego zagłodzenia. Jest dorosłym kotem, który ważył nieco ponad KILOGRAM, kiedy trafił do lecznicy.
Myśleliśmy, że ktoś go zamknął nieświadomie w jakimś pomieszczeniu na kilka dni. Nie mógł ustać na nogach. Znalazła Go Asia, która nie wiedziała co ma dalej zrobić.
Szczęściarz przebywał w lecznicy jakieś 3 tygodnie i dochodził do siebie. Później przybrał na wadze i trafił do Mruczkowa. Jedyne z czym musiał się mierzyć cały czas to ciężki oddech. Jak się później okazało to polipy w nozdrzach, które będzie trzeba usunąć.
Gdy trafił do Mruczkowa - pięknie zaklimatyzował się i dogadał z innymi kotami. Ale ta sielanka nie trwała długo.
Szczęściarz zaczął potwornie wymiotować z krwią. Jego wymioty były dosłownie wszędzie: na ścianach, drapakach, podłodze. Natychmiast pojechał do lecznicy, został na szpitaliku.
USG jamy brzusznej pokazało tylko stan zapalny jelit. RTG z kontrastem nic nie wykazało. Badania krwi nie sugerowały, że dzieje się coś aż tak złego, a my czekałyśmy na umówione 10 maja badanie gastroskopii, aby zobaczyć żołądek "od środka".
Szczęściarz znowu doszedł do siebie po tygodniowym pobycie w lecznicy i na drugi dzień po powrocie do Mruczkowa - znowu zaczął wymiotować... jeszcze gorzej.
Dosłownie na sygnale wiozłyśmy go do Kliniki Kurosza w Gorzowie, bo zgodzili się przyjąć go od zaraz.
Po przyjęciu okazało się, że ma krytycznie niski poziom potasu i jest odwodniony. Nie nadaje się do znieczulenia.
Badanie endoskopii żołądka i przy okazji nosa zostały wykonane kilka dni po przyjęciu.
W żołądku nie znaleźli nic. W nosie tylko polipy. Zostały pobrane wycinki do badania histopatologicznego i mieliśmy spokojnie czekać na wynik, bo wymioty ustały.
Badanie USG jamy brzusznej pokazało tylko, że żołądek jest duży i nie pracuje prawidłowo. Pierwsza myśl - rozlany nowotwór. Badanie histopotalogiczne pewnie to tylko potwierdzi.
Zaczeliśmy nawet konsultować Szczęściarza u gastroeneterologa, bo jak nie nowotwór to może zaawansowane IBD ?
No i na drugi dzień dostaliśmy telefon, że w jamie brzusznej pojawiła się niewielka ilość płynu. Znieczulili go i pobrali. Nie wyglądał na taki płyn...
Ale wynik nie pozostawił wątpliwości.
To najgrosza odmiana choroby jaka tylko może być. Odmiana, która powoduje zaprzestanie pracy żoładka i jelit.
Odmiana której leczenie możemy liczyć w tysiącach.
Ale jak nie pomóc i nie spróbować skoro ten kot już tyle przeszedł ? Z medycznego punktu widzenia Szczęściarz powinien już nie żyć. A ŻYJE!
Rozumiecie jaką ma wolę życia? Jaki jest silny?
FAKTURY:
Ładuję...