Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Spoglądam na Dyzia i myślę, ile warte jest psie życie? W przeliczeniu na pieniądze, w naszym kraju - niewiele. W przeliczeniu na uczucia i emocje - jest bezcenne. Dlatego przejść obok Dyzia obojętnie, to wielka strata…
Droga nasza i Dyzia skrzyżowała się chwilę temu. Właśnie teraz, pewnego marcowego, spokojnego i pachnącego już wiosną dnia. Świat dał nam chyba do zrozumienia, że nie jesteśmy w stanie niczego zaplanować i to zwierze wybiera człowieka, nie na odwrót. Bo Dyzio wybrał właśnie nas. Wybrał Ciebie. Abyś mógł usłyszeć jego historie i pomóc mu wrócić do zdrowia.
Dyzio nie marzył o niczym, oprócz kochającego domu. Chciał, żeby ktoś wziął jego życie w swoje ręce i niósł je tak z szacunkiem i miłością. Potrzebował tylko wsparcia, uwagi i odrobiny czasu. Marzył o zaufaniu. O swoim miejscu na ziemi. Ale pieskie marzenia mają to do siebie, że nie zawsze się spełniają. A właściwie, wiesz już, że naprawdę rzadko. Marzenia Dyzia nie spełniły się nawet odrobinę. Bo miejsce, które bardzo chciał nazywać Domem, stało się dla niego piekłem. Piekłem w swej najgorszej postaci. Przybrało ono ludzką postać. Oprawca Dyzia znęcał się bowiem nad swoim psiakiem, nie zważając na nic. A Dyzio wciąż marzył… tylko to trzymało go przy życiu.
Jednak kiedy spełnienie marzeń nie nadchodziło, a każdy kolejny dzień był coraz gorszy i gorszy, w sercu Dyzia narastał trudny do opisania, wielki głód. Głód, który tylko bolał i bolał. Wiedział już Dyzio, że tamte marzenia odeszły. Że może spełnią się komuś innemu. Że o nim świat zapomniał i nikt nie będzie go szukał, nikt nie będzie tęsknił. Że tu gdzie jest, dotyka go tylko cierpienie i ból. Wycieńczony walką o każdy oddech i szacunek od człowieka Dyzio, uciekł od swego oprawcy, spędzając dwa dni, błąkając się po ulicach. Zagłodzonego, odwodnionego i wycieńczonego do granic możliwości, brudnego psa w typie bernardyna, znaleźli ludzie, którzy natychmiast zawieźli go do lokalnego lekarza weterynarii. Poproszono nas o pomoc, bo stan Dyzia był krytyczny. Skrajnie zaniedbany psiak jest w stanie zagłodzenia. Ma około 25 kg niedowagi i słania się na nogach. Ma też przerośnięte pazury, łamliwą sierść i stan zapalny jelit oraz problemy z wątrobą i jądrami.
Sprawa Dyzia jest pod nadzorem Powiatowej Inspekcji Weterynarii, a nasza zaprzyjaźniona kancelaria prawna pracuje już nad zawiadomieniem do prokuratury, w sprawie znęcania się nad psiakiem. Wierzymy, że oprawca Dyzia poniesie konsekwencje i odpowie za to, co zrobił. Nie tylko odebrał Dyziowi nadzieję na spełnienie marzeń, ale przede wszystkim złamał jego serce. Dotkliwie zranił. Zgotował mu piekło na ziemi. Pozbawił życia, na jakie Dyzio bez wątpienia zasługiwał. Dlatego dziś, w imieniu tego skrzywdzonego psa, prosimy Was o wsparcie. Potrzebne są środki na kastrację Dyzia, szczegółową diagnostykę i wymagające leczenie.
Ładuję...