Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bezimienny jest bezpieczny!
Dzięki Wam Bezimienny odzyskał nadzieję na lepsze jutro. Wraz z przekroczeniem bramy naszego folwarku dobre myśli wplątały się w jego grzywę wraz z podmuchami jesiennego wiatru. Oczy Bezimiennego rozbłysły, gdy z zaciekawieniem rozglądał się po swoim nowym domu, jakby już zastanawiał się, na którym z wybiegów będzie mógł skorzystać ze swojej młodzieńczej energii. Wiemy, że nie może się już tego doczekać, bo rży głośno, jakby chciał wszystkim oznajmić swoje przybycie i z niecierpliwością czeka na to, co będzie potem. Dziękujemy Wam w jego imieniu. Dziękujemy, że daliście mu szansę na nowe życie!
Bezimienny. Tak go nazwałam.
Bo nigdy nie miał swojego imienia. Stałam przy nim z godzinę. I żadne imię nie przychodziło. Zazwyczaj to dzieje się tak, że widzisz konia i wystarczy jedno spojrzenie w te wielkie oczy - i już wszystko wiesz. Wiesz, co przeżył i wiesz, jak ma na imię. Nawet jeśli nikt wcześniej tego imienia nie wypowiedział.
Ale przy nim stałam, patrzyłam w te wielkie oczy. I nic. Nie paliły się w nich żadne iskry. Nie pojawiała się żadna historia. Bo on nie chce się żalić. Nie chce nic opowiadać. Pewnie nie wierzy, że to coś zmieni. Po co tracić czas.
Czas którego zostało mu tak niewiele.
Stoi. Stoi za wielkimi kratami, z nad wyrasta okno. Wielkie okno na świat, którego nigdy nie zobaczy. Handlarz mówi, że to niegrzeczny koń. Mówi, że niejeden drąg złamał na nim chłop. Aż w końcu, gdy ceny rzeźne sięgnęły prawie tych normalnych, przestał szukać innego klienta. Wziął klienta, który jest zawsze i nie wybrzydza. Było mu trochę żal. Nie, nie konia. Pieniędzy. Bo liczył, że sprzeda konia za nieco więcej. Ale po ostatnich ciosach drągiem gdy nie chciał chłopa słuchać Bezimienny okulał. I to temat zamknęło. Nie miał już przyszłości. Nikt nie wzywał weterynarza. Bo Bezimienny należy do koni, do których nikt weterynarza nigdy nie wzywa. Od razu spada na nie wyrok. I zawsze jest taki sam.
Więc już nie żałując batów i drągów, załadowali chłop i handlarz Bezimiennego na trap i uwiązali pięcioma linami. Obolały na ciele i duszy trafił tu, gdzie dziś stoi. Handlarz chwilę szukał klienta, ale szybko zrezygnował. Kilogram koniny jest w takiej cenie, że nie opłaca się czekać.
To wersja handlarza. Bo Bezimienny mi swojej nie opowiedział.
Patrzył tylko tymi wielkimi oczyma, jakby pytał, kiedy sobie pójdę. Aby nie robić mu złudnych nadziei.
Poszłam. Ale obiecałam, że wrócę.
Bo wiesz co? Bezimienny to zwyczajny koń. Żaden diabeł wcielony. Po prostu młody koń, w sercu którego kipi chęć do życia. Bo po to przyszedł tu, na ten świat. Gdy chowali go latami na łańcuchu, poza światem, bez widoków na słońce, wiatr i chłodny deszcz, który spływa po ciepłych chrapach - nadpobudliwość przyszła i została. Bo kopyta same rwały się na zielone łąki i zimowe błota, w tych latach, które przeminęły i których nigdy mu nie wrócimy.
Człowiek odebrał mu całą młodość, a potem skazał za to serce, które chciało żyć. Tak nie można. Nie wolno skazywać za serce..
Proszę, wróć ze mną po Bezimiennego.
Może gdy zabłyśnie w jego oczach iskra, wtedy i imię przyjdzie. Ale to się nie stanie tu, w tej starej stodole. Takie stodoły gaszą iskry. Gaszą życie. I zgaszą Bezimiennego. Zabiorą nam go 18 października. Zabiorą, i nigdy nie oddadzą. Bo tam, gdzie pojedzie.. stamtąd się nie wraca.
Dlatego do 18 października, do wtorku, musimy zebrać 11 200 zł, aby opłacić życie i transport Bezimiennego do nas, na zwierzęcy folwark.
---------------------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, prawie 200 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Ładuję...