Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drops uratowany!
A wszystko to dzięki Waszemu niesamowitemu zaangażowaniu! Dropsik jest już z nami i z lekkim niedowierzaniem rozgląda się po zielonych łąkach rezerwatu. Nie może uwierzyć, że to wszystko to właśnie dla niego! Jeszcze tylko konieczna kwarantanna, a później Drops będzie mógł zwiedzać to morze zieleni i nawiązywać przyjaźnie z innymi naszymi końmi – może go oprowadzą i pokażą mu co ciekawsze zakątki rezerwatu?
Dziękujemy Wam za ocalenie życia Dropsowi!
Drops jest jednym z tych, których świat nie zauważa. Rodzą się i odchodzą niewidzialne. Do czasu. Zauważa się je dopiero wówczas, gdy są już na finiszu życia. I tylko na chwilę.
Ta chwila trwa tyle, ile zajmuje załadunek na ciężarówkę i droga do ubojni, droga która kończy się w wąskim korytarzu, gdy końska skroń uderza o zimną posadzkę. Wtedy takie konie jak Drops mają swoje 5 minut. Bywa, że ktoś nawet nada im imię, bo do ubojni trzeba szybko wyrobić dokumenty.
Drops jest tylko szarym, wiejskim Dropsem. Nic nie umie, nie ma pochodzenia, nie jest wyjątkowo urodziwy wedle hodowlanych standardów. Wszędzie plasuje się poniżej przeciętności. A to kwalifikuje go tego, aby zejść ze sceny przed czasem. Bo z końmi jest tak, że rzadko trzymane są bezcelowo. Drops musi na siebie zarobić, jakkolwiek. Choćby miał zapłacić swoim istnieniem.
Przyjechał to aż z Podkarpacia. Handlarz kupił całe stado z jakiejś walącej się stodoły. Wszystkie inne konie się rozeszły po klientach, ale Dropsa oglądali i oklepywali, a potem wychodzili z innym koniem. A gdy już zabrakło innych koni, zaglądali tylko do stodoły przez uchylone wrota i rzucali „a, nic ciekawego pan dziś nie ma” i znikali za podwórzem. Jakby w tej stodole wcale nie było żadnego Dropsa.
Gdy minęliśmy próg, a wrota głośno zaskrzypiały, Drops nawet nie podniósł głowy. Zwieszony, schowany w cieniu i mroku, z obojętnością wpatrywał się w betonową posadzkę. Dopiero gdy nie wyszliśmy po kilku minutach - Drops zastrzygł uszami i popatrzył na nas tymi wielkimi, pełnymi nadziei oczyma.
Handlarz chwycił linę i pociągnął Dropsa za sobą. Szedł posłusznie, kopyto za kopytem, bez grama żalu w spojrzeniu. Przez te dni zdążył przywyknąć do myśli, że nikt go nie chce. Mężczyzna uwiązał Dropsa do handlarskiego samochodu. „Macie 3 minuty, zawracacie głowę, bo pewnie i tak tej padliny nie weźmiecie, ale klient moj pan, rób se pani te foty” rzucił i zniknął na moment w izbie. Porobiłam tyle zdjęć, ile mogłam. Przerwał mi po chwili męski, bardzo szorstki głos „zaraz mam gości, dajcie zadatek i przyjedźcie z resztą pieniędzy, a teraz kończymy”.
I zniknęli. Mężczyzna i Drops na rozchwianych nogach. Utonęli w szarości stodoły w tumanach kurzu i ciszy, która więzi tajemnice takich miejsc.
Dostaliśmy niewiele czasu. Musimy zebrać wśród darczyńców 5200 zł do czwartku, 28 lipca. To opłaci wykup i transport. Potem stodoła opustoszeje, a Drops będzie miał swoje 5 minut. Ostatnie 5 minut życia.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, prawie 200 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Ładuję...